Co w lutowym „Miesięczniku Egzorcysty”?

Niezależna Gazeta Obywatelska

EGZORCYSTA_nr_30_02_15_okladkaWiem, że lepiej włożyć ręce do ogniska, niż dotknąć tego, czego ja dotknąłem – wyznaje w wywiadzie Grzegorza Bacika „Paktowałem z demonami” mężczyzna, który poprzez spirytyzm wszedł w kontakt z demonami. W 30 numerze Miesięcznika Egzorcysta (luty 2015), poświęconym wywoływaniu duchów, opowiada m.in. o tym, jak w wieku siedmiu lat postanowił powiedzieć Bogu, by zostawił go w spokoju i prosił Szatana, by się [nim] zaopiekował, o myślach samobójczych i o zmaganiu się ze złymi duchami.

Podczas wywoływania ducha ręce obok mnie przy talerzyku trzymała jakaś koleżanka mojej siostry. Tymczasem talerzyk z całą mocą przemieszczał się po bardzo długim stole. Czułyśmy, że ktokolwiek nim porusza, jest wściekły! Dosłownie biegałyśmy, żeby go nie wypuścić z rąk. Byłyśmy przerażone tym, co się działo. Swoim świadectwem, zatytułowanym „Chciał, by go nazywać Władysław”, dzieli się Magda, która również jeszcze w szkole podstawowej z siostrą i przyjaciółką zrobiła tablicę do wywoływania duchów, a wywołanego ducha radziła się początkowo w sprawach drobnostek z codziennego życia.

Najmłodszy egzorcyzmowany miał sześć miesięcy – mówi w wywiadzie „Nie wolno wywoływać duchów” o. Karol Adamowicz OFM, egzorcysta w Sanktuarium św. Antoniego Padewskiego w Radecznicy. Opowiada o swoich doświadczeniach w pracy egzorcysty i podkreśla, że nie wolno nam […] samowolnie podejmować inicjatywy kontaktu z duszami zmarłych. Gdy człowiek samowolnie wchodzi w świat duchowy, nadprzyrodzony, naraża siebie na atak złych duchów. Objaśnia skąd ostatnio tak duże zainteresowania modlitwami o uzdrowienie i uwolnienie oraz że to jest sprawa działania łaski Bożej. Nabożeństwa o uzdrowienie i uwolnienie organizuje się, by ludziom pomóc, by ich uzdrowić, umocnić. Ale zawsze działa tu tylko Bóg.

Kim jest Maitreja? Jaka jest nauka Ewangelii na temat ponownego przyjścia Chrystusa? Czy możliwe jest, by Maitreja był Jego wcieleniem? Na te i inne pytania odpowiedzi udziela dr Michał Kosche w artykule „Maitreja. Fałszywy Mesjasz”. Ostrzega również, że zagrożenie nauką Maitrei należy potraktować realnie i poważnie […] Chrześcijanin powinien ufać nade wszystko Chrystusowi, który jest w pełni obecny w swoim Kościele i przez ten Kościół udziela darów duchowych, dba również o dobrobyt i rozwój społeczny całego świata.

Jeśli nie szanuje się umarłych, to tym bardziej nie będzie szanować się żywych. Lekceważenie majestatu śmierci oznacza bowiem pogardę dla życia, którego ostatnim i najważniejszym akordem jest śmierć. Ksiądz dr hab. Marek Chmielewski w tekście zatytułowanym „Cześć dla zmarłych” zwraca uwagę, że chrześcijańska, a zwłaszcza katolicka, cześć dla zmarłych, to nie tylko kwestia rodzinnych czy osobistych więzi uczuciowych, zaburzonych przez śmierć, ale jeden z podstawowych przejawów odpowiedzialności za życie Kościoła. […] Sensem katolickiej czci dla zmarłych jest troska o to, aby dostąpili oni zmartwychwstania na życie wieczne w niebie.

Odwróciła się od nas rodzina […] straciliśmy wszystko… Mieliśmy tylko siebie i Boga. Potraktowaliśmy Go jak ostatnią deskę ratunku. Nie zawiedliśmy się! swoją historią dzielą się małżonkowie Jan i Elżbieta w „Bóg dał nam nowe życie”. Zrozumieli, że musieli stracić pieniądze i fałszywych przyjaciół, z którymi tylko się bawili i pili alkohol, czyli wszystko to, co ich zniewalało i powodowało śmierć w ich życiu, by dostać zupełnie inne – życie z Nim.

Ponadto w numerze m.in. o nekromancji ukazanej w Biblii jako zakazany rytuał – jedni [autorzy natchnieni] surowo go zabraniają, inni wyśmiewają, a jeszcze inni przedstawiają jego negatywne skutki; o kontaktach ze zmarłymi na starożytnym Bliskim Wchodzie, gdzie związek pomiędzy żywymi a umarłymi był mieszaniną miłości i strachu, z przewagą tego ostatniego, a droga w zaświaty jest drogą bez powrotu; o Alice Cooperze, artyście, który przybrał swój pseudonim na cześć czarownicy, za której wcielenie się uznawał, i o wątpliwościach, co do jego nawrócenia; o filmowych wizjach kontaktu z duchami, które niebezpiecznie spłycają istotę zła; o tym, że kto się nie modli, nie będzie zbawiony, bo bez modlitwy umiera nasza osobista relacja z Bogiem, a przed śmiercią często jest już za późno na reanimację naszej wiary; a także o procesie beatyfikacyjnym siedmioletniej Antonietty Meo, która swoje cierpienie ofiarowała Jezusowi.

Komentarze są zamknięte