Wileńszczyzna walczy o dobro i przyszłość swoich dzieci

Zastępca Naczelnego

Wiec w obronie polskich szkół na Wileńszczyźnie 15 września/l24.lt

Polacy na Wileńszczyźnie od ponad 30 lat walczą o swoje szkoły, które są przysłowiową solą w oku mimo zmieniających się ekip rządzących Litwą. Obecnie duże zagrożenie dla szkół mniejszości narodowych na Wileńszczyźnie niesie reforma pt. „Szkoły Tysiąclecia” mocno forsowana w kraju przez bodajże najbardziej nielubianą ekipę rządzącą w historii kraju – rząd konserwatystów i liberałów.

Wileńszczyźnie trudno w pełni sprostać liczebnym wymogom stawianym w ramach reformy dla klas, bowiem jest to wielojęzyczny zakątek Litwy, w którym potok uczniów dzieli się na kilka nurtów językowych, stąd, siłą rzeczy, komplety klasowe nie zawsze są pełne.

Samorząd rejonu solecznickiego obronił trzy gimnazja

Rząd nie zgadza się m.in. na rejestrowanie i finansowanie takich klas, w których liczba uczniów nie sięga odgórnie ustalonego limitu. Tym niemniej Samorząd Rejonu Solecznickiego, aby dalej móc zapewnić dzieciom możliwość kształcenia się jak najbliżej domu, postanowił takie klasy utrzymywać z własnej kieszeni. Taka nieugiętość nie spodobała się centralnym władzom oświatowym, które zaczęły straszyć samorząd sądem.

Ostatecznie jednak determinacja i nieugiętość kierownictwa rejonu solecznickiego na czele z merem Zdzisławem Palewiczem sprawiły, że resort oświaty spuścił z tonu i wygląda na to, że do końca tego roku da oświatowcom rejonu spokój.

„Klasy z liczbą uczniów mniejszą niż zakłada zmienione prawo oświatowe normalnie funkcjonują, uczniowie kontynuują naukę w swoich szkołach. Na razie udało się osiągnąć porozumienie. Tak przynajmniej wynika z pisma minister oświaty, które nadeszło w piątek, 14 października” – informuje kierownik Wydziału Oświaty i Sportu administracji Samorządu Rejonu Solecznickiego Regina Markiewicz.

Porozumienie, o ile strona ministerialna dotrzyma słowa, oznacza, że resort oświaty zarządzany przez konserwatystkę Jurgitę Šiugždinienė, wycofa się na razie z zamiaru wstąpienia na ścieżkę sądową, w której pozwanym miał być Samorząd Rejonu Solecznickiego broniący praw dzieci swoich mieszkańców do kształcenia się w godnych warunkach.

Swoista odmiana rządowej demokracji

W końcu roku 2021 w życie weszły nowe zasady, zgodnie z którymi w rejestrach nie mogą figurować niekompletne klasy, tj. w klasach 1-4 minimalna liczba uczniów ma wynosić 8, zaś w klasach 11-12 minimalna liczba uczniów – 12 (ten wymóg obowiązuje zresztą już od roku 2018). W rejonie solecznickim są 4 gimnazja, w których w klasach 11 -12 naukę pobiera mniej uczniów niż 12: Gimnazjum im. Anny Krepsztul w Butrymańcach, Pawła Ksawerego Brzostowskiego w Turgielach, Adama Mickiewicza oraz Ryto w Dziewieniszkach.

Wymownym chichotem demokracji w rządowym wydaniu jest fakt, że w gimnazjach w Butrymańcach, Turgielach i Dziewieniszkach dzieci brakowało również w roku ubiegłym, jednak centrala nie zgłaszała wówczas żadnych zastrzeżeń, a wygrażać się zaczęła dopiero u progu bieżącego roku szkolnego, tuż przed 1 września.

Dotychczasowym „osiągnięciem” autorów reformy jest zamknięcie 9 szkół

Deklarowanym celem programu „Szkoły Tysiąclecia”, jak czytamy w oficjalnym dokumencie, jest stworzenie możliwości dla dzieci do zmniejszania niedociągnięć w osiągnięciach.

Bieżący rok szkolny rozpoczął się 1 września w 948 szkołach ogólnokształcących, o 9 mniej niż w roku ubiegłym. W tym miejscu warto przypomnieć, że szkoły, zwłaszcza w miejscowościach wiejskich, są częstokroć nie tylko ośrodkami oświaty, ale również miejscem, gdzie tętni życie kulturalne, miejscem spotkań społeczności lokalnej, nawiązywania więzi międzypokoleniowych, przekazywania dalej wiary, tradycji i mowy ojców.

Dyskryminacja Polaków w rejonie trockim

Rządowy program „Szkoły Tysiąclecia” zagraża szczególnie dwóm polskim szkołom w rejonie trockim, gdzie polskiemu szkolnictwu dodatkowo są nieprzychylne władze rejonu. Samorząd trocki ma w zamyśle, pod przykrywką reorganizacji szkół, zdegradowanie Gimnazjum im. Longina Komołowskiego w Połukniu i Szkoły Podstawowej im. Andrzeja Stelmachowskiego w Starych Trokach do filii innych placówek oświatowych. Równocześnie placówki litewskie będą zachowane. Temat ten został w ub. tygodniu podniesiony w polskim Senacie. Problem dyskryminacji polskiego szkolnictwa na Litwie omówiono na posiedzeniu senackiej Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą z udziałem Waldemara Tomaszewskiego, prezesa Związku Polaków na Litwie i Agnieszką Rynkiewicz, przedstawicielką komitetu rodzicielskiego w rejonie trockim.

Na ostatniej sesji Parlamentu Europejskiego w Strasburgu, 6 października, europoseł Waldemar Tomaszewski ponownie przedstawił problem dyskryminacji polskich szkół kierownictwu europarlamentarnej Intergrupy ds. Tradycyjnych Mniejszości Narodowych i Językowych. Kierownictwo Intergrupy zapewniło, że na listopadowym posiedzeniu, podczas sesji PE, tematowi temu poświęcony zostanie specjalny 45-minutowy punkt obrad.

Polskie samorządy i ZPL na straży polskiej oświaty

Pomimo tymczasowego zawieszenia broni polskie samorządy rejonów solecznickiego i wileńskiego nie zmienią stanowiska i będą dalej zabiegali o zmianę dokumentów rządowych, które ograniczają fundamentalne prawo mniejszości narodowych do pobierania nauki w swoim języku ojczystym w rodzimym otoczeniu, zgodnie z zasadą „szkoła bliżej ucznia”.

Zresztą na ostatnim wiecu protestacyjnym, który się odbył w obronie polskiego szkolnictwa w Wilnie przed miesiącem, społeczności szkolne Wileńszczyzny zapowiedziały cały maraton akcji protestacyjnych, o ile podejmowane działania nie przyniosą oczekiwanych skutków. Zarząd Główny Związku Polaków na Litwie z kolei wypłaci nauczycielom polskiego gimnazjum w Połukniu wynagrodzenie, którego poprzez skandaliczne i dyskryminacyjne działania samorządu rejonu trockiego są pozbawieni już drugi miesiąc.

Źródło: BN, Litwa 24

 

Komentarze są zamknięte