Wielu uważa, że nagłaśnianie Ruchu Autonomii Śląska sprzyja rozwojowi tej organizacji. Nawet niektórzy PiS-owcy do dziś twierdzą, że najpierw trzeba wypracować koncepcje jak się odnosić do tego zjawiska a nie podejmować próby zwalczania tej „idei” – wszak to prawicowy i konserwatywny elektorat. 22 lata pozwalano się rozwijać po cichutku, pomalutku tej godzącej w integralność państwa organizacji (groźnej, bo głoszącej z każdego punktu widzenia ideologię durną). Nie chciano zwracać uwagi na to, że Kazimierz Świtoń został posłem w 1991 r. między innymi z poparciem tej organizacji.
Nikt nie poniósł odpowiedzialności za umieszczenie w spisie powszechnym możliwości wyboru nieistniejącej narodowości – śląskiej. Nie wiadomo nawet kto za tę dziwną decyzję personalnie odpowiada.
Doczekaliśmy się ruchu autonomicznego, animowanego jeszcze w latach 70-tych XIX w. przez niemieckie koła junkiersko-przemysłowe. Wtedy wychodziło pismo „Schlesier – Ślązak”, pisano o „Wasserpolakach”. Niemiecka Patria „Centrum” – Deutsche Zentrumspartei popierała ruchy autonomiczne na Śląsku, gdyż bała się laicyzacji państwa niemieckiego a na konserwatywnych i katolickich Ślązaków można było liczyć. Chciano też w ten sposób osłabić organizującą się żywiołowo polskość.
W styczniu 1990r. odkurzono stare hasła i idee – powstał RAŚ. Bałagan w całej Polsce, likwidacja przemysłu sprawiła, że pomysły na autonomię zataczają coraz większe kręgi zwolenników. Mści się również przyjęcie przez III RP spuścizny prawnej PRL. Byli kaci Śląska – UB-ecy i SB-ecy mają wysokie emerytury a ich ofiar nikt nawet nie przeprosił. Często żyją w nędzy.
Ruch Autonomii Śląska współpracuje z zarejestrowaną w Bawarii „Inicjatywą na Rzecz Autonomii Śląska”, powiązaną z Rudim Pawelką i dostaje wsparcie z Niemiec. Oczywiście przywódcy się tym nie chwalą. Ruch autonomiczny to nie tylko RAŚ. Działają też organizacje, których celem jest stworzenie języka, narodu a potem państwa. Mają one więc charakter antypolski. Związek Ludności Narodowości Śląskiej, stworzony przez obecnego przewodniczącego RAŚ Jerzego Gorzelika poparł interwencję Rosji w Gruzji w 2008r. Istnieją też różne stowarzyszenia jak np. Pro Loquela Silesiana Towarzystwo Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy, powiązane personalnie z RAŚ a i z politykami zarówno PO jak i PiS. Wydawane są masowo czasopisma lokalne i regionalne, takie jak „Ślonski Cajtung”, „Jaskółka” czy „Nowa Gazeta Śląska”.
Brak wiedzy historycznej i regionalnej sprawia, że zwłaszcza młodzież daje się wciągać cynicznym graczom politycznym. Ideolodzy obecnego ruchu autonomicznego wywodzą się z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego. Dr Jerzy Gorzelik jest adiunktem w Zakładzie Historii Sztuki. Dr Małgorzata Myśliwiec, promująca korzyści wynikajace z ustroju federalistycznego, pracuje w Zakładzie Systemów Politycznych Państw Wysoko Rozwiniętych. Profesor Jolanta Tambor, jest m.in. orędowniczką kodyfikacji języka i uznania śląskiego za język regionalny. Kierowała zespołem autorów przygotowujących wydanie w ub. roku przez stowarzyszenia Pro Loquela Silesiana i Towarzystwo Piastowania Śląskiej Mowy Danga „Gornoślonskiego ślabikorza”, pierwszego elementarza do nauki w szkołach języka śląskiego. Maria Nowak – poseł PiS uroczyście rozdawała ten elementarz w szkołach.
Prof. Tambor zamierza utworzyć podyplomowe studia regionalne. Obecnie, po wejściu RAŚ do Zarządu Województwa Śląskiego dzięki zawarciu koalicji z PO, pani prof. jest pełnomocnikiem wojewody śląskiego ds. mniejszości narodowych i etnicznych. Wojewoda Zygmunt Łukaszczyk, który zaproponował prof. Jolancie Tambor objęcie takiej funkcji, zaprzeczał swojej przynależności do autonomistów, którą ujawnił jeden z liderów RAŚ.
Nagroda im. Augustina Weltzla „Górnośląski Tacyt” została ustanowiona przez Ruch Autonomii Śląska pięć lat temu. Przyznawana jest co roku w kategoriach „badacz historii” i „popularyzator historii”. Za rok 2010 laureatami zostali Kazimierz Kutz i prof. Aleksander Nawarecki z Zakładu Teorii Literatury Wydziału Filologicznego Instytutu Nauk o Literaturze Polskiej im. Ireneusza Opackiego Uniwersytetu Śląskiego.
Laudację dla prof. Nawareckiego. wygłosił dr hab. Zbigniew Kadłubek pracownik Katedry Literatury Porównawczej U. Śl. oraz Pełnomocnik Rektora ds. Ośrodka Dydaktycznego w Rybniku, a dla K. Kutza, red. Aleksandra Klich z „Gazety Wyborczej”. Podczas tej uroczystości w Auli im. Kazimierza Popiołka Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach zorganizowano panel dyskusyjny -. „Śląskie przebudzenie?”, w którym obok laureatów wzięli udział również publicysta „Dziennika Zachodniego” Michał Smolorz i przewodniczący kapituły nagrody „Górnośląski Tacyt”, prof. Ryszard Kaczmarek. Profesor zw. dr hab. Kaczmarek jest kierownikiem Zakładu Archiwistyki i Historii Śląska Instytutu Historii Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
Nawiasem mówiąc chyba pomysłodawcy tej nagrody nie doczytali, że jej patron Augustin Bogislaus Weltzel, dziewiętnastowieczny niemiecki ksiądz podaje, że np.„w całej parafii katolickiej, która obejmowała 4300 dusz, znajduje się, wliczając wojskowych i urzędników, ledwo 20 osób, które znają tylko język niemiecki; czwarta część pozostałych parafian wprawdzie rozumie i mówi po niemiecku, chodzi jednak z upodobaniem na polskie kazania”, czy: „W dawniejszych obradach radnych miejskich spotkamy nawet protokoły napisane po polsku. 23 czerwca 1820 roku poprosili magistrat o drukowane tłumaczenie ordynacji miejskiej (Städteordnung), gdyż wielu członków nie potrafi zrozumieć języka niemieckiego; takoż nawet zacny sukiennik Jacob Gallus, który obejmował wiele miejskich stanowisk i przez dziesięciolecia był przewodniczącym rady, nie umiał sobie przyswoić języka niemieckiego. Również wśród ewangelików w 1825 roku większość posługiwała się językiem polskim.”
Prof. R. Kaczmarek zabierał głos na temat „polskich obozów koncentracyjnych” na łamach „Nowej Gazety Śląskiej”, wydawanej przez RAŚ. Czytamy w niej: „ – Polska Rzeczpospolita Ludowa była, jakby nie patrzeć, państwem polskim, dlatego w wyrażeniu „polskie obozy koncentracyjne” nie ma, w tym przypadku, przekłamania ani manipulacji – uważa historyk (Adam Dziurok z IPN – przyp. red). Podobnego zdania jest prof. Kaczmarek. – Obecne państwo polskie utrzymało ciągłość konstytucyjną z PRL. Sama Polska Ludowa była powszechnie uznawanym podmiotem prawa międzynarodowego. Dlatego nie ma nadużycia w stwierdzeniu, że było to państwo polskie, choć o ograniczonym poziomie suwerenności. Dodaje przy tym, że sam termin „polskie obozy koncentracyjne” jest, w tym przypadku, nieco mylący. – Takie pojęcie sugeruje, że mieliśmy do czynienia z pewną specyfiką tych obozów. O wiele bardziej trafną nazwą jest nazwa „obozy koncentracyjne w Polsce”. System obozów, które funkcjonowały po 1945 roku na obszarze ziem polskich, był częścią szerszego systemu, który był zjawiskiem ogólnoeuropejskim i nie posiadał elementów specyficznych, które odróżniałyby go od innych tego typu instytucji.
Dlaczego tematyka powojennych obozów przez wiele lat była przemilczana? Prof. Kaczmarek przyznaje, że główną przyczyną był wstydliwy charakter tego fragmentu historii Polski. – Trudno było przyznać, że państwo polskie stosowało metody represji podobne do tych stosowanych w narodowo-socjalistycznych Niemczech.”.
Tak więc pan prof. Kaczmarek nic nie słyszał o Rządzie RP w Londynie, o armii sowieckiej, która okupowała nasze terytorium od 1944r do 28 października 1992 roku ani o polskiej partyzantce, która walczyła z sowieckim najeźdźcą. W takim razie dla profesora historii R. Kaczmarka marionetkowe władze PRL-u, działające w imieniu Kremla i ubecy byli lojalnymi obywatelami Polski a podziemie niepodległościowe przestępcami, którzy chcieli przemocą obalić…. Można współczuć studentom i młodzieży.
W styczniu 2012r. odbył się konkurs na dyrektora Instytutu Badań Regionalnych przy Bibliotece Śląskiej w Katowicach. 15 lutego Rzecznik Prasowy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego opublikował komunikat o podjęciu przez Zarząd Województwa Śląskiego uchwały o powołaniu prof. Ryszarda Kaczmarka na stanowisko zastępcy dyrektora Biblioteki Śląskiej w Katowicach ds. Instytutu Badań Regionalnych. Będzie on pełnił funkcję od 1 marca 2012 r. do 28 lutego 2017 r. Nie mogło być innego wyboru, skoro Jerzy Gorzelik Przewodniczący RAŚ jest członkiem Zarządu Województwa Śląskiego odpowiedzialnym za edukację i kulturę.
Niestety w III RP politycy się kręcą wokół swoich spraw, pajacują a nie zajmują się polityką państwa – ani zagraniczną ani tym bardziej wewnętrzną. Nic nie obchodzą ich działania godzące w integralną całość państwa polskiego. Niszczą w ten sposób dorobek kilkunastu pokoleń Ślązaków wiernych Polsce.
Autor: Jadwiga Chmielowska, tekst ukazał się w „Śląskiej Gazecie” z dnia 24.02.2012 r.
„Nikt nie poniósł odpowiedzialności za umieszczenie w spisie powszechnym możliwości wyboru nieistniejącej narodowości – śląskiej. Nie wiadomo nawet kto za tę dziwną decyzję personalnie odpowiada.”
Której przecież i tak nikt nie podał:):):)
„Ruch Autonomii Śląska współpracuje z zarejestrowaną w Bawarii „Inicjatywą na Rzecz Autonomii Śląska”
Jak już to: Inicjatywa na Rzecz kulturowej Autonomii Śląska
http://www.kulturelle-autonomie.org/
Przykra sprawa , trzeba się zastanowić czy rządzący w PO o tych układach nie wiedzą ? Czy świadomie w nim uczestniczą. Czy to już nie zakrawa na zdradę stanu ? W dzisiejszym wydaniu niezależnej polecam art. pana Czarneckiego jakie broszurki wydają w oświacie Niemcy do szkół „Polskie obozy koncentracyjne”
a gdzie link do art.?
Dzięki RAŚ poznajemy prawdę historyczną naszego regionu, parę lat temu myślałem że np. Śląsk był pod pruskim zaborem, Śląsk wrócił do macierzy czy każdy Ślązak był i jest Polakiem.
Po prostu prawda was bardzo boli, czasy okłamywania Ślązaków się już skończyły…….
@antynacjonalista
Wodociągowa się kłania
warto przeczytać: http://wpolityce.pl/dzienniki/jeden-taki/23841-nazwa-polskie-obozy-jest-czescia-kampanii-zmierzajacej-do-wykazania-ze-slask-jest-okupowany-przez-polske
Genialny tekst, idealna transpozycja spiskowej teorii o żydowskim sanhedrynie obradującym w Nowym Jorku :D w przypadku wizji Chmielowskiej zamiast sanhedrynu mamy RAŚ :D
Dawno większych bzdur nie czytałem, autor nie rozumie specyfiki Śląska i na siłę chce robić z nas Polaków, ale to takie Polskie przecież :)
Narodowość śląską zadeklarowałem w spisie 2002r. a o RAŚu wtedy jeszcze nie słyszałem mimo, że istniał już od 12 lat. Mojemu dziadkowi po wojnie zmieniono nazwisko, bo brzmiało zbyt niemiecko i tutaj się spotkał z przymusową polonizacją, (a volkslisty nie podpisał!).
Ja jestem Ślązakiem, nie Polakiem, ale obywatelem III RP i żaden potomek lwowskiego imigranta nie będzie mi mówić kim jestem, ja Ślązak autochtoniczny!
Na panią Hejdlę zawsze można liczyć :) Super lektura do poduchy
szkoda godać..