Z dużym rozbawieniem obserwuję żenujące kłótnie i awantury po stronie opozycji. Dawno temu przewidywałem, że skoro nie udało się zbudować jednej koalicji, która stanęłaby do walki ze Zjednoczoną Prawicą, to mimo deklarowanej przez trzy powstałe w jej miejsce komitety wyborcze rezygnacji z wzajemnego podszczypywania się musi dojść do ostrej walki między nimi.
Toczy się ona jednak nie płaszczyźnie programowej, ponieważ żadne z tych skleconych naprędce ugrupowań nie potrafi sformułować sugestywnej propozycji dla Polaków, ale na poziomie personalnych zaczepek. Mamy więc do czynienia z falą oskarżeń: ktoś ukradł komuś hasło wyborcze, czyjś pies nasikał do butów konkurentki, komuś nie podoba się miejsce na liście, wszyscy są zaś generalnie obrażeni na siebie.
Nawet dziennikarze sprzyjających opozycji mediów są zmuszeni przyznać, że jest ona kompletnie rozbita i cechuje ją brak wiary w możliwość zwycięstwa. Zamiast twórczo przeciwstawiać się obecnemu obozowi rządzącemu, popada ona w kolejne jałowe spory, które odstręczają od niej wiernych wyborców.
Jestem gotów postawić dolary przeciw orzechom, że ta degrengolada będzie się pogłębiać, a swoje apogeum osiągnie tuż przed 13 października.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju