Michał czy Jerzy Wołodyjowski? Mały rycerz istniał naprawdę. Kim był?

Zastępca Naczelnego

Pan Wołodyjowski. Rys. Piotr Stachiewicz Źródło: Wikimedia Commons

Jerzy Michał Wołodyjowski to jedna z najważniejszych postaci polskiej literatury historycznej. Jednak człowiek, na którym wzorował się Henryk Sienkiewicz istniał naprawdę, a nawet… było ich dwóch.

Pan Wołodyjowski nie był jedyną postacią sienkiewiczowskiej trylogii, która swój pierwowzór miała w prawdziwym życiu, lecz to właśnie mały rycerz został „odtworzony” najwierniej. Do skonstruowania życiorysu Pana Michała posłużyło Sienkiewiczowi dwóch prawdziwych Wołodyjowskich.

Michał Wołodyjowski

W „Ogniem i mieczem” Wołodyjowski pojawia się jako postać drugoplanowa. Jest tam oficerem dragonii na służbie u wojewody ruskiego Jeremiego Wiśniowieckiego. Postać tego „wczesnego” Wołodyjowskiego wzorowana był na żyjącym naprawdę Michale Wołodyjowskim, który był, dokładnie jak książkowy Michał, oficerem dragonii u księcia Jaremy. Ten historyczny Wołodyjowski nie był człowiekiem o zbyt dobrej reputacji. Został zapamiętany bowiem jako postać dość wątpliwa moralnie oraz gwałciciel. Jedną z jego ofiar była córka unickiego duchownego.

Sienkiewicz skonstruował swoją postać na podstawie zaledwie kilku wyimków z krótkiego życiorysu prawdziwego dragona: personaliów, patrona wojskowego oraz formacji, w jakiej służył u księcia. Inne charakterystyczne dla Wołodyjowskiego cechy, jak stosunek do kobiet czy niski wzrost, zapożyczył z własnej biografii, natomiast umiejętność fachowego »robienia szablą« po prostu wymyślił”. (histmag.org)

Jerzy czy Michał?

Dość nieciekawa, trzeba przyznać, postać, nie pasowała do wizerunku Wołodyjowskiego, jaki miał w głowie Sienkiewicz. Była na to jednak rada: inny przedstawiciel rodu Wołodyjowskich, który doskonale nadawał się jako pierwowzór dzielnego rycerza.

Właściwie, to ja jestem Jerzy Michał, ale że święty Jerzy smoka tylko roztratował, a święty Michał całemu komunikowi niebieskiemu przewodzi i tyle już nad piekielnymi chorągwiami odniósł wiktoryj, przeto jego wolę mieć za patrona”

– te słowa w „Potopie” kieruje Pan Wołodyjowski do Andrzeja Kmicica.

W ten właśnie sposób autor Trylogii w zgrabny sposób „tłumaczy”, w jaki sposób dokonała się przemiana jego bohatera. Wątpliwej reputacji Michał zamienia się w dzielnego Jerzego (choć używać nadal woli imienia Michał).W taki sposób Pan Wołodyjowski nabiera cech Jerzego Wołodyjowskiego.

Jerzy Wołodyjowski urodził się w 1620 roku na Podolu. Jego ojcem był Paweł Wołodyjowski, posiadacz ziemski. Jerzy miał brata Jakuba i siostrę Annę, która poślubiła stolnika latyczowskiego o nazwisku Makowiecki. Jerzy wybrał zawód żołnierza. Wiadomo to ze źródeł, które podają, że w 1644 roku walczył z Tatarami pod Ochmatowem. Co robił w kolejnych latach – o tym niewiele wiadomo. W źródłach pojawia się dopiero w 1653 roku. Niedługo później brał także udział w wojnie ze Szwecją.

W 1660 roku porzucił zapewne konia i szablę, i osiadł w niewielkim majątku we wsi Paniowice Zielenieckie. Tam mieszkając poznał swą przyszłą żonę – książkową Baśkę – Krystynę Jeziorkowską.

Od Sienkiewicza wiemy, że do Basi zalecało się trzech kawalerów: Świrski, Kondracki i Ćwlichowski. Panowie o tych nazwiskach to w rzeczywistości byli mężowie pani Jeziorkowskiej, których ta wcześniej już pochowała. Trzykrotna wdowa, bogato uposażona była świetną partią. Wołodyjowski zamożny nie był, ale odznaczać musiał się innymi walorami, które sprawiły, że ojciec Krystyny dał w końcu zgodę na ślub.

Wołodyjowski i Jeziorkowska pobrali się w 1662 roku. Była to para zgodna i niezwykle przedsiębiorcza. W krótkim czasie szybko pomnożyli swój majątek. Zajmowali się m.in. handlem wołami. Jerzy Wołodyjowski został wkrótce stolnikiem przemyskim. W 1669 roku wzbogacił się już znacząco – stać go było na wystawienie własnego oddziału piechoty węgierskiej. Niedługo potem został mianowany rotmistrzem w twierdzy w Kamieńcu Podolskim. Do jego zadań należało też zawiadowanie stanicą w Chreptiowie.

W połowie 1672 roku Kamieniec Podolski szykował się na oblężenie tureckie. Dowództwo nad obroną twierdzy objął starosta generalny podolski Mikołaj Potocki, lecz faktycznie dowodził nią Jerzy Wołodyjowski. Oblężenie trwało zaledwie tydzień. Kamieniec nie był w stanie bronić się długo wobec znaczącej przewagi wroga.

Podole wraz z Kamieńcem miało dostać się w ręce Turków. Obrońcom twierdzy zezwolono ją opuścić. Wśród nich był także Jerzy Wołodyjowski. Jednak, gdy polskie oddziały szykowały się do wymarszu, w podziemiach Kamieńca doszło do wybuchu zgromadzonego tam prochu. Eksplozja spowodowała śmierć ponad połowy wszystkich żołnierzy. Wśród nich był także Jerzy Wołodyjowski.

Nie wiadomo dokładnie, co spowodowało wybuch. Być może odpowiedzialny za niego był dowódca artylerii, pochodzący z Kurlandii, Heyking (zbieżność z książkowym Ketlingiem nieprzypadkowa).

Jerzy Wołodyjowski był postacią w Rzeczpospolitej znaną i rozpoznawalną. Jego śmierć odbiła się szerokim echem w całym państwie. Wołodyjowski na zawsze już pozostał „Hektorem Kamienieckim”.

Źródło: DoRzeczy.pl / histmag.org

Komentarze są zamknięte