Bardzo niedobrze się stało, że prezydent Andrzej Duda nie pojawił się osobiście na uroczystych obchodach 75. rocznicy powstania Brygady Świętokrzyskiej, ani nie wydelegował na nie któregoś ze swoich ministrów, skoro wcześniej przyjął honorowy patronat nad tą ceremonią.
Głowa państwa musi dobrze przemyśleć każdą decyzję, szczególnie jeżeli z góry wiadomo, że może ona budzić kontrowersje, a to można było łatwo przewidzieć w tym przypadku. Jeżeli był jednak honorowy patronat, z którego Prezydent RP nie wycofał się pomimo licznych nacisków, to wolno było oczekiwać od niego konsekwencji, a nie obniżających prestiż urzędu uników.
Teraz jest krytykowany nie tylko przez wrogów Brygady Świętokrzyskiej (i w ogóle Narodowych Sił Zbrojnych), ale także przez jej kombatantów zawiedzionych ostentacyjną nieobecnością głowy państwa oraz brakiem wieńca od niej. Słuszne pretensje mogą mieć do niego również ludzie nie wchodzący w meritum sporu o rolę NSZ w historii Polski, ale wymagający od pierwszego obywatela Rzeczypospolitej stanowczości i konsekwencji.
Oby to ewidentne potknięcie prezydenta Andrzeja Dudy stało się dlań nauką na przyszłość, ponieważ do końca swojej kadencji z pewnością stanie jeszcze przed niejednym podobnym wyzwaniem, zwłaszcza w obszarze niezwykle mu drogiej polityki historycznej, po którym zazwyczaj porusza się godnie i swobodnie.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju
Ciekawe też Panie Bukowski Jerzy jakie to toasty wznosili ci „bochaterowie !?” z Brygady NSZ kiedy popijali bimber z Gestapo.