Mówi się, że stara miłość nie rdzewieje, ale jest też maksyma, wedle której w polityce nie ma przyjaźni, są jedynie interesy, którą po mistrzowsku stosuje wiele państw, a mistrzem w jej praktykowaniu była niegdyś Wielka Brytania, czego w tragiczny sposób doświadczyła również Polska w okresie II wojny światowej.
Kiedy dotychczasowy sojusznik staje się niewygodny, trzeba go po prostu porzucić, co nie oznacza jednak niemożności powrotu do współpracy, jeżeli znowu urośnie on w siłę.
Polskie Stronnictwo Ludowe bardzo często wchodziło w układy na różnych szczeblach rządzenia z Sojuszem Lewicy Demokratycznej, chociaż ostatnio równie chętnie współpracowało z Platformą Obywatelską, ale tylko do chwili, w której utraciła ona władzę. Teraz Naczelny Komitet Wykonawczy PSL uchwalił, że Stronnictwo nie przystąpi do koalicji z SLD w wyborach samorządowych, o czym poinformowała „Rzeczpospolita”.
– Decyzja NKW została podjęta po długiej analizie wszystkich <za> i <przeciw> – powiedział gazecie pragnący zachować anonimowość przedstawiciel PSL.
Politycy Sojuszu już o tym wiedzą i postanowili wystartować pod szyldem SLD Lewica Razem.
A kto będzie sprawował władzę w samorządach po jesiennych wyborach? To chyba oczywiste, co już bardzo dawno temu powiedział Waldemar Pawlak, kiedy zadano mu takie pytanie w odniesieniu do wyborów parlamentarnych:
– Nasz przyszły sojusznik.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju.