Kiedy słyszę, że w USA lub w Wielkiej Brytanii obalono lub zbezczeszczono na fali ostatnich protestów kolejne pomniki wielce zasłużonych dla tych krajów osób tylko dlatego, że byli oni właścicielami niewolników, zaczyna mnie ogarniać obawa o to, co może wkrótce stać się w Egipcie, w Grecji i w Rzymie.
Stoi tam mnóstwo monumentów ku czci wybitnych postaci, które budowały w starożytności fundamenty naszej cywilizacji. Zdecydowana większość posiadała zaś niewolników, których często traktowano w tamtych czasach po przyjacielsku, widząc w nich nie tylko darmową siłę roboczą, ale przede wszystkim ludzi, co zalecali filozofowie z Arystotelesem i Markiem Aureliuszem na czele. Wystarczy przypomnieć, że wielki myśliciel Epiktet był niewolnikiem, który po wyzwoleniu przez swojego pana współtworzył szkołę stoicką.
Czy tylko dlatego, że niewolnictwo stanowiło przez wiele wieków jedną z ekonomicznych podstaw rozwoju świata mamy dzisiaj zapomnieć o osiągnięciach tych, którzy tworząc zręby cywilizacyjne korzystali z pracy podległych sobie ludzi?
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju