RAŚ na każdym kroku podkreśla swoje przywiązanie do śląskich tradycji historycznych i pamięci o tragicznych śląskich dziejach. Jednak interpretacja wydarzeń z przeszłości, którą stosuje RAŚ wywołuje zaniepokojenie. Pod rzekomo szlachetnymi intencjami pamięci o ofiarach Powstań Śląskich, II wojny światowej i czasów stalinowskich dostrzec można maskowaną i skrywaną nostalgię do czasów niemieckości Śląska.
Mimo, że ta postawa jest głęboko skrywana pod płaszczykiem tzw. „poprawności politycznej”, to jednak po przeglądzie komentarzy na forach internetowych pisanych przez zwolenników RAŚ widoczna jest jawna niechęć i pogarda do polskości oraz niezdrowa fascynacja czasami II wojny światowej łącznie z wylewaniem żali, że to nie „my” (w zamyśle Niemcy) wygraliśmy wojnę.
I tu jest zawarty cały problem z wizerunkiem RAŚ-u, który ma dwa oblicza – pierwsze oficjalne, na potrzeby mediów, gdzie RAŚ wpisuje się w nurt tolerancji i domaga się jedynie szacunku do swojej odmienności kulturowej i regionalnej, którą powinno się przestrzegać w tzw. „nowoczesnej Europie”, oraz to drugie – mroczne i skrywane, w którym dominuje pogarda dla wszystkiego, co nie śląskie czyli „gorolskie” oraz obwinianie za wszystkie nieszczęścia, które dotknęły Śląsk „podłej władzy w Warszawie”.
Jedną z takich skrajnych cech charakteryzujących zwolenników RAŚ jest duma z niemieckiej tożsamości. Duma lecz nie zaduma nad tym, że na przykład posiadało się „dziadka w Wermachcie”. By odwrócić ten negatywny wizerunek wystarczyła by tylko deklaracja w stylu:
„Miałem dziadka (pradziadka) w Wermachcie, zginął pod Stalingradem – siłą wcielony do armii niemieckiej był zmuszony walczyć w imię chorej idei i dlatego poległ”.
Lub taka opinia:
„Miałem dziadka (pradziadka) w Wermachcie – miał to szczęście w nieszczęściu, że walczył na froncie zachodnim i dlatego mógł uciec do Armii Polskiej”.
Ale nie, nic takiego nie słyszę i nie wyczytuję, jest za to duma i gloryfikacja tego, że miało się przodków walczących po stronie III Rzeszy. A takie postawy na pewno nie mogą wzbudzić sympatii w polskim społeczeństwie. RAŚ jeżeli chce być brany za organizację wiarygodną, to musi się odciąć od takiego wizerunku i poszukać właśnie takich postaw jakie wypisałem. Ale do tego trzeba mieć wolę działania, której tam nie widzę.
Tak samo irytująca jest interpretacja dotycząca czasów stalinowskich. RAŚ dokonuje przekłamania, że za tragiczny los Ślązaków w latach powojennych odpowiadają Polacy. Jakoś nikt z RAŚ-iu nie chce zauważyć, że ten tragiczny los, który dotknął Śląsk po wojnie był częścią ogólnej polityki stosowanej przez sowieckiego okupanta i prześladowanie Ślązaków wynikało tylko i wyłącznie z tego, że po wojnie w Polsce, na jej całym terytorium, wprowadzono siłą system stalinowskiego zniewolenia. Krzywdy, które wtedy spotkały Ślązaków były elementem większej całości.
Zakusy na tereny Opolszczyzny
Jak już wspomniałem w pierwszej części artykułu, projekt autonomii śląskiej miałby również objąć obecne tereny województwa opolskiego. W październiku 2009 r. odbyła się nawet w Opolu demonstracja RAŚ-u mająca rzekomo na celu promocję idei autonomii w naszym województwie. W demonstracji tej, zwanej oficjalnie „Marszem Jedności Górnośląskiej”, wzięło udział ok. 100 osób – głownie przyjezdnych z terenu woj. śląskiego. Przeszli oni ulicami Opola wykrzykując na zmianę: Górny Śląsk!, Oberschlesien!, i Horny Slezko! I hasła nawołujące do poparcia idei autonomii Śląska. Wśród tych haseł można też było usłyszeć zawołanie: „Opolanie! Chodźcie z nami!” No i na załączonym filmie widać jak tłumnie Opolanie poparli tę akcję : http://www.youtube.com/watch?v=ftdBkHiM6KA – chyba nie wymaga to dodatkowego komentarza, a jedynymi „ciepło witającymi” gości z „za miedzy” byli radykałowie z ONR. Demonstracja zakończyła się na opolskim rynku, gdzie sympatycy RAŚ próbowali integrować się z mieszkańcami Opola – oddzieleni dla bezpieczeństwa dwoma szpalerami policji. Skoro RAŚ tak bardzo chciał zbratania się z Opolanami, to do czego potrzebował ochrony policji? Czego się tak obawiał? Te pytania też pozostawiam bez odpowiedzi zdając się na inteligencję czytelników.
W tych działaniach, jak i wielu innych, widzę ze strony RAŚ pewną sprzeczność i niekonsekwencję – działacze tej organizacji domagają się poszanowania śląskiej regionalnej tożsamości i akceptacji swoich poczynań, a jednocześnie sami nie szanują i negują odmienną tożsamość mieszkańców Opolszczyzny. Nie przyjmują do wiadomości argumentów, że teraz teren Śląska Opolskiego jest, jeżeli chodzi o skład etniczny, zupełnie innym terytorium niż przed wojną. Zresztą mówienie ze strony RAŚ-iu o integracji i dobrosąsiedzkiej współpracy zakrawa na pewną kpinę, kiedy oni sami, we własnym regionie, nie mogą się zintegrować z mieszkańcami tego samego województwa i toczą odwieczny i bezsensowny spór śląsko-zagłębiowski.
Żeby nie było, że na terenie Opolszczyzny działalność agitacyjną RAŚ prowadzą tylko „spadochroniarze” z woj. śląskiego wypada poinformować, że istnieje również opolska regionalna komórka RAŚ mająca nawet swoją stronę internetową – http://www.rasopole.org/ , na której można wyczytać jakie inicjatywy RAŚ podejmuje na terenie Opola i Opolszczyzny. Niestety w dziale „kontakty” owej strony nie ma podanego adresu opolskiego oddziału RAŚ – też nie wiem dlaczego? Czyżby opolscy działacze tej organizacji mieli jakieś obawy przed ujawnieniem swojej siedziby?
Na razie akcje propagandowe RAŚ-iu w województwie opolskim ograniczają się do organizowania konferencji naukowych (najbliższa będzie 25 lutego 2011 r., kiedy to w Instytucie Historii UO wykład wygłosi lider RAŚ dr Jerzy Gorzelik) i promowania się w mediach „stylem Palikota”. Przykładem tego jest niedawna konferencja prasowa opolskiego lidera RAŚ, na której symbolicznie podarował on Jerzemu Czerwińskiemu, radnemu opolskiego sejmiku z ramienia PiS, „czapę” z czerwoną gwiazdą, nieudolnie argumentując tezę, że poseł Czerwiński jest zwolennikiem sowieckich metod działania tylko dlatego, że sprzeciwił się projektowi wadliwej i wypaczającej historyczny sens uchwały mającej uczcić tzw. Tragedię Górnośląską. (więcej w artykułach „MN i RAŚ współpracują w sejmikach” i „Projekt uchwały MN i RAŚ próbą kreowania „wygodnej” wersji historii”).
Kontrreakcje i prognozy na przyszłość
Wiadomo, że po reakcji następuje kontrreakcja, szczególnie w tak drażliwej dziedzinie jak przynależność etniczna, tożsamość narodowa czy regionalna. Obecne działania RAŚ są bardzo niebezpieczne i przypominają „zabawę z odbezpieczonym granatem”, gdyż RAŚ świadomie zmierza, w bliżej nieokreślonym czasie, do uniezależnienia Śląska od Polski (niby planem docelowym jest autonomia w 2020 r.), grając świadomie na „nacjonalistycznej nucie” i wykorzystując do tego celu „śląskie poczucie krzywdy”, gdzie Śląsk jest regionem opuszczonym, zdewastowanym i wykorzystanym przez władzę centralną do swoich instrumentalnych celów, a Ślązacy są szykanowani i poniżani z powodu posiadania odmiennej kultury przez resztę mieszkańców Polski czyli „goroli” i „hadziajów”. Podejmowane są nawet próby udowodnienia w sposób pseudonaukowy, że Ślązacy są odmiennym narodem, a gwara śląska jest osobnym językiem. Dobrego przykładu nie daje też sam lider RAŚ Jerzy Gorzelik, który jak widać na załączonym filmie daleki jest do szacunku dla nie śląskiej ludności Polski: http://www.youtube.com/watch?v=tdif5UZtKbg
Oczywiście takie stawianie sprawy nie mogło pozostać bez odzewu ze strony dotychczas nieuświadomionej większości. Większość ma to do siebie, że żyje nieświadoma w poczuciu swojej „większościowej tożsamości” – nie musi niczego udowadniać ani sobie uświadamiać. Jest to normalne zjawisko w każdym kraju i każdej grupie społecznej na świecie. Jednak praktyki stosowane przez RAŚ zaczynają budzić coraz większe oznaki niezadowolenia wśród „większościowej społeczności polskiej” na Górnym Śląsku i Opolszczyźnie. Ostatnim tego przykładem były przepychanki wokół kolorystyki Stadionu Śląskiego – większości wydawało się zupełnie naturalne, że w Polsce na najważniejszym dotychczas polskim stadionie, gdzie regularnie grała nasza reprezentacja, dominującą kolorystką będą barwy biało-czerwone. Nie trzeba było do tego żadnych komitetów poparcia, zbierania podpisów, interwencji u władz województwa czy innych form protestów – po prostu wydawało się to oczywiste. Metody te zastosowała natomiast „mniejszość” z RAŚ nie zważając na opinię większości, i udało jej się „przepchnąć” śląską, niebiesko-żółtą” kolorystykę stadionu.
I z tego powodu powstało już kilka „większościowych” organizacji mających na celu neutralizację działań RAŚ i promujących lojalność i wierność wobec Państwa Polskiego, a krzewienie śląskiej tożsamości łączą z szacunkiem i przywiązaniem do Polski i polskiego patriotyzmu. Taką organizacją jest np. Ruch Obywatelski Polski Śląsk, Stowarzyszenie Unum Principium, które dąży do delegalizacji RAŚ (http://www.delegalizacja.orgs.pl/) i wiele inicjatyw na profilu społecznościowym Facebook jak np.: Polski Śląsk, Górny Śląsk – twórcy tej strony mają motto „Jesteśmy Ślązakami, lecz wpierw Polakami! Czy Biało-Czerwony Stadion Śląski – inicjatywa mająca na celu promowanie realizacji pierwotnego projektu dotyczącego barw Stadionu Śląskiego. Są to na razie inicjatywy działające na terenie województwa śląskiego, może poza Unum Principium, które jest organizacją ogólnopolską. Uważam, że jest to pozytywny proces gdyż pozwala mieć nadzieję, że ukrócenie działań RAŚ nastąpi w łonie samego środowiska Ślązaków i nie dojdzie do eskalacji konfliktu poza obecne tereny Górnego Śląska. Na razie środowisko opolskie powinno być czujne i obserwować cały proces nie ingerując w niego zbytnio i nie mieszając się w wewnętrzne śląskie sprawy.
Nasza reakcja powinna być za to ostra i stanowcza jeżeli swoje wpływy RAŚ będzie chciał rozszerzyć na Śląsk Opolski, jednak myślę, że fiasko demonstracji z października 2009 r. na długo powstrzyma takie czynne próby wpłynięcia na świadomość opolan – zapewne przy najbliższej takiej próbie kontrmanifestacją nie będzie już tylko „młodzieżówka” ze zdelegalizowanego ONR, a już dość dobrze uświadomiona większa społeczność opolska. Na razie planowane są inicjatywy, które nie są bezpośrednią odpowiedzią na działania RAŚ, a mają jedynie umocnić „polskość Śląska Opolskiego” jak Opolski Marsz Niepodległości organizowany przez Społeczną Inicjatywę Polski Śląsk. Marsz ten odbędzie się 2 maja w dniu święta Flagi Rzeczypospolitej Polskiej.
Autor: Grzegorz Bieniarz
PS: Polecamy również tekst na temat RAŚ-u: Groźba rozpadu Polski na regiony?
Pierwsza część artykułu: http://ngopole.wordpress.com/2011/02/11/ras-a-sprawa-opolska-czesc-i/
Powstrzymanie szkodników z RAŚ jest warte każdego wysiłku.
Na Opolskim marszu postaram się być. To będzie piękne.
Każdy obywatel Europy jest przede wszystkim Polakiem,Niemcem,Francuzem,itp a w drugiej kolejności komunistą,nazistą itp.Mieszkam w mieście oddzielonym od Sosnowca(stolicy czerwonego Zagłębia)jedynie rzeką spiętą tzw.mostem cudów.Do 1990r.były tam takie ulice jak Czerwonego Zagłębia,Bieruta,Dzierżyńskiego itd.Teraz jak za dotknięciem różdżki ulice Popiełuszki,Piłsudskiego,Rydza-Śmigłego.Bardzo łatwo „łykają”nowe ideologie ale dla Ślązaków to byli zawsze gorole.
Skandaliczna zgoda na ślubowanie w Sejmiku Śląskim
„Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu Polskiego,
strzec suwerenności i interesów Państwa Polskiego,
czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny, wspólnoty samorządowej województwa i dobra obywateli,
przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczpospolitej Polskiej.”
to rota przysięgi jaką musi złożyć radny Sejmiku Województwa i być jej wiernym.
Pogwałceniem zdrowego rozsądku i elementarnej przyzwoitości jest aby radnymi Sejmiku Województwa Ślaskiego byli członkowie Ruchu Autonomii Śląska, ponieważ publicznie głoszą tezy sprzeczne z treścią ślubowania, jakie muszą złożyć aby zostać radnymi urzędu Państwa Polskiego.
Uzasadnienie:
-Przewodniczący RAŚ. publicznie określił się jako osoba nielojalna wobec Państwa Polskiego, co podane jest do publicznej wiadomości na stronie internetowej: (http://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Gorzelik)
Jerzy Gorzelik nie odwołał ani nie zdementował swojego negatywnego stosunku do Państwa Polskiego, w szczególności jego publicznego określenia się: „ nie czuje się zobowiązany do lojalności wobec tego państwa”.
Cytat opublikowanej wypowiedzi Jerzego Gorzelika przewodniczącego Ruchu Autonomii Śląska: ” Nic Polsce nie przyrzekałem, więc jej nie zdradziłem. Państwo zwane Rzeczpospolita Polska, którego jestem obywatelem, odmówiło mi i moim kolegom prawa do samookreślenia i dlatego nie czuje się zobowiązany do lojalności wobec tego państwa”
Gorszącą sprawą jest także to, że dr. Jerzy Gorzelik pracuje w Uniwersytecie Śląskim na stanowisku adjunkta w Zakładzie Historii Sztuki, gdzie swoim publicznym wyznaniem demoralizuje studentów w sprawach patriotycznego wychowania, a do patriotycznego wychowania zobowiązuje go statut U. Śl. i prawo polskie na którym oparty jest statut tej polskiej uczelni.
Należy założyć, że kierowany przez Jerzego Gorzelika Ruch Autonomii Śląska wytworzył już metodę słownej dywersji antypolskiej co wyraża się między innymi następująco:
▬ Dr. Zbigniew Kadłubek, z kręgu RAŚ pełnomocnik Rektora U. Śl. ds. Ośrodka Dydaktycznego U. Śl. w Rybniku, członek katowickiego oddziału PAN, członek „Verein für Geschichte Schlesiense e. V” Berlin, zamieścił na okładce swojej promującej Śląsk książki „Myśleć Śląsk” obrazek aus Gleiwitz z czasów Adolfa Hitlera. W książce tej na stronach od 218 wychwala i lituje się nad chłopcem z Ornontowic, który freiwillig wstąpił do Wermachtu, by walczyć Für Führer, Volk und Vaterland. W książce „Listy z Rzymu” pisze: -„„Wybrołżech jynzyk „obecny” za kerym stoi wojsko, fana, urzyndy” .Tą publiczną wypowiedzią Z. Kadłubek zrównuje obecną Polskę z III Rzeszą z lat 1939-1945, kiedy na Śląsku za językiem stały: Pfanne mit Hakenkreuz, Gestapo, Politzei, Hitlerjugend, NSDAP i napisy „Polnisch streng verboten”, gdy na mówiących po polsku, polskimi gwarami śląskimi, kolaboranci donosili do Politzei. Kolaboranci o których Z. Kadłubek pisze: „Poloki zaczyni wierzyć w gupoty o Ślonsku, kere sami wymyślili”(str. 69, 12 wiersz od dołu) ….. „że ktoś kaś nazwoł nos Ślonzoków, kolaborantami. I chciół nas obrazić. O Chciół bardzo! A niy obraził! Bo jo żech już downo niy słyszołtak słodkiego komplementu o Ślązokach!”(str.69, 5wiersz od dołu) ” Ni ma chyba lepszego określenio Ślonzoków jak COLLABORANTES. Jestech kolaborantym, byda zawsze kolaborantym.”(str70,5 wiersz od dołu) , „Kaj som te uczynki przesiadujoncych w kościołach polskich chrzescijan? Co to je za wiara, z keryj je yno tela zgorszynio i tela nienawiści? Co to je za wiara, kero je prziczynom niyustannego wykluczenio, wyciepywanio pogardzanio? W imie tradycji wyciepywanio wypyndzanio tu sie wjerzy! (Ślązoki coś o tym wiedzom jako kolaboranci) Któżby sie niey zgodziił, jak sie paczi na tych dzisiejszych pobożnych Poloków,…..”(str 71, 11 wiersz od dołu)
-„Już nawet na Ślonsku niy bydzie Ślonzoków, a oni dali bydom obcy i pełni arogancji” Kto to są ci „oni”? Czy to Polacy?
Dr. Zbigniew Kadłubek Powstania Śląskie publicznie nazwał „hańbą”. Ślązaków poniżył oskarżeniem o nikłą świadomość (Gazeta Rybnicka nr3/2008, str.39).
▬ Jan Rduch kandydat RAŚ do Rady miasta Rybnika, w książce „Śląsk ziemia nieznana” kolportowanej do szkół pisze: „Po zakończeniu II wojny światowej, reżim hitlerowski zostaje zastąpiony komunistyczną i polską okupacją” str. 281, wiersz 14 od dołu, „Cmentarze (całych pokoleń) naszych Ojców i Matek, przybyli tu Polacy równali z ziemią, wysadzali, podpalali…” i dalej: „Wszystko to odbyło się za przyzwoleniem władzy kościelnej – administratorów cmentarzy” str. 282 wiersz 11 od dołu., „ Nasze Śląskie cmentarze zostały po wojnie zrabowane przez przybyłych tu tych, o tej „wyższej” kulturze, którzy … dokonali dzieła zniszczenia.”str. 282, wiersz 13 od dołu., „..Ślązak jest ulepiony z innej gliny niż Polak,…”str. 280, wiersz 8 od góry
„Młodzi Ślązacy z opolskiego, wcieleni do wojska polskiego za marzenia o wolnym i autonomicznym Śląsku, przez polski wojskowy sąd byli skazywani na karę śmierci,” str281 6 w.
to cząstka z jego upublicznianych wypowiedzi.
Przyjmowanie ślubowania na radnego Województwa Śląskiego od głosicieli w/w tez było niedopuszczalną zgodą na legalizację kłamstwa i zgody na poniżanie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej i Ziemi Górnośląskiej wyzwolonej z pruskiego jarzma przez Bohaterów trzech Powstań Ślaskich w tym III zwycięskiego Powstania, którego 90tą rocznicę będziemy uroczyście i z dumą obchodzić już w przyszłym 2011 roku.
dobrze napisane. dodam tylko jeszcze jedno: dlaczego w działania RAS tak dużo angażują się osoby działające w MN???? to już było! podobne działania które miały osłabić działalność ruchu polskiego wśród Ślązaków były widoczne podczas gorącego czasu powstań śląskich!!! historia zatacza koło i nie chciałbym abyśmy znów musieli udowadniać nasze polskie prawa do Śląska.
takie działania jak ras i ostatnie wypowiedzi o powstaniach mn prowadzą do wojen jak w Jugosławii! po co to RAS – chce aby Śląsk krwią spłyną? Śląską krwią….komu to potrzebne….
ŚLĄSK OPOLSKI ZAWSZE POLSKI!!!!!
no bez ochrony policji to kibice oderki przejda sie po nich jak po oleskiej w dniu meczu. ci kolesie z rasiu sa tak powazni i niebezpieczni jak szkolna liga warhamera
GARŚĆ FAKTÓW :
Warto z tej okazji przytoczyć nieco wiadomości z dziedziny której dotyczy ów spór. Doskonale ten temat ujęła bloger na portalu niepoprawni.pl ..
Zatem pozwolę sobie zacytować go w całości ..
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
W NIEMCZECH WCIĄŻ OBOWIĄZUJE NAZISTOWSKIE PRAWO! CO NA TO UNIA?
W Niemczech wciąż obowiązuje nazistowskie prawo uchwalone przez hitlerowską III Rzeszę, które nie uznaje polskiej mniejszości narodowej.
Dokument ten został podpisany 27 lutego 1940 r. przez feldmarszałka Hermanna Goeringa, szefa Rady Ministrów na Rzecz Obrony III Rzeszy. Rozporządzenie nakazywało rozwiązanie wszelkich stowarzyszeń polonijnych oraz konfiskatę ich mienia bez możliwości zgłaszania jakichkolwiek roszczeń odszkodowawczych
Wielu przedstawicieli mniejszości polskiej trafiło do obozów koncentracyjnych i nigdy z nich nie wróciło. W muzeum obozu w Sachsenhausen można obejrzeć dokumenty na temat przedstawicieli mniejszości polskiej więzionych w tym obozie. Skoro więc prześladowania Polaków w III Rzeszy są upamiętnione, dlaczego toleruje się ich konsekwencje prawne?
Do tej pory nie nastąpiło wyraźne uchylenie rozporządzenia oraz stwierdzenie jego nieważności, zatem rozporządzenie w sensie prawnym wciąż obowiązuje.
Dowodem na to jest choćby fakt, iż władze Niemiec nie chcą nadać Polakom tam mieszkającym statusu mniejszości narodowej.
Co ciekawsze, zdaniem ekspertów, m.in. dyrektora Instytutu Zachodniego prof. Andrzeja Saksona czy też doradcy prawnego przy MSZ prof. Jana Sandorskiego, którzy przygotowali dla MSZ ekspertyzę w tej sprawie – owo rozporządzenie Rady Ministrów na rzecz Obrony III Rzeszy było nielegalne nawet w świetle ówczesnego prawa. Tak więc obecnie obowiązuje stan sprzed wojny, co oznacza, iż polska mniejszość narodowa istnieje w Niemczech nieprzerwanie minimum od 1922 roku . Ale nie dla rządu niemieckiego
Za mniejszość uznane są w RFN jedynie duńska, fryzyjska, serbołużycka, Sinti i Romów. Najliczniejsze mniejszości w Niemczech – turecka i polska– takiego statusu nie mają.
Co równie ciekawe – polska mniejszość istniała w Niemczech do 27 kwietnia 1940 i w dodatku była wówczas najliczebniejszą mniejszością na terenie III Rzeszy (ok.8 milionów), po czym nagle wyparowała. I to razem z całkiem sporym majątkiem, który skonfiskowany zasilił kasę nazistów.
Natychmiast po delegalizacji wszystkich organizacji polskich na terytorium Rzeszy i konfiskacie ich mienia oraz odebraniu im statusu mniejszości narodowej, Polaków osadzano w obozach i mordowano.
Od tego czasu niemiecka władza po prostu uznała, że polska mniejszość narodowa przestała istnieć. Dopiero działania polskich organizacji w Niemczech spowodowały, że temat ponownie wszedł na wokandę. Środowiska polonijne wystosowały apel do kanclerz Angeli Merkel, aby Niemcy anulowały nazistowskie rozporządzenie o likwidacji polskiej mniejszości w III Rzeszy z 1940 roku, ale bezskutecznie.
Wstydliwa, hitlerowska przeszłość jest pracowicie zamiatana pod dywan.
Na szczęście dzięki decyzji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z października 2008 Niemcy z Powiernictwa Pruskiego i inni przesiedleńcy nie mają szans na dochodzenie roszczeń majątkowych wobec Polski w tym trybunale. Stanął on na stanowisku, że umowa w Poczdamie załatwiła sprawę takich roszczeń, a prawo do reparacji wojennych obejmowało nie tylko majątek III Rzeszy, ale także obywateli RFN. Uznał też, że cały naród niemiecki odpowiada za rozpętanie II wojny światowej, a nie tylko hitlerowcy.
Jednak Niemcy ostatnio skwapliwie rozliczają przeszłość nazistowską na swoją korzyść. Zrehabilitowano tzw. podpalacza Reichstagu, czy dezerterów z Wehrmachtu. Buduje się Centrum Wypędzonych i nagłaśnia niezliczone przypadki traumy osób przesiedlonych z Polski na mocy traktatu poczdamskiego.
Według szacunków w Niemczech od 1,5 do 2 mln osób ma polskie korzenie. W polsko-niemieckim traktacie dobrosąsiedzkim z 1991 r. zamiast mniejszość polska używa się sformułowania „osoby w RFN, posiadające niemieckie obywatelstwo, które są polskiego pochodzenia”.
Przeciwnicy uznania polskiej mniejszości twierdzą, że przecież Polacy emigrowali do Niemiec „na pochodzenie”. Nie jest to jednak takie proste.
Nie wszystkie osoby emigrujące do Niemiec występowały o niemieckie obywatelstwo. Wielu przybyłych np.ze Śląska, Pomorza, czy Prus Wschodnich posiadało w myśl prawa obowiązującego w RFN niemieckie obywatelstwo od urodzenia i nie musiało składać stosownych wniosków. Dlatego też nikt nie pytał ich o przynależność narodową. Po drugie, zachęcano ich do składania wniosków o niemieckie obywatelstwo, gdyż dawało to imigrantom całkowicie inne możliwości startu na nowej ziemi m.in.prawo do pracy. Poza tym, nie informowano ich o tym, że można mieć podwójne obywatelstwo. Częstokroć zachęcano jednocześnie do wpisywania się na listę „wypędzonych”, aby zasilić ten związek martwych dusz świeżą krwią. Dawało to prawo do zasiłków.
Innym pretekstem do nieuznawania mniejszości polskiej jest fakt, iż nie jest to „ludność osiadła”. Najtrafniej to podsumował prof.Krasnodębski w artykule „Niemieckie mity i uprzedzenia” :
„Warto przypomnieć, że UE i Niemcy bardzo martwili się o prawa mniejszości rosyjskiej w krajach bałtyckich, mimo że większość Rosjan napłynęła tam w niedawnych czasach sowieckich. Oburzano się nawet, że Łotysze domagali się od Rosjan, by uczyli się łotewskiego.
Nie sposób też nie pytać, ile czasu potrzeba, by imigranci uznani zostali za osiadłych? Niemcy na Pomorzu, Śląsku czy Prusach Wschodnich, ba, nawet w Magdeburgu i Berlinie, też byli początkowo imigrantami.
Warto zauważyć, że Niemcy zdają się stosować do siebie zupełnie inne kryteria. Jaka jest bowiem różnica między Eriką Steinbach a urodzonym w Bielefeld, Bremie, Berlinie czy Monachium dzieckiem z rodziny polskiej lub tureckiej?
Otóż czytając niemiecką prasę, można odnieść wrażenie, iż przez sam fakt urodzenia się w Rumii , Steinbach nabyła do niej niezbywalne i dziedziczne prawa. Jak donosiła jedna z niemieckich gazet: „Steinbach twierdzi, że dla doświadczenia wypędzenia nie ma znaczenia, jak długo rodzina była osiadła: Heimat jest dla mnie niespełnionym uczuciem, które nigdy nie miało szansy urosnąć. („Die Welt” 6.01.2010).
Jakże inaczej jest w przypadku Turka czy Polaka osiadłego w Niemczech. On może mieszkać tu od dwóch pokoleń, a mimo to nie należy mu się nic(…)”
Brak statusu mniejszości skutkuje przymusową germanizacją Polaków.
Germanizacja kojarzy się nam z polityką Prus wobec Polaków w drugiej połowie XIX wieku, albo nawet z polityka hitlerowską. I słusznie. Obecna działalność jugendamtów – zawsze rozstrzygających spory o dziecko z małżeństw mieszanych na korzyść niemieckiego małżonka – wpisuje się w politykę germanizacji idealnie.
Próby sądowej walki z Jugendamtami zakazującymi rozmawiania w języku polskim rodzicom dzieci z mieszanych małżeństw po rozwodach z zasady skazane są na niepowodzenie. Każda taka sprawa to droga przez mękę, często kończy się ruiną finansową, fizyczną i psychiczną dla osoby, która dochodzi swych praw. Sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby poszkodowani byli członkami formalnie uznanej mniejszości.
Jakoś nikt nie słyszał o podobnych problemach polskich Niemców.
Należałoby domagać się symetrii w traktowaniu polskiej mniejszości w Niemczech i niemieckiej w Polsce, która ma przywileje powyżej standardów europejskich. Ale oczywiście nasz rząd nie widzi takiej potrzeby. Przecież „polskość to nienormalność”.
Do załatwienia kwestii mniejszości polskiej nie trzeba żadnej renegocjacji traktatu RFN-RP z 1991r.- wystarczy sporządzić stosowny aneks. Tak robili sami Niemcy m.in. w układach zawieranych z Francuzami. Należy po prostu dać ludziom możliwość narodowego określenia się. I nie bać się, że np. w Bundestagu mógłby zasiadać poseł polskiej mniejszości, jak ma to miejsce w polskim Sejmie w odniesieniu do polskich Niemców.
Na spotkaniu Związku Polaków w Niemczech spod znaku Rodła obecny tam ówczesny prezydent Niemiec Wulff użył w swoim przemówieniu sformułowania „polnische Minderheit in Deutschland”, i dodał, że „należy tę mniejszość chronić, i że jest ona bardzo ważna”.
Sformułowanie to nie pojawiło się potem w żadnych relacjach ani komentarzach o uroczystości w Darmstadt. Ciekawe dlaczego?
Podsumujmy problem raz jeszcze cytatem z przywołanego wcześniej artykułu prof.Krasnodębskiego:
„Celem polityki niemieckiej jest jednocześnie utrzymanie tożsamości mniejszości niemieckiej w Polsce i asymilacja mniejszości polskiej w Niemczech.
Skąd więc tak naprawdę bierze się niechęć do uznania polskiej mniejszości w Niemczech? Najważniejszą przyczyną są niemieckie mity narodowe. Są to, po pierwsze, mit jedności etnicznej, mit krwi ciągle fundamentalny dla niemieckiej tożsamości, mimo powojennych przemian, mimo napływu emigrantów i globalizacji, a także pomimo że połowa obecnego terytorium Niemiec to dawne tereny słowiańskie, a współcześni Niemcy nie są tylko potomkami Germanów, lecz również zasymilowanych Słowian.”
źródło : http://niepoprawni.pl/blog/2518/w-niemczech-wciaz-obowiazuje-nazistowskie-prawo-co-na-unia#comment-158863
czy autor moze podac zrodla swojej wiedzy o milczacej wiekszosci ktora to ma myslec tak jak on?
@andruch
mniejszosc polska w Niemczech przed 1939 dzialala na terenach Slaska i Pomorza.
i teraz pytanie za 100 punktow: do jakiego panstwa teraz te regiony naleza?
Nie tylko na Śląsku i Pomorzu …niestety. To dla tych którzy mają pamięć wybiórczą ..Co za płytka sugestia (żałosna demagogia) ..
moze masz na mysli Zaglebie Ruhry?
znasz moze Polakow ktorzy tam zyja z dziada pradziada?
znam troche ten region i nigdy takich nie spotkalem.
tamtejsi Polacy urodzili sie w Polsce i wyjachali z roznych powodow do Niemiec.
nie ma to jak merytoryczna odpowiedz
Temat dotyczy nie tylko samego Zagłębia Ruhry. Przykładem może być ZPwN „Rodło” w Kleve ( http://www.rodlo-kleve.de/v )
http://www.berlin.polemb.net/index.php?document=1088
Związek Polaków „Zgoda“
w Republice Federalnej Niemiec T.z.
Po zakończeniu drugiej wojny światowej Związek Polaków w Niemczech reaktywował swą działalność. Już w 1945r. w myśl uchwały Zarządu Centralnego Związku Polaków w Niemczech została powołana Rada Dzielnicy III (Westfalia i Nadrenia) w składzie:
Jakub Przybylski – przewodniczący, Wojciech Polny – zastępca, Roman Kaczmarek sekretarz
W kilka miesiecy po reaktywowaniu działalności Związek Polaków napotkał na szykany ze strony administracji lokalnej i władz alianckich w strefach zachodnich.
W 1949r.poprzez połączenie trzech zachodnich stref okupacyjnych powstaje Republika Federalna Niemiec, w tymże roku umiera Jakub Przybylski, czołowy działacz polonijny.
Rok ten zapoczątkował także zmiany zachodzące w orientacji politycznej części kierownictwa Związku Polaków w Niemczech a następnie w szeregach Polonii Zachodnioniemieckiej.
http://www.viaveritas.de/site/zgoda/
Organizacyjnie ZPwN podzielony był na 5 dzielnic: Dzielnica I obejmowała Śląsk, siedzibą było Opole, Dzielnica II – Berlin i środkowe Niemcy, siedziba Berlin, Dzielnica III – Westfalia i Nadrenia, siedziba Bochum, Dzielnica IV – Warmia, Mazury, Powiśle, siedziba Olsztyn, Dzielnica V – Pogranicze (Kaszuby, ziemia złotowska), siedziba Złotów. Posiadał swoich reprezentantów w sejmie pruskim, sejmikach krajowych i radach miejskich.
Patronował działającym na terenie Niemiec polskim organizacjom społecznym, gospodarczym i oświatowo-kulturalnym, m.in.: Zjednoczeniu Zawodowemu Polskiemu, Związkowi Polskich Towarzystw Szkolnych, Związkowi Spółdzielni Polskich w Niemczech, Związkowi Akademików Polskich w Niemczech. 1930 liczył 45 tys. członków. Od 1925 wydawał gazetę Polak w Niemczech wraz z dodatkiem dla dzieci i młodzieży. Ukazywały się także gazety o zasięgu regionalnym, odpowiadające organizacyjnym dzielnicom Związku: Nowiny Codzienne (Śląsk), Dziennik Berliński, Naród (Westfalia, Nadrenia), Gazeta Olsztyńska, Głos Pogranicza i Kaszub. Związek Polaków w Niemczech zainicjował utworzenie Związku Mniejszości Narodowych w Niemczech.
http://portalwiedzy.onet.pl/2069,,,,zwiazek_polakow_w_niemczech,haslo.html
inne linki : http://www.sp63.wroc.pl/historia-i-tradycje/zwizek-polakow-w-niemczech
Kopalnią wiedzy na ten temat i to rzetelnej wbrew wielu oponentom jest sam pan mec.Stefan Hambura , berliński adwokat.
http://fronda.pl/news/czytaj/hambura_mysle_ze_nadszedl_czas_aby_zaprowadzic_symetrie_w_stosun#
Jest też i o wiele więcej osób bezpośrednio mogących wskazać przyczynę i samo podłoże owego konfliktu .Ważne by i sami niemcy zechcieli łaskawie nie zamykać się tylko i wyłącznie na własne prawdy.
To tak gwoli przypomnienia ..
a jak wyglada sytuacja dzis?
tylko na Slasku, Pomorzu i Prusach Polacu zyli od wiekow.
Nadrenia i Westfalia to dopiero wiek XIX.
niech poda Pan przyklady mniejszosci polskiej z dziada pradziada na terenie dzisiejszych Niemiec.
Ha ha , no tak co będzie następne do udowodnienia ..pewnie to że nie jestem wielbłądem ..
Nie wystarczy wam że złamaliście wszelkie prawa włącznie z własną konstytucją Pogwałciliście wszelkie normy moralne , wymordowaliście miliony istnień ludzkich ..w imię własnej buty i arogancji. A wszystko po trupach innych dla powiększenia przestrzeni życiowej dla waszej chorej egoistycznej nacji.
Nie pisze tego z powodu wzburzenia , bynajmniej, raczej po to by podobnym faryzeuszom przypomnieć jak zakończyli swój nędzny żywot owi „nowi budowniczowie świata”
Nie myślcie sobie że będzie inaczej tym razem …
Powiedziano :
„Kto mieczem wojuje od miecza też i ginie”
„próbując oszukać brata swego bacz by ciebie wpierw nie przechytrzono”
EOT
oj źle się stało z prześledniemiami po wojnie. Po prostu zagubiony lud (emigranci) dostało prawo bytu w nowej rzeczywistości i proszę taki efekt! Niech sobie wtykają paluszki w swoje stare ziemie ojców a proszę od mojego placu się łodpimpkac mówiąc waszą mową. Grzegorz Biedniarz marny redaktor cechuje go brak argumentu na argument. Ale niektóre twory też mają prawo bytu i ja ich toleruje.
No mercy :)
Powiem tylko ze sztuczne twory typu opolszczyzna czy podbeskidzie musza zniknac, Czestochowa czy Zywiec to tez nie Slask i mieszkancy tych miast wrocili by chetnie do Malopolski.Czy warszawskich politykow uczono historii czy geografii?
ale co to ma wspolnego z dzisiejsza sytuacja Polakow w Niemczech?
historia nie da sie wszystkiego uzasadnic lub wymusic.
pozatym kto to jest wy?
ja nikogo nie mordowalem.
odpowiedzialnosci grupowej tez zaden kodeks nie reguluje.