Poparcie PiS i sprzeciw opozycji – takie reakcje wywołał w środę Sejmie poselski projekt ustawy o inwestycjach dot. elektrowni wiatrowych. Emocje budził zwłaszcza zapis, by wiatraki stawiano w odległości od domów nie mniejszej niż 10-krotność wysokości tych instalacji.
W projekcie największe kontrowersje wzbudził zapis, że farmy wiatrowe nie będą mogły powstawać w mniejszej odległości od budynków mieszkalnych niż 10-krotność ich wysokości wraz z wirnikiem i łopatami. W praktyce to 1,5-2 km. Ta sama odległość miałaby być zachowana przy budowie nowych wiatraków przy granicach m.in. parków narodowych, rezerwatów, parków krajobrazowych, obszarów Natura 2000. Istniejące wiatraki, które nie spełniają kryterium odległości, nie mogłyby być rozbudowywane, dopuszczalny ma być jedynie ich remont i prace niezbędne do eksploatacji. Ponadto lokalizacja elektrowni wiatrowej byłaby możliwa tylko na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
Sprawozdawca projektu Grzegorz Schreiber (PiS) wskazywał na szkodliwość wielu wiatraków, emitowanie przez nie hałasu, a także „w skrajnych przypadkach” nawet odrywanie się łopat wirników. Powoływał się na raport NIK, który negatywnie ocenił dotychczasowy tryb budowy elektrowni wiatrowych. Wychodząc temu wszystkiemu naprzeciw – wyjaśniał – grupa wnioskodawców przygotowała projekt.
Przypomnijmy, że nowa farma wiatrowa z 69 turbinami wiatrowymi ma powstać w gminie Pawłowiczki w powiecie kędzierzyńsko-kozielskim
WIT