Zaolzie to też Kresy!

Zastępca Naczelnego3

Kazimierz Wilk, fot. FB

Śląsk Cieszyński to kraina historyczna w Polsce i Czechach, obejmująca południowo-wschodnią część Śląska skupioną wokół miasta Cieszyn i rzeki Olzy. Jego obszar to ok. 2280 km2, obecnie teren zamieszkuje ponad 800 tyś ludzi (463 tysiące po stronie czeskiej oraz ok. 350 tyś osób po stronie polskiej).

Granice regionu ukształtowały się wraz z powstaniem Kasztelanii Cieszyńskiej po raz pierwszy wzmiankowanej w 1155 roku, następnie region utrwalił się w postaci Księstwa Cieszyńskiego, które począwszy od XV wieku poczęło tracić pierwotną terytorialną jedność. Pomimo tego przez dłuższy czas wśród mieszkańców utrzymywało się poczucie więzi, które wynikało nie tylko z wielowiekowej stabilnej granicy administracyjnej, ale przede wszystkim z istniejącej wspólnoty kultury i języka, niezależnie, czy aktualnie Księstwo wchodziło w skład Czech czy Austrii.

Tereny Księstwa Cieszyńskiego podzielono dopiero po I wojnie światowej na dwie części, polską i czechosłowacką (dzisiaj czeską). Część literatury traktuje Śląsk Cieszyński i Górny Śląsk jako dwa osobne regiony, według innych opracowań Śląsk Cieszyński znajduje się w historycznych i geograficznych granicach Górnego Śląska. Ja uważam – na podstawie wieloletnich osobistych obserwacji i kontaktów utrzymywanych z działaczami społecznymi i kulturalnymi regionu, że Śląsk jest jeden, reszta to polityka! Chcę podkreślić, że mieszkańcy Śląska Cieszyńskiego cechują się bardzo silnym poczuciem tożsamości regionalnej, dotyczy to zarówno polskiej części tego regionu, jak i Zaolzia. Jedną z cech charakterystycznych tego regionu był zresztą wielki rozwój polskiego ruchu narodowego. Znalazło to wyraz w okrasie walenia się porządku wersalskiego w wyniku I wojny światowej, gdy na gruzach zaborczych imperiów odradzało się Niepodległe Państwo Polskie.

Wówczas to, 12 października 1918 roku Polacy ze Śląska Cieszyńskiego wyłonili reprezentację polityczną, która przyjęła nazwę Śląskiego Komitetu Międzypartyjnego. Komitet ten został przemianowany na Radę Narodową (dla) Księstwa Cieszyńskiego (RNKC). Równocześnie 28 października 1918 roku została w Pradze ogłoszona deklaracja niepodległości. Odradzało się na gruzach monarchii austro-węgierskiej państwo Czechów, które miało tworzyć federację ze Słowakami. W odpowiedzi na powstanie państwa czechosłowackiego Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego wydała dwa dni później koleją odezwę, w której stwierdzała że „proklamuje uroczyście przynależność państwową Księstwa Cieszyńskiego do wolnej, niepodległej zjednoczonej Polski i obejmuje nad nim władzę państwową. Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego, mówiła, iż ustanowienie ostatecznej granicy między bratnimi narodami: polskim i czeskim, pozostawia porozumieniu pomiędzy rządami: polskim w Warszawie a czeskim w Pradze, w tym głębokim przekonaniu, iż rządy te będą się kierowały przy ustalaniu granicy istotną przynależnością narodową i wolą ludności”. Niebawem do akcji egzekwującej polityczną deklarację przystąpiła ludność Śląska Cieszyńskiego. W nocy 1 listopada 1918 roku garnizon austriacki w Cieszynie został przez Polaków rozbrojony. A następnie ludność polska przejęła

władzę niemal wszędzie tam, gdzie stanowiła większość. Obszar kontrolowany przez Polaków obejmował ok 200 tyś mieszkańców deklarujących narodowość polską, nieco ponad 16 tyś Czechów i 63 tyś Niemców. Biało czerwone flagi powiewały nad Bielskiem, Cieszynem, Karwiną i Boguminem. Rodziła się Polska.

5 listopada 1918 roku zawarto porozumienie pomiędzy Radą Narodową Księstwa Cieszyńskiego, a powstałą w Ostrawie czeską Krajową Radą Narodową dla Śląska – Zemskiej Narodni Vybor pro Slezko (ZNUS). Władze czeskie przejęły nadzór nad terenami o przewadze Czechów, zaś polska (RNKC) kontrolowała obszary zamieszkałe przez większość polską. W rękach polskich znalazło się ponad 2/3 obszaru Śląska. Dodać trzeba, że obie strony pozostawiły jednocześnie kwestie ustalania przyszłej granicy międzypaństwowej rządom w Pradze i w Warszawie.

W przeciwieństwie do lokalnej reprezentacji politycznej części ludności cieszyńskiej zorientowanej na Czechy, władze czeskie od początku zdawały się przyjmować postawę i retorykę konfrontacyjną, chociażby wtedy, gdy prezydent Masaryk pisał w liście do Edwarda Benesza, że „Polakom nie zaszkodziłoby uderzenie w twarz, przeciwnie nawet pomogłoby w wytępieniu niebezpiecznych szowinistów”.

Był to dla Polski bardzo trudny okres, Rzeczpospolita wykuwała się w ciężkich walkach toczonych z siłami pozostałymi po zaborczych imperiach lub powstałymi wskutek ich upadku. Polacy krwawili w walkach o Lwów. Bolszewicy zajęli Mińsk i zbliżali się do Wilna, a Wielkopolska szykowała się do powstania przeciw Niemcom. Kolejne formacje ze Śląska Cieszyńskiego szły na odsiecz Orlętom. Do Czech natomiast przybywali z Wielkiej Wojny legioniści z Włoch i Francji oraz żołnierze czescy z byłej armii austriackiej. Na przełomie lat 1918 i 1919 tworząca się polska administracja na Śląsku Cieszyńskim była zajęta przygotowaniami do przeprowadzenia wyborów do Sejmu Ustawodawczego Rzeczypospolitej. Głosowanie miało odbyć się 26 stycznia 1919 roku. Udział mieszkańców Śląska w głosowaniu do polskiego Sejmu była oczywistym potwierdzeniem woli przynależności do Rzeczypospolitej ludności ziemi cieszyńskiej. Rząd w Pradze zdecydował się nie dopuścić do głosowania i podjął decyzję o uderzeniu na Śląsk Cieszyński. Zapadła ona w trakcie posiedzeń zwołanych osobiście przez prezydenta Masaryka między 17 a 21 stycznia 1919 roku. Trzeba zaznaczyć, że dla władz Czechosłowackich przeprowadzenie wolnych wyborów, stwarzało potencjalne problemy z uzasadnieniem swych roszczeń terytorialnych wobec zwycięskich mocarstw na konferencji pokojowej. Cios w plecy zaplanowano na 23 stycznia 1919 roku. Dowódcą jednostek przeznaczonych do ataku został ppłk. Jozef Snajdarek.

Pomnik Ku Czci Legionistów Śląskich Poległych za Polskę, Cieszyn 2019. Fot. K. Wilk

Czesi skierowali do walki z Polakami 16 tysięcy żołnierzy z silną artylerią i wsparciem operującego po stronie czeskiej pociągu pancernego. Przeciw nim kierujący obroną Śląska Cieszyńskiego były ofi cer armii austriackiej, płk Franciszek Ksawery Latinik, mógł wystawić siły samoobrony liczące 1,5 tyś ludzi. Nie było to regularne wojsko, ale przede wszystkim patriotyczna młodzież szkolna oraz ochotnicy tzw. milicji robotniczej, głównie młodzi górnicy. Polacy stawili w ciągu pierwszych dni rozpaczliwy opór, nie byli jednak w stanie podjąć walki przeciw liczniejszym i lepiej uzbrojonym żołnierzom czeskim. Jednostki polskie zostały wyparte z całego Karwińskiego Zagłębia Węglowego, a także oddały bez walki Cieszyn.

Pułkownik Latinik oczekując na wsparcie wycofał się aż na linię Wisły, gdzie doczekał posiłków – siły polskie wzrosły do 4 tys. ochotników. Podczas dwudniowej bitwy pod Skoczowem (28–30 stycznia 1919) natarcie czeskie zostało zatrzymane. W trakcie walk żołnierze czescy dopuszczali się szeregu okrutnych morderstw na bezbronnych jeńcach polskich i cywilnych mieszkańcach Zaolzia. Opisy są bardzo drastyczne, można je znaleźć w literaturze. Przypomnę tylko miejscowości Stonawa, Bystrzyca, Karwina… Wielu spośród polskich obrońców Śląska – górników i hutników z ochotniczej milicji robotniczej – zostało powieszonych na szybach kopalnianych lub przydrożnych drzewach. Jedną z ofiar agresji na Śląsk Cieszyński był kapitan Cezary Haller, rodzony brat gen. Józefa Hallera. Cezary Haller zginął w bitwie pod Kończycami Małymi. Według relacji por. Klemensa Matusiaka: „Trafiony kulą karabinu maszynowego upadł, po czym, gdy atak polski został odparty, żołnierze czescy bagnetami go dobili”. Po siedmiu dniach walk nastąpiło zawieszenie broni pomiędzy siłami czeskimi a polskimi.

3 lutego 1919 r. została zawarta umowa tzw. paryska, którą podpisali Roman Dmowski i Edward Benesz oraz przedstawiciele państw ententy. Na mocy porozumienia rozstrzygnięcie przynależności Śląska Cieszyńskiego pozostawiono decyzji konferencji pokojowej w Paryżu. 25 lutego 1919 roku ustalono strefy kontrolowane przez Polaków i Czechów. Znaczna część zajętego w wyniku agresji Zaolzia pozostawała pod władzą czechosłowacką. O przyszłości Śląska miał zdecydować plebiscyt, nigdy się on jednak nie odbył. Bojówki uzbrojonych Czechów i żandarmerii zamordowały co najmniej kilkadziesiąt osób z grona polskich działaczy narodowych. Kilka tysięcy osób zmuszono do opuszczenia domów i ucieczki do Polski.

W lipcu 1920 roku podczas Konferencji w Spa, Premier Rządu polskiego Władysław Grabski zgodził się na zawieszenie plebiscytu na Śląsku Cieszyńskim oraz rozstrzygnięcie przez zachodnie mocarstwa sprawy przyszłości Zaolzia. Działo się to w czasie gdy Armia Czerwona stała u wrót Warszawy. Polska armia potrzebowała broni, która miała być transportowana przez Czechosłowację (w rzeczywistości nie przejechał przez jej terytorium ani jeden transport). 28 lipca 1920 roku Rada Ambasadorów w Paryżu zdecydowała o podziale Śląska Cieszyńskiego. Polsce przypadł powiat bieslki, część cieszyńskiego, w tym większa część miasta Cieszyn i kawałek frysztackiego. Na obszarze tym mieszkało 94 tys. Polaków (67,5%) 2 tys. Czechów (1,7%) i 43 tys. Niemców (30,7%) Czechosłowacja otrzymując powiat frydecki, większą część frysztackiego i część cieszyńskiego, dostała cały odcinek linii kolejowej koszycko-bogumińskiej, zagłębie karwińskie i huty, w tym największą w Trzyńcu. Zamieszkiwało ten teren teren 140 tyś. Polaków (48,6%), 113 tys. Czechów (39,5%) i 34 tys. Niemców (11,9%). Jednak, jeżeli nie liczyć powiatu frydeckiego, z którego Polska już wcześniej była gotowa zrezygnować, na terenie tym Polacy stanowili aż 69% ludności, Czesi zaś tylko 18,3% i to właściwie tylko w zachodniej części powiatu frysztackiego i kilku wioskach na zachodnich kresach powiatu cieszyńskiego. Rada Ambasadorów dzieląc Śląsk Cieszyński przyznała zagłębie węglowe i przemysł stalowy Czechosłowacji. Przy podejmowaniu decyzji pominięto całkowicie kryteria narodowościowe – po stronie czeskiej, na terenach bezpośrednio przylegających do granicy pozostało ok. 150 tys. Polaków. Reakcje Polaków można podsumować stwierdzeniem delegata rządu polskiego w Paryżu Ignacego Jana Paderewskiego „Jakkolwiek rząd polski szczerze pragnie wykonać całkowicie i lojalnie powzięte przezeń zobowiązania, to nigdy mu się nie uda przekonać narodu polskiego, że sprawiedliwości stało się zadość. Świadomość narodowa silniejsza jest i trwalsza niż rządy”. Dodam, że odbyło się to przy sprzeciwie Stanów Zjednoczonych. Sejm niepodległej Polski nigdy nie ratyfikował decyzji Rady Ambasadorów.

Mijają kolejne lata i kolejne rocznice napaści Czechosłowackiej w 1919 roku, w tym roku to już 97 rocznica, a obrońcy Śląska Cieszyńskiego są w Polsce zapomniani. Tymczasem z inicjatywy czeskich mieszkańców Zaolzia, postanowiono w gminie Bystrzyca tablicę upamiętniającą Jozefa Snajdarka, zbrodniarza odpowiedzialnego za mordy na ludności polskiej, które miały miejsce na terenie tej gminy. W Polsce fakt ten nie wzbudził najmniejszego zainteresowania!

 

Utrwala się jednocześnie wśród Polaków fałszywy mit o – rzekomo – haniebnym udziale państwa polskiego w rozbiorze Czechosłowacji w 1938 roku. Słyszałem w wykładzie Profesora Bogusława Wolniewicza z dnia 3.10.2015 taką tezę. Co ma myśleć mój rodak, który od rana do nocy pracuje na utrzymanie rodziny i co włączy telewizję, radio, przeczyta w gazecie to każą mu się skulić ze wstydu, że jest Polakiem. Jakie to krzywdy moja ojczyzna Polska wyrządziła sąsiadom i mniejszościom narodowym? Polska w konferencji monachijskiej nie uczestniczyła. Natomiast w ramach jej ustaleń znalazły się m.in. zapowiedzi rozwiązania roszczeń terytorialnych Polski i Węgier wobec Czechosłowacji. Rząd w Warszawie nie zgodził się na pośrednictwo ówczesnych mocarstw (w tym III Rzeszy i faszystowskich Włoch) w kwestii rozwiązania sporu o Zaolzie. Sporu, który zapoczątkowany został niesprowokowaną przez Polaków agresją wojsk czeskich na Śląsk Cieszyński w 1919 roku. W dniu 30 września 1938 roku suwerenne władze państwa czechosłowackiego zgodziły się na warunki określone w Monachium, rząd polski wystosował ultimatum w sprawie zwrotu Zaolzia, które strona czechosłowacka przyjęła dzień później.

W tym miejscu trzeba dodać ważny fakt, jeszcze przed wystosowaniem polskiego ultimatum prezydent Edward Benesz skierował na ręce prezydenta Ignacego Mościckiego pismo (datowane na 22 wrzesień 1938 roku) w którym proponował „usunięcie przeszkód wielu minionych lat” poprzez „przyjęcie rektyfikacji granicy”!

W rezultacie jesienią 1938 roku zamieszkałe w przytłaczającej większości przez ludność polską ziemię za Olzą wróciły bezkrwawo do macierzy. II wojna światowa sprawiła, że spór chwilowo odłożono na bok, ale wystarczyło, że oba kraje odzyskały utraconą państwowość i pojawiło się widmo nowego – nieporównanie poważniejszego konfliktu. Po pierwsze nie chodziło już tylko o Zaolzie. Do sporu doszedł podział poniemieckiego Dolnego Śląska oraz temat zwrotu pogranicznych miejscowości zajętych w 1939 roku przez Słowaków. Sytuacji nie łagodziło przejęcie w Polsce władzy przez komunistów. Jak pisze Anna Szczepańska w książce „Warszawa – Praga 1948–1968” już w marcu 1945 roku polscy działacze na Zaolziu zaczęli apelować do Rządu Tymczasowego o przyłączenie ich ojcowizny do macierzy. W maju Polacy utworzyli na sporym terytorium swoje Komitety Obywatelskie i Rady Narodowe, a złożona z dotychczasowych żołnierzy Armii Krajowej Grupa Operacyjna „Zaolzie” sforsowała mosty na Olzie. I wtedy sprawy się skomplikowały! Wbrew zapowiedziom Roli-Żymierskiego czerwonoarmiści wespół z Czechami rozbroili polskie oddziały! Rząd Tymczasowy wysłał do Stalina memorandum. W czerwcu Polska wysłała kolejne noty do rządu czechosłowackiego, tym razem zapowiadając użycie siły. 16 czerwca, cytując Annę Szczepańską: „Rząd w Warszawie wezwał Polaków na Zaolziu, aby nie podporządkowywali się akcji rejestracyjnej i nie opuszczali swojej ziemi oraz zapewnił o przyjściu z pomocą”. Następnego dnia wojsko polskie wkroczyło na Śląsk Cieszyński, a do Cieszyna przyjechał zwolennik twardych rozwiązań Rola-Żymierski. Zajęto 57 hektarów na granicy z Czechosłowacją, czekając na decyzje o dalszej ofensywie. Czesi jednak się nie poddawali, pod koniec maja wysłali noty dyplomatyczne do Waszyngtonu, Paryża, Londynu, Moskwy, Warszawy, zapowiadając, że ich wojsko siłą zajmie Kłodzko. 10 czerwca wojska Czechosłowacji raz jeszcze podeszły pod Racibórz.

Autor z Prezydentem RP Andrzejem Dudą, fot. FB

Polskie władze zdecydowały, że żarty się skończyły: Bolesław Bierut skierował wojska na granice, a Michał Rola-Żymierski wręczył posłowi czechosłowackiemu notę z żądaniem wycofania wojsk. 17 czerwca polskie oddziały przystąpiły do rewindykacji Kłodzka, a jednostkom w rejonie Cieszyna wydano rozkaz ataku na Zaolzie! Dopiero wtedy w sprawę wmieszał się Stalin powstrzymując działania militarne. Dzisiaj o niedoszłej wojnie z Czechosłowacją już niemal nikt nie pamięta, tymczasem do jej wybuchu niewiele brakowało. Potem już było tylko gorzej. Sprawy Polaków na Zaolziu utopiono w Olzie pod mostem przyjaźni w Cieszynie. Po roku 1990 w imię Solidarności Polsko – Czesko-Słowackiej sprawy polskie na Zaolziu definitywnie pogrzebano. Jako poseł na Sejm RP ze Śląska Cieszyńskiego w I i II kadencji wielokrotnie występowałem z trybuny sejmowej w sprawie Zaolzia i Polaków tam mieszkających. Podkreślę: Polaków, a nie Polonii jak to się już utarło mówić, by nie rozróżniać Polaków mieszkających na kresach od Polonii, która wyemigrowała w własnej woli z polskich ziem.

Nasza elita polityczna od 1990 roku ma z tym wielkie trudności, i nic się nie zmieniło bo w wystąpieniach obecnej premier Beaty Szydło słychać tylko o Polonii. Przypomnę, że w wystąpieniach w dniu 4.01.1992 r. (na 5 posiedzeniu Sejmu), w dniu 30.01.1992 r. (7 posiedzenie) i w dniu 8.05.1992 r. (14 posiedzenie) mówiłem o układzie między Polską a Czechosłowacją podpisanym w Krakowie 6 października 1991 roku i o potrzebnych gwarancjach ochrony praw narodowych ludności polskiej na Zaolziu, których ten układ nie gwarantuje. Mówiłem o stwierdzeniu jakiego się używa, że „umawiające się strony stwierdzają, że układ monachijski z dnia 29 września 1938 roku był od samego początku ze wszystkimi wynikającymi tego konsekwencjami”. Pytałem wtedy, co Polska ma wspólnego z układem monachijskim? Ta nieprawdziwa teza miała praktyczne zastosowanie w „prawnym” uzasadnieniu odmownych decyzji w sprawie reaktywowania społecznych, gospodarczych i politycznych organizacji polskich na Zaolziu. Ta teza była jeszcze bardziej „pożyteczna” przy prawnym uzasadnieniu grabieży mienia tych organizacji, ponoszących – podobno – odpowiedzialność za zaistnienie owych „konsekwencji” Monachium!

W dniu 29.04.1994 r na 29 posiedzeniu Sejmu mówiłem, że Rząd Republiki Czeskiej bez wcześniejszego uprzedzenia zmniejszył dotacje dla mniejszości polskiej na Zaolziu. Sprawa była omawiana na specjalnym posiedzeniu Komisji Łączności z Polakami za Granicą, której byłem członkiem. Pytałem wówczas, czy po „aksamitnym rozwodzie” między Czechami a Słowakami MSZ rozważa możliwość wprowadzenia aneksu do układu między Polską a Czechosłowacją, w którym byłaby możliwość szczegółowych uregulowań praw mniejszości polskiej na Zaolziu i sprawy zwrotu majątków polskich organizacji.

W dniu 24.06.1994 r. na posiedzeniu Sejmu mówiłem o bulwersującej sprawie tablic upamiętniających 228 Zaolziaków pomordowanych przez NKWD zdjętych na polecenie Rady Miejskiej Czeskiego Cieszyna. Z kolei w dniu 19.08.1994 na posiedzeniu mówiłem o dofinansowaniu przez MEN książki Edwarda Długajczyka „Tajny front na granicy cieszyńskiej. Wywiad i dywersja w latach 1919–1939”. Książkę oprotestowały organizacje polskie na Zaolziu. Autor dopuścił się w publikacji ośmieszenia, zdegradowania wydarzeń z lat 1935–1938 i, co gorsza, w niektórych przypadkach dokonał zniesławienia dotąd żyjących uczestników, czy też potomków zmarłych tych wydarzeń. To tylko niektóre moje wystąpienia z trybuny sejmowej w sprawie Zaolzia i Polaków tam mieszkających. Nie poruszam tu wszystkich problemów. Wszystkie moje wystąpienia można znaleźć w internecie.

Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na jeden fakt, że decyzja Rady Ambasadorów dzieląc Śląsk Cieszyński przyznała Zagłębie Węglowe i przemysł stalowy Czechosłowacji. Moim zdaniem, z chwilą rozpadu Czechosłowacji na Czechy i Słowację, akt ten przestał obowiązywać i Rząd Polski powinien wrócić do sprawy Zaolzia.

Niestety nic takiego się nie stało!

Czy słychać obecnie o Polakach na Zaolziu?

Cisza jest najlepszą z odpowiedzi…

Kazimierz Wilk*

* Poseł Polskiego Związku Zachodniego w Klubie Parlamentarnym KPN 1991-93 i poseł KPN w latach 1993-97. W czasie rządów koalicji SLD-PSL zwany „nękaczem rządu”. Pomagał Polakom na Litwie i w Czechach. Był sygnatariuszem AWS oraz wieloletnim przewodniczącym Związku Zawodowego „Kontra”.

***

Tekst pierwotnie opublikowany:

OPINIA nurtu niepodległościowego”, nr 9 zima/2015

Źródła : Anna Szczepańska, Warszawa – Praga 1948-1968 Od zakazanej przyjaźni do kryzysu. Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego, 2011.

  1. | ID: 33516fb8 | #1
  2. Czesław Buksiński
    | ID: 54328adc | #2

    Kolejne polskie rządy, włącznie z PiS-em zachowują się haniebnie w stosunku do Polaków zamieszkałych poza granicami Polski. Jest to tym bardziej bolesne w stosunku do Polaków którzy znależli się poza obecnymi granicami Polski wbrew własnej woli a nawet wywiezieni siłą „na nieludzką ziemię”. A jest przykład Niemiec i Izraela jak należy dbać o swoich rodaków

  3. donna
    | ID: 3cc5692f | #3

    Czy my mamy wogole polskie rzady skoro one dzialaja przeciw nam mieszkajacycm w kraju a takze tym co ich granica przekroczyla.Czy bedzie wreszcie normalnie w naszym kraju?ze razd polski bedzie rzadzil i pracowal dla suwerena a my bedziemy zyc i pracowac i,cieszac sie zyciem w naszym pieknym kraju,

Komentarze są zamknięte