Czy ktoś spotkał się z przypadkiem, żeby zamiast świadek fatygować się do sądu, to Wysoki Sąd fatygował się do świadka? W krajach mniej nawet demokratycznych od naszego, jeśli głowa państwa była sądzona, to nawet w przypadku obłożnej choroby była przywożona przed oblicze sądu. Jak więc trzeba być chorym, żeby to sąd się pofatygował do świadka? Niespotykane jest też, żeby świadek zeznawał na siedząco. Skąd się to wszystko wzięło? Wytłumaczenie jest tylko jedno – bardzo poważna choroba.
Za takim wytłumaczeniem przemawia też, a może nawet zwłaszcza, treść zeznań świadka. Niczego nie pamięta, nie kojarzy faktów, przeczy sobie w kolejnych wypowiedziach. W świetle tego należałoby spojrzeć na wcześniejsze symptomy choroby. Wszyscy pamiętamy sławetny chichot nad trumnami. A jeśli nie był to przejaw pospolitego chamstwa, jak większość z nas sądziła, a właśnie objaw choroby?
Zdajemy sobie sprawę z zapaści resortu zdrowia, ale w tym wypadku, czyli w trosce o głowę państwa, powinniśmy wygospodarować pieniądze na bezpieczny lot do Moskwy, gdzie na pewno z takim przypadkiem sobie poradzą.
Życzę wszystkim udanego 2015 Roku
i zdrowego prezydenta
Pozdrawiam i do następnej soboty.
Małgorzata Todd
http://niezalezna.pl/62746-kopacz-wstrzymala-ewakuacje-polakow-z-donbasu-miala-ja-namowic-piotrowska