Tydzień po zakończeniu kariery dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą Tomasz Majewski przedstawił swoją kandydaturę na prezesa Warszawsko-Mazowieckiego Związku Lekkiej Atletyki. „Jeśli wygram, to moim priorytetem będzie żebranie o pieniądze” – podkreślił.
„Nie przychodzę z gotowymi rozwiązaniami problemów, jakie trapią królową sportu, ani z workiem pieniędzy, ale mam nadzieję, że moje nazwisko ułatwi szukanie źródeł finansowania” – powiedział.
Podczas niedzielnego spotkania z przedstawicielami mazowieckich klubów rekordzista Polski zaznaczył, że choć nie obiecuje uruchomienia „lawiny pieniędzy dla sportu” to deklaruje pełne zaangażowanie.
„Jestem przyzwyczajony do ciężkiej pracy i jeśli mam być prezesem, to takim prawdziwym, który nie zbija bąków w biurze, jest aktywny i potrzebny, służy radą, a przede wszystkim pomaga klubom w szukaniu finansowania ich działalności. Wiem, że trzeba będzie pukać do wielu drzwi” – podkreślił.
W jego opinii sport na Mazowszu był przez ostatnie lata traktowany „po macoszemu” i niewiele wskazuje, by zaszły jakieś zmiany w tym aspekcie. Wśród problemów Majewski wymienił m.in. upadek stadionu Skry.
„Afera reprywatyzacyjna wskazuje raczej, że iskra Skry zgasła, ale trzeba walczyć. Naszemu środowisku marzyłaby się organizacja lekkoatletycznych mistrzostw Europy, a póki co dwumilionowa stolica nie ma stadionu, na którym można rozegrać czempionat kraju” – opowiadał.
Pytany o opinię w temacie rzekomej obecności niedozwolonej higenaminy w organizmie Konrada Bukowieckiego, Majewski ocenił, że należy poczekać na wyjaśnienie sprawy, ale substancja, występująca w niektórych odżywkach i diecie „to śmiech na sali”.
„Jeżeli rzeczywiście Konradowi przytrafiła się jedna z zanieczyszczonych odżywek, choć to przykre, to zgodnie z przepisami zawodnik ponosi całkowitą odpowiedzialność za to, co jest w jego organizmie. Jednak doping dopingowi nierówny i podejrzewam, że w przypadku higenaminy kara nie powinna być surowa, a Konrad jest przyszłością polskiego sportu, więc mam nadzieję, że wynik badań będzie dla niego korzystny” – powiedział.
Czterokrotny uczestnik igrzysk olimpijskich zwrócił uwagę, że problem z odżywkami jest niebagatelny. „Jedna czwarta tych dostępnych na rynku jest zanieczyszczona. Sportowiec musi bardzo uważać na to, co je i jaką suplementację stosuje” – tłumaczył.
Źródło: Codzienny Serwis Informacyjny PAP