Czy seniorzy mogą liczyć na pomoc w zorganizowanej opiece nad zwierzętami domowymi w czasie pandemii?

Zastępca Naczelnego

Źródło: ZChR

Przewodnicząca Okręgu Bielskiego Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin, radna Sejmiku Województwa Śląskiego poprzedniej kadencji z PiS, Monika Socha-Czyż zaapelowała dzisiaj o zaangażowanie służb podległych samorządom w pomoc w opiece nad zwierzętami domowymi seniorów na czas pandemii.

– Osoby starsze są szczególnie narażone na zachorowanie w czasie pandemii koronawirusa. Dla wielu z nich ważna jest opieka nad swoimi zwierzętami domowymi. Często starsze osoby żyją samotnie i pies czy kot jest dla nich strasznie istotnym towarzyszem życia. W obecnej sytuacji, moim zdaniem, warto rozważyć nie tylko pomoc sąsiadów czy wolontariuszy na przykład w codziennym wyprowadzeniu psa na spacer. Tu muszą się zaangażować służby podległe samorządom. Powinien być uruchomiony w każdym mieście numer kontaktowy. Na czas pandemii nic takiego się nie stanie, gdy straż miejska czy gminna lub pracownicy opieki społecznej zajmą się taką zorganizowaną pomocą seniorom. Większość osób w kwiecie wieku mieszka tam, gdzie jest zameldowana. Zatem zamiast – jak w przypadku straży miejskich – zakładać blokady na koła nieprzepisowo zaparkowanych pojazdów powinno się wykorzystać bazę PESEL i adresową. Już dzisiaj funkcjonariusze tych straży powinni pukać do drzwi seniorów i pytać o ich potrzeby w czasie obecnego zagrożenia”

– mówi NGO Socha-Czyż.

Z danych zebranych przez WHO wynika, że śmiertelność we Włoszech jest wyższa niż średnia, wynosi ok. 5 proc. Zdaniem ekspertów z „The New York Times”, jednym z czynników wpływających na śmiertelność w tym kraju może być wiek jego ludności – Włochy mają najstarszą populację w Europie, około 23% mieszkańców ma 65 lat i więcej, a mediana wieku w tym kraju wynosi 47,3 (w Stanach Zjednoczonych 38,3). Generalnie ofiary śmiertelne koronawirusa to w znakomitej większości osoby starsze, schorowane, z obniżoną odpornością”

– podaje Radio Zet.

Dla przykładu. Z kieszeni podatników na utrzymanie Straży Bielskiej w Bielsku-Białej rocznie przeznaczono ponad 7 mln złotych. Dzisiaj zatem mamy test. Czy zatem quasi-policja służy obywatelom, a może krąży po ulicach, pod gmachem urzędu miejskiego, po parkach i pije ukradkiem kawę? Czy rzeczywiście jest zaangażowana w sprawy mieszkańców? Taka sytuacja ma miejsce w całym kraju. Te formacje należy dzisiaj efektywnie wykorzystać w walce o ograniczenie zakresu pandemii”

– konkluduje w rozmowie z NGO przewodnicząca Okręgu Bielskiego ZChR.

 

Piotr Galicki

Komentarze są zamknięte