Uważam, że jest prawo do obrony, do uzasadnionej obrony. I to jest fundamentalna zasada, zgodnie z którą Ukraina stawia opór Rosji”, cytuje jego słowa Gość Niedzielny. Jednak zaraz potem kardynał dodał: „Wspólnota międzynarodowa chce uniknąć eskalacji i dlatego nikt nie interweniował bezpośrednio, ale widzę, że wielu wysyła broń. To straszne, gdy się o tym pomyśli, to może wywołać eskalację, której nie będzie można kontrolować”,
powiedział i powtórzył:
Pozostaje zasada uzasadnionej obrony”.
Po przeczytaniu tego stwierdzenia w naturalny sposób nasuwa się następujące pytanie. Jeśli mamy świadomość, że prawo do obrony Ukraińców jest „fundamentalne”, to jak możemy im tego prawa odmawiać i określać pomoc zbrojną tylko jako coś, co może „spowodować eskalację”?
Parolin nie jest obecnie jedynym katolickim prałatem, który tak twierdzi. Biskup niemieckiego miasta Moguncji Peter Kohlgraf, w rozmowie z niemieckimi mediami również wypowiedział się przeciwko wysyłaniu broni na Ukrainę.
Prawo do samoobrony podczas wojny jest uzasadnione. Ale pytanie brzmi: czy nie wyrządzam większych szkód przez sposób, w jaki się bronię?”,
powiedział biskup, dodając, że wysyłanie broni na Ukrainę, może „sprowokować Rosjan, którzy mają broń nuklearną i chemiczną”.
Zadał jeszcze kilka dziwnych pytań. Między innymi i to:
Czy Mariupol byłby dziś tak zdewastowany, gdyby ukraińskie wojsko wycofało się na czas – czyli skapitulowało? Rozumiem też, że ludzie chcą bronić wolności”.
Biskup przekonuje zatem, że Mauripol powinien był poddać się armii rosyjskiej, przez co byłby wtedy mniej zniszczony.
Pamiętam czas Wojny ojczyźnianej w Chorwacji. W pierwszej fazie Chorwacja była bez broni, ponieważ społeczność międzynarodowa nałożyła na nas embargo.
My, Chorwaci jesteśmy świadomi: Gdybyśmy mieli wtedy więcej broni, zniszczenie naszych miast byłoby mniejsze. Ponieważ reżim Slobodana Miloszevicia byłby z pewnością mniej skłonny do wojny z nami.
Taka jest rzeczywistość. Broń pomaga bronić i zmniejszać zniszczenia, ponieważ hamuje motywację agresora do ataku. Czy ta oczywista kwestia naprawdę wymaga wyjaśnienia?
Nie chcę spekulować, skąd biorą się takie wypowiedzi, ale widać, że wpisują się one w pewną tendencję pacyfizmu, z którym Stolica Apostolska coraz wyraźniej przygląda się wydarzeniom na Ukrainie.
Nawet w ściśle teologicznym sensie, idea pacyfizmu budzi kontrowersje. W polityce i dyplomacji wyrządza nieocenione szkody.
Czy takie wypowiedzi, zwłaszcza ta niemieckiego biskupa, chcą nam przekazać, że Ukraińcy powinni czuć się winni, ponieważ bronią się przed brutalną agresją?
Źródło: Goran Andrijanić, wPolityce.pl