To pytanie powraca co pewien czas w Polsce, ale do tej pory nie wyszło poza sferę dyskusji polityków i publicystów. Ostatnio coraz częściej wspomina się jednak o potrzebie ustawowego uregulowania tej kwestii.
Z jednej strony wypłacanie pensji komuś, kto rzetelnie wypełnia mnóstwo obowiązków państwowych, czyli wykonuje sporo pożytecznej pracy na rzecz ojczyzny, wydaje się czymś naturalnym i oczywistym. Z drugiej bycie żoną prezydenta jest wielkim zaszczytem, którego nie wypada przeliczać na pieniądze, zwłaszcza że ma ona znacznie ułatwione życie i nie musi zajmować się prozaicznymi czynnościami związanymi z prowadzeniem domu.
Nie mam wyrobionego zdania w tej sprawie, ale może najlepszym jej rozwiązaniem byłoby zwiększenie pensji głowy państwa, która w Polsce nie jest wygórowana, z wyraźnym dopowiedzeniem, na jaki cel ma być przeznaczony ów dodatek.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju
Oczywiście ze powinna pobierać wynagrodzenie za wspieranie męża i za branie udziału w działalności prezydenta
NIE każda kobieta jest żoną prezydenta, ale wiele kobiet otrzymuje podstawową wypłatę za ciężką pracę całego miesiąca. Niech Pierwsza Dama otrzymuje właśnie taką wypłatę podstawową a nie wysoką na którą inne Panie muszą pracować kilka miesięcy..
Inny problem to wypłata prezydenta. W stosunku do wypłat np. Prezydentów miast, jest za niska.
Za wysoko zarabiają prezesi np. banków czy spółek np. Orlen.
To się nie mieści w głowie, żeby co niektórzy tyle zarabiali.
Odnośnie żony p.prezydenta , zarabia za dużo , chociaż jest osoba dobrze reprezentującą naszą białą płeć na świecie.
Powinna zarabiać ok.65 000 zł. Tyle zarabiają dyrechtorki u Glapińskiego . One też nic nie robią.
Wynagrodzenie dla pierwszej Damy? Cóż, ale tylko do poziomu ile zarabiała średnio (przez kilka lat) przed objęciem funkcji. Nie może być tak, że ja uczciwie pracuję, ponoszę koszty, a politycy (i ich rodziny) objadają Skarb Państwa. Z mojej uczciwie zarobionej pensji o inwestycjach mogę zapomnieć. Największym sukcesem jest kredyt gotówkowy na zakup mieszkania w Warszawie. Będę go spłacał przez najbliższe 25 lat, tam mi wyliczyli niezależni doradcy finansowi http://biurokredytowe.warszawa.pl oni zaś takie „drobne” kwoty są w stanie odłożyć w ciągu 2-3 lat. NIe są im potrzebne kredyty gotówkowe. Warszawa to stolica szaleństwa, ktoś ma zarabiać ogromne pieniądze z racji „dobrego małżeństwa”. Jak dla mnie, to nie fair.