355 lat temu, 1 kwietnia 1656 r., w czasie potopu szwedzkiego, król polski Jan Kazimierz w katedrze lwowskiej podczas mszy świętej odprawianej przez nuncjusza Pietro Vidoniego przed obrazem Matki Bożej Łaskawej złożył ślubowanie, które w dziejach naszego narodu zapisały się jako „śluby lwowskie”. W tym czasie nasz kraj był prawie w całości opanowany przez sprzymierzonych Szwedów i Rosjan. Przyrzeczenia królewskie miały poderwać do walki z najeźdźcami nie tylko szlachtę, ale i cały lud. Monarcha oddał Rzeczypospolitą pod opiekę Matki Boskiej, którą nazwał Królową Polski i obiecał, że poprawi sytuację chłopów i mieszczan, kiedy tylko kraj zostanie uwolniony spod okupacji. Po ślubowaniu króla, w imieniu senatorów i szlachty, podobną rotę odczytał podkanclerzy koronny biskup krakowski Andrzej Trzebicki, a wszyscy obecni powtarzali słowa jego ślubowania. Wiosną 1656 r. powstanie wyzwoliło część kraju spod okupacji szwedzkiej. Obietnice wobec niższych stanów nie zostały zrealizowane z powodu stanowczego sprzeciwu szlachty. Wypada dodać, że aby osłabić Szwedów Jan Kazimierz zdecydował się na rozmowy z nielojalnym wasalem pruskim Fryderykiem Wilhelmem, z którym, w zamian za pomoc w walce ze Szwedami, zawarł w 1657 r. traktaty w Welawie i Bydgoszczy, na mocy których zwolnił Prusy z zależności lennej od Polski i tym samym uznał niezależność Prus Książęcych i powstania groźnego dla Polski państwa brandenbursko-pruskiego.
Oprac. TK