– Polska nie ma żadnego interesu w zerwaniu umów z amerykańskimi firmami Westinghouse i Bechtel oraz koreańskim koncernem KHNP w zakresie budowy elektrowni atomowych w Polsce. Po prawdzie, lepiej byłoby przed wyborem kursu na „atom” zapytać o możliwość powstania w Polsce elektrowni atomowych w referendum, ale skoro już w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy wybrano taki kierunek, to go realizujmy. Te umowy ułatwiły nam rozmowy z USA i Koreą Południową na temat doposażenia w nowoczesny sprzęt naszej armii. Tymczasem, portal money.pl opublikował rozmowę Thierry Deschaux, dyrektorem generalnym francuskiego przedstawicielstwa firmy EDF w Polsce, który ewidentnie przygotowuje grunt pod zmianę umów z USA oraz Koreą, aby na nasz rynek w tym segmencie mógł wejść kapitał francuski. To niebezpieczne dla nasze wiarygodności w oczach USA i Korei Południowej i może spowodować reperkusje w postaci zagrożenia dla kontraktów zbrojeniowych. Gdyby we Francji doszło do zmian politycznych i rządów z udziałem Marine Le Pen, to naturalnie dla nas byłoby to korzystniejsze. Le Pen skupia się przede wszystkim na Francji, a nie wspieraniu Berlina. – mówi Niezależnej Gazecie Obywatelskiej prezes Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin dr Bogusław Rogalski.
We wrześniu 2023 r. Polskie Elektrownie Jądrowe oraz amerykańskie firmy: Westinghouse i Bechtel podpisały umowę na zaprojektowanie pierwszej elektrowni jądrowej, która powstanie na Pomorzu. Natomiast drugą miałby wybudować koreański koncern KHNP we współpracy z PGE i ZE PAK. Do gry włączyli się jednak Francuzi, którzy liczą, że to oni będą realizować inwestycję, o czym mówi Thierry Deschaux. I jednocześnie podkreśla, że „wyboru partnera do pierwszej elektrowni nie dokonano w ramach konkurencyjnej procedury”. – czytamy na łamach money.pl.
Jaki mamy interes we współpracy z Francją?
Piotr Bera, money.pl: Czy EDF będzie zaangażowane w program energetyki jądrowej w Polsce?
Thierry Deschaux, dyrektor generalny przedstawicielstwa EDF w Polsce: Mamy taką nadzieję. Od wielu lat przy wsparciu francuskiego rządu zabiegamy o budowę elektrowni w ramach programu jądrowego w Polsce, który jest jednym z najważniejszych w całej Europie. To klucz do dekarbonizacji miksu produkcji energii elektrycznej Polski i Europy.
Dwa lata temu rząd PiS dał do zrozumienia, że nie skorzysta z oferty EDF i postawił na amerykańską i koreańską koncepcję.
Wybór wykonawcy to suwerenna decyzja polskiego rządu. Czasami kryteria geopolityczne przeważają nad innymi – finansowymi czy przemysłowymi. Ostatnio szef MSZ Stéphan Séjourné rozmawiał z ministrem Sikorskim o inwestycji w cywilną energetykę jądrową. Podobne rozmowy prowadził też w Warszawie Philippe Crouzet, wysoki przedstawiciel rządu Francji ds. współpracy w energetyce jądrowej. Decyzje względem drugiej elektrowni w ramach rządowego programu jeszcze nie zapadły.
W 2009 r. za rządów Donalda Tuska i Nicolasa Sarkozy’ego podpisano deklarację związaną z rozwojem energetyki jądrowej. Wraca Tusk, wracają rozmowy.
Oferta EDF dla Polski wraca na wokandę oficjalnych spotkań. Rozwój energetyki jądrowej to olbrzymi i długoterminowy projekt, cykl życia – budowa, eksploatacja, likwidacja – reaktora jądrowego to okres ok. 100 lat. Atom potrzebuje stabilizacji i strategicznych decyzji o długofalowym zasięgu. Naszym zdaniem oferta EDF jako drugiego partnera byłaby bardzo korzystna dla realizacji całego PPEJ.
Odnoszę wrażenie, że wybór partnera przy energetyce jądrowej ma wielkie znaczenie geopolityczne. Amerykanie to najważniejszy sojusznik Polski oraz gwarant bezpieczeństwa. Koreańczycy oferują też sprzęt wojskowy. Francja mogłaby w tej sytuacji zostać głównym sojusznikiem Polski w Brukseli?
To już się dzieje. Francja konsekwentnie zabiega o rozwój atomu na poziomie unijnym i zainicjowała koalicję państw z udziałem Polski. Dziś Francja przewodzi grupie kilkunastu państw, które są za rozwojem atomu w Europie. To ogromna szansa dla Polski i jej przemysłu. Wieloletnie doświadczenie EDF w negocjacjach z KE w celu uzyskania zgód i zatwierdzenia modeli finansowania przez UE może mieć znaczny wpływ na optymalizację finansową projektu.”
– czytamy w wywiadzie opublikowanym przez portal.
Tego typu wypowiedzi są próbą wskazania oczekiwań Francji pod adresem Donalda Tuska. Tymczasem z dnia na dzień coraz bardziej prawdopodobny jest powrót Donalda Trumpa do Białego Domu. Zerwanie umów na inwestycje w elektrownie atomowe zawartych przez rząd Zjednoczonej Prawicy spotka się z reakcją jego ewentualnej nowej administracji i samego Trumpa w czasie kampanii prezydenckiej i w razie jego zwycięstwa. Francja dźwiga na swoich barkach brzemię wieloletnich kontaktów biznesowych z Putinem. Nie ma wątpliwości, że nie kocha ani Polski, ani Ukrainy – czekając na koniec wojny. Wówczas ponownie będzie robić biznesy z ludźmi z Kremla. W razie konfliktu Rosji z NATO Francja powtórzy scenariusz z roku 1939. Naszym interesem narodowym jest zatem dbanie o relacje z USA, a nie z Francją pod rządami Emmanuela Macrona. To proste”
– mówi nam prezes ZChR dr Bogusław Rogalski.
Piotr Galicki