– Izba Skarbowa nie zajmowała się tylko sprawą Amber Gold. Są inne sprawy, które też były istotne. Też miały oddźwięki aferalne – zeznał w czwartek przed sejmową komisją śledczą były dyrektor gdańskiej Izby Skarbowej Mirosław Kowalski. Do wypowiedzi świadka odniosła się przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann. — Takiego dziadostwa, jak w pańskich urzędach skarbowych, to żeśmy nigdy nie widzieli. A pan za to wszystko odpowiada – powiedziała.– Sprawa Amber Gold była jedną z wielu spraw, którą przed 2012 r. zajmowały się służby skarbowe, dzisiaj wiadomo, co należało robić, ale wtedy to nie było traktowane jak afera – powiedział Mirosław Kowalski. Niedociągnięcia służb skarbowych w tej sprawie tłumaczył m.in. brakami kadrowymi.
Komisja śledcza przesłuchiwała w czwartek jako drugiego świadka Mirosława Kowalskiego, byłego dyrektora Izby Skarbowej w Gdańsku (w latach 2008-2016).
Świadek niewiele pamiętał ze sprawy Amber Gold. Pamiętał, że sprawą bardzo interesował się ówczesny generalny inspektor informacji finansowej Andrzej Parafianowicz, ale nie pamiętał dokładnie, kiedy to było. Nie pamiętał jednak, jak często przekazywał Parafianowiczowi informacje na temat Amber Gold.
Świadek zeznał, że słyszał w lutym 2012 roku, iż szef Amber Gold Marcin P. wpłacił 12 mln zł na poczet podatków. Pamiętał także, że był problem, kto ma rozliczać Amber Gold, czy Pomorski Urząd Skarbowy, czy któryś z mniejszych urzędów. Świadek nie pamiętał również, co wywiad skarbowy ustalił w sprawie Amber Gold i czym to się skończyło, a także nie znał szczegółów kontroli urzędów skarbowych w spółkach Amber Gold.
źródło: TVP Info, oprac. W.S