Je suis Ukleja! – Władysław Frasyniuk podczas jednej z manifestacji powiedział policjantowi, że nazywa się Jan Józef Grzyb. Za to „wprowadzenie w błąd” opozycjonista z czasów PRL stanął w czwartek przed sądem. Po rozprawie – która została odroczona – Frasyniuk ocenił, że proces ma „charakter polityczny – podał w lipcu 2018 roku TVN24. Warszwski sąd uznał, że znany lider dolnośląskiej tzw. „I Solidarności” i były lider Unii Wolności był niewinny oraz nie zakłócił tzw. miesięcznicy smoleńskiej. Tymczasem z dzisiejszego oświadczenia opolskiej Policji w sprawie zatrzymania na ponad pięć godzin powszechnie znanego opolskiego działacza opozycji demokratycznej czasów PRL wynika, że „(…) każdy obywatel zgodnie z art. 65 par. 2 kw ma obowiązek podania swoich danych osobowych funkcjonariuszowi policji podejmującemu interwencję. Nie zastosowanie się do tego przepisu jest wykroczeniem. Wskazany mężczyzna również nie dokonał tego obowiązku”.
W ostatnią sobotę legendarny opolski działacz opozycji z czasów PRL został zatrzymany przez grupę policyjnych tajniaków w czasie trwania tzw. II „Marszu Równości”, który przeszedł przez Opole.
Po godzinie trzynastej podeszło do mnie od tyłu dwóch osobników … gdy obserwowałem hucpę LGBT. Z grupą osób skandowałem „zamknąć miasto dla pederastów” – co nie jest określeniem obraźliwym. Zaczęli mnie szarpać po cywilnemu i wyglądało to wpierw na prowokację homolobby. Po chwili wyciągnęli legitymacje policyjne, rzucili mnie na ulicę i skuli na plecach jak przestępcę. Czułem się jakbym był – jako niewinny obywatel o tradycyjnych poglądach – potraktowany jak morderca dziesięciolatki, o którego zatrzymaniu było ostatnio głośno. W gmachu Komendy Miejskiej Policji w Opolu trzymano mnie gdzieś do godziny osiemnastej”
– powiedział NGO Wiesław Ukleja.
W swoim niedawnym tekście poświęconym skandalowi w Opolu redaktor naczelny NGO Paweł Czyż zadał ważkie pytania, które nadal pozostają bez odpowiedzi:
Dla wielu mieszkańców Opola postać niezłomnego bohatera z czasów tzw. „I Solidarności” kojarzy się dosyć podobnie do tych, którzy na Dolnym Śląsku są pod wrażeniem postaci Władysława Frasyniuka. Gdy ten ostatni był swego czasu dosyć kulturalnie traktowany przez policjantów przy blokowaniu jednej z miesięcznic smoleńskich na warszawskim Krakowskim Przedmieściu … z wielu gardeł wyrwały się głosy oburzenia. Sam Frasyniuk został również w czasie innej styczności z policjantami zakuty w kajdanki, co okazało się bezpodstawne. Czy zatem zasłużył sobie w sobotę Wiesław Ukleja na tak zdecydowaną i poniżającą go reakcję funkcjonariuszy? (…) Po tekstach NGO czy Niezależnej w tej bulwersującej sprawie wypada oczekiwać reakcji minister spraw wewnętrznych Elżbiety Witek i RPO Adama Bodnara. Są mocne przesłanki, że interweniujący dokonali bezzasadnego zatrzymania, którego sposób przeprowadzenia – gdyby był to Władysław Frasyniuk – niechybnie byłby podstawą do wielotysięcznych protestów zwolenników obozu koalicji PO-Nowoczesna w wielu polskich miastach. Apeluję zatem o to, aby przeprosić Wiesława Ukleję, a do minister Witek o poskromienie zapędów opolskich policjantów, które – wielu komentujących dzisiejszy artykuł Niezależnej – porównuje wprost do zatrzymań ZOMO czy ORMO … o MO … taktownie nie wspominając. Reakcji władz państwowych na wydarzenia z Opola wymaga zwykła przyzwoitość”.
Warto przypomnieć, że w sierpniu ubiegłego roku jak relacjonował Wprost koniec procesu Frasyniuka:
Policja wnioskowała, aby za wprowadzenie mundurowego w błąd zapłacił grzywnę w wysokości tysiąca złotych. Sędzia wydający wyrok uznał, że inicjatywa policji nie była potrzebna – czy, jak to określił „nie była celowa”. – Nie da się przyjąć, żeby ktokolwiek racjonalny mógł liczyć na to, że funkcjonariusze uwierzą w to, co mówi obwiniony – podkreślał w uzasadnieniu sędzia Łukasz Biliński. Jak orzekł, z analizy dowodów w tej sprawie nie wynika, aby były opozycjonista zamierzał wprowadzić policjanta w błąd”.
Słynny policyjny negocjator Dariusz Loranty, zapytany na portalu Twitter o opinię na temat sobotniego zatrzymania działacza patriotycznego w Opolu, napisał, że jego zdaniem:
Chociaż serce gore, to policja miała prawo zatrzymać osobę!! Jednak nadmiar mocy był zauważalny„.
Opinia słynnego negocjatora policyjnego nie przekonała jego kolegów i koleżanek „po fachu”. Postanowili w sprawie zatrzymania Wiesława Uklei brnąć dalej, cyt. :
Pojawiające się w ostatnim czasie nagrania ukazujące podjętą interwencję podczas „Marszu Równości” wobec mężczyzny oraz komentarze na różnych portalach społecznościowych, przedstawiają tylko mały fragment podjętej przez funkcjonariuszy interwencji w trakcie Marszu w Opolu. Film ten wprowadzając w błąd odbiorców nie przedstawia m. in. powodu i okoliczności podjętych przez funkcjonariuszy działań (..)
– napisała w swoim dzisiejszym oświadczeniu opolska Policja. Poza częścią środowisk patriotycznych i wspomnianym wyżej Dariuszem Lorantym w sprawie podawiło się też już zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa ze strony policyjnych tajniaków.
Korzystanie z uprawnień przez interweniujących policjantów musi mieć podstawy prawne i faktyczne. O ile w przypadku z Opola podstawą prawną jest ustawa „o Policji” … to nie było podstaw faktycznych do zatrzymania Wiesława Uklei. Wolność słowa i użycie określenia „pederasta” jest dozwolone w debacie publicznej nawet jeżeli ktoś wpadł na pomysł, aby stosować tu poprawność polityczną. Niedawno w Warszawie „pastor” Szymon Niemiec parodiował nabożeństwo. Wówczas Policja nie była taka „odważna” i mając możliwość przerwania przestępstwa z art. 196 Kodeksu karnego, będącego w toku, swoich czynności zaniechała (…)”
– napisała w poniedziałek za to w swoim zawiadomieniu o poderzeniu popełnienia przestępstwa prezes Towarzystwa Patriotycznego im. Jana Olszewskiego Monika Socha-Czyż.
Kto jest zatem winny? Osnową stanowiska Policji w przedstawionej sprawie jest inny fragment oświadczenia, cyt.
„Należy zaznaczyć, że w trakcie wykonywania czynności, mężczyzna ten przyznał się do popełnionych czynów, przyjął mandat karny i w żaden sposób nie kwestionował naruszenia przez siebie prawa”.
Na takie stanowisko zareagował Wiesław Ukleja, który stwierdził dziś, że:
Kłamliwe są (…) twierdzenia, jakoby były powody do zastosowania opisanych agresywnych poczynań. Obecnie, by usprawiedliwić bezprawie i przekroczenie uprawnień, opolska policja powołuje się na podpisanie przeze mnie mandatu w obawie przed przebywaniem w obecności wspomnianych, nieokrzesanych oprawców”.
Oświadczenie opolskiej Policji niczego zatem nie wyjaśniło. Może poza potwierdzeniem, że są w Polsce opozycjoniści z czasów PRL lepszego i gorszego sortu.
Blisko pięć lat temu we Francji społeczeństwo powszechnie zastosowało slogan:„Je suis Charlie” tłum. „jestem Charlie”. Został on utworzony 7 stycznia 2015 roku po zamachu na redakcję gazety „Charlie Hebdo”. To była forma solidarności z zamordowanymi osobami oraz wolnością słowa i wolnością prasy. Celowo przejaskawiając sytuację z Opola … można śmiało zaproponować inny slogan: „Je suis Ukleja”: albowiem opolskiej Policji przeszkadzają najwyraźniej miedia społecznościowe czy filmiki wrzucane na YouTube. Polecamy wszystkim akcję NGO: „Je suis Ukleja” – licząc na reakcję minister Elżbiety Witek i RPO Adama Bodnara. Dodamy jedynie, że jeśli – teoretycznie – Kowalski przyzna, że zabił Iksińskiego … to nie znaczy, że bez dowodów można tego Kowalskiego skazać na dożywocie. Od wyrokowania nie jest też Policja, a sądy. Jeśli zatem Wiesław Ukleja przyjął mandat po pięciu godzinach ustalania tożsamości na Komendzie Miejskiej Policji w Opolu, to też nie znaczy, że wzbył się wolności słowa, ale chciał opuścić ponury gmach, w którym bywał za czasów Milicji Obywatelskiej. Kropka!
Je suis Ukleja! Do sprawy wrócimy!
Piotr Galicki
ci policjanci jakoś uczuciowo zaangażowani