Szanowni Państwo! Za czasów słusznie minionych brakowało wszystkiego, ale braki tłumaczono chętnie tym, że winę za to ponoszą sami klienci. Na pytanie dlaczego nie ma ani jednej pary pantofli o małym rozmiarze, ekspedientka odpowiadała: „Bo klientki marudziły”. Nie wiadomo przy tym, o jakie klientki chodziło, czy o takie, które miały stopy jak złodziej podolski i nie mogły się wbić w za małe obuwie? Zapewne w trosce o ich dobre samopoczucie zaniechano produkcji małych butów.
Modna Warszawianka, o stopie Kopciuszka mogła udać się na ulicę Chmielną do prywatnego zakładu Golcowej, gdzie na miarę zrobiono jej, może nie tanie, ale śliczne i wygodne pantofelki. Okazuje się jednak, że ten cały wysiłek był niepotrzebny. Gdyby wówczas telewizja wyprodukowała film o Marusarzu, to z niego jasno wynika, że nawet dziecko może nosić trzewiki o wiele numerów za duże. Po co dzieciom małe buty? Że też w PRL-u nie wpadli na ten praktyczny pomysł.
Twórcy filmu o Marusarzu odkryli więcej nieznanych praw fizyki związanych z pojemnością. Wykazali, że wysoki mężczyzna mieści się w małej budzie psa, który udostępnił swoje lokum prawdopodobnie wcześniej obłaskawiany pętami kiełbasy, której więzień miał zapewne w obfitości wielkiej i mógł się z psem nią dzielić podczas licznych spacerów. Zastanawiające jest dlaczego zrobiono film zawierający tyle bzdur. Teoria spiskowa podpowiada, że dla ośmieszenia polskiego bohatera, ale prawda jest zapewne znacznie prymitywniejsza. Ot zwykła promocja nieudaczników, którzy w życiu nie zrobili, a może nawet nie widzieli dobrego filmu.
TVP wie jednak na czym polega reklama. Od razu po projekcji „dzieła” ogłosiła, że widzowie domagają się powtórki filmu, mogą więc obejrzeć go ponownie jeszcze tego samego wieczora. Tym samym weszła w buty innej stacji telewizyjnej nadającej „całe kłamstwo całą dobę”.
Zdrowia i wolności
Małgorzata Todd