Z wielkim żalem dowiedziałem się dziś o śmierci mojego znajomego – Stanisława Zdżuja. Zmarł nagle, 25 listopada. Szerzej znany jest zapewne w kręgach malarzy i artystów, ale też wąskiemu gronu osób uczęszczających na Msze trydenckie do kościoła św. Sebastiana. Właśnie od tej strony znałem Staszka. Człowieka głębokiej wiary, szczerze nienawidzącego grzechu i modernizmu niszczącego Kościół katolicki. Wiele razy miałem przyjemność z nim rozmawiać z okazji różnych wykładów oraz spotkań, jak i po Mszach niedzielnych. Z całej siły przylgnął do starej duchowości, do czystej doktryny, kochał starą Mszę i nie wyobrażał sobie innej. Bolało go wiele rzeczy związanych z Kościołem. Był gorącym zwolennikiem Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X. Przychodził na każde spotkania z Księdzem Karolem Stehlinem. Wielokrotnie analizowaliśmy nowe numery Zawsze Wiernych, których tekstami był zafascynowany. Bardzo pragnął, by w Opolu powstała kaplica Bractwa, szczerze chciał znajdować się pod opieką duszpasterską piusowców. Za każdym razem tryskał humorem i służył dobrym słowem. Takim go znałem , takim go zapamiętam. Będzie go na pewno brakować. Rodzinie zmarłego składam wyrazy głębokiego współczucia. Polecajmy dobremu Bogu duszę świętej pamięci Stanisława. Requiem aeternam dona eis Domine…
Autor: Marek Kuryło
fot. i więcej o śp. Stanisławie na http://stanislawzdzuj.wordpress.com/
Świec Panie,nad Jego duszą.Amen
Człowiek o bardzo klarownych poglądach. Zapewne spokojnie dostąpił, tego, co było jak twierdził jedynym zainteresowaniem jego życia.
Musimy wierzyć, że najlepsi są Panu Bogu najbliżsi, dlatego ich tak szybko do siebie zabiera
O ŚMIERCI
Czyż śmierć jest snem – gdy życie jest jak sen,
Którego każda scena to widziadło
Ulatujące sprzed oczu, a cień
Nieprzeniknionej śmierci pada grozą nagłą?
Dziwne, że błądząc ziemską ścieżką snu
Wśród klęsk i nieszczęść ciężkich jak kamienie,
Nie śmiemy myśleć, chociaż brak już tchu,
Że ten sen, który kresem jest – to przebudzenie!
/John Keats/
Niech spoczywa w pokoju.
Dużo już moich znajomych odeszło,