Poinformowała o tym „Rzeczpospolita”, która od dawna zajmuje się sprawą. – Nie będzie uregulowania statusu małżonki głowy państwa. Nieoficjalnie powodem jest brak entuzjazmu Pałacu Prezydenckiego – czytamy w gazecie.
Przewodnicząca sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny Urszula Rusiecka z Prawa i Sprawiedliwości powiedziała dziennikarzowi „Rz”, że taki punkt nie znalazł się w planach, a do końca kadencji są już tylko dwa posiedzenia niższej izby parlamentu.
Informowaliśmy, że wszystko zaczęło się od petycji, którą w październiku ubiegłego roku do premiera Mateusza Morawieckiego wysłał Polski Instytut Praw Głuchych. Inicjatorem pisma był Daniel Kowalski, dyrektor zarządzający stowarzyszenia. Zdaniem instytutu pierwsza dama Agata Kornhauser-Duda <niewątpliwie jest jedną z kobiet najbardziej zapracowanych w kraju>, a jej <ogromna aktywność> wymaga wielu wyrzeczeń, takich jak porzucenie pracy zawodowej. Dlatego stowarzyszenie zaapelowało o przyznanie jej pensji. Zauważyło, że obecnie małżonka prezydenta nie jest nawet ubezpieczona, a składki musi odprowadzać jej mąż”
– napisała gazeta.
W grudniu 2018 roku Komisja Petycji zdecydowała, że sprawą powinny zająć się kierownicze gremia w parlamencie i jej szef Sławomir Piechota z Platformy Obywatelskiej przekazał dokument marszałkowi Markowi Kuchcińskiemu, który – jak pisał w kwietniu „Super Express” – był pozytywnie nastawiony do tego pomysłu i zlecił opracowanie stosownych przepisów Biuru Analiz Sejmowych. Wydawało się więc, że sprawa pensji dla pierwszej damy zostanie załatwiona jeszcze w tej kadencji przy twórczym wykorzystaniu rozwiązań obowiązujących w tej materii w innych krajach.
Komisja wciąż czeka na informację od marszałka, co być może spowodowane jest odejściem z Komisji Polityki Społecznej i Rodziny jej przewodniczącej Bożeny Borys-Szopy (PiS), która w czerwcu została nową minister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Z ustaleń „Rz” wynika, że główny powód zwłoki jest jednak inny: brak entuzjazmu pałacu Prezydenckiego. Podobno Agata Kornhauser-Duda nie jest zainteresowana otrzymywaniem pensji, a w dodatku pojawiła się obawa, że mogłoby to wzbudzić mieszane odczucia u wyborców.
Rzecznik Prezydenta RP Błażej Spychalski nie chciał komentować tej sprawy.
Trudno nam odnosić się do projektu, który nie ujrzał światła dziennego i jest jedynie przedmiotem dyskusji w komisjach”
– tylko tyle powiedział gazecie.
Krytycznie do przyznania pensji małżonce odnosił się już w styczniu sam Andrzej Duda mówiąc Wirtualnej Polsce: „Moja żona nie oczekuje pensji, może sprawować funkcję honorowo, w pełni pro publico bono”. Nie ukrywał jednak, że nie jest sprawiedliwe, iż co miesiąc musi płacić 1100 złotych na składki ZUS swojej żony.
Zamrożenie prac w Sejmie oznacza, że fiaskiem skończy się już druga próba przyznania pensji małżonce prezydenta za rządów PiS. Pierwsza miała miejsce latem 2016 roku. Uposażenie dla pierwszej damy było elementem większej nowelizacji, podnoszącej pensje m.in. prezydenta i ministrów oraz parlamentarzystów. W przypadku pierwszej damy projekt przewidywał pensję w wysokości około 13 tys. zł brutto miesięcznie. Natomiast ok. 10 tys. zł miałyby zacząć dostawać małżonki byłych prezydentów. Po społecznej krytyce projekt podwyżek dla polityków został wycofany z Sejmu, choć akurat pensja dla pierwszej damy budziła najmniejsze kontrowersje. O tym, że ta funkcja powinna być wykonywana odpłatnie, wielokrotnie mówiła Jolanta Kwaśniewska. W styczniu Aleksander Kwaśniewski powiedział, że odpowiednia pensja pierwszej damy wynosiłaby około 7 tys. zł brutto”
– czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju