Kilka refleksji po lekturze książki „Polska moja miłość” Jana Polkowskiego

Niezależna Gazeta Obywatelska

Polska mmPrzepraszam, że w tak płytki sposób zacznę, ale przypomniała mi się rola Radosława Pazury jako młodego, dobrze się zapowiadającego pisarza w serialu „Tygrysy Europy”. Postać ta miała tłumaczyć zgromadzonym na czwartkowym obiedzie stowarzyszenia „Być” czym różni się poezja od prozy. Wytłumaczenie było proste. Otóż w poezji jest na kartach książki równo z lewej i poszarpanej z prawej, natomiast w prozie jest równo z lewej i prawej. Zgromadzenie potakiwało ze zrozumieniem. Jeśli coś mylę, niech mnie ktoś poprawi.

Dlaczego o tym piszę? Miałem okazję – i zaznaczam: przyjemność – przeczytać zbiór tekstów mojego imiennika, Jana Polkowskiego pt. „Polska Moja Miłość”. Autor znany jest przede wszystkim jako poeta i choć sam nie jestem fanem poezji to muszę przyznać, że chyba pierwszy raz czytając felietony, gdzie przecież jest równo i z lewej, i z prawej (bez aluzji politycznych), miałem wrażenie, że ktoś tylko nie rozdzielił tekstu na strofy i z poezji zrobił prozę. Autor bardzo osobiście traktuje swoją twórczość i równie dobrze wydawnictwo mogłoby mieć w podtytule słowo „pamiętnik”. Z wielkim szacunkiem podchodzi do kart książki. Naprawdę szkoda marnować papier na pisanie byle czego i byle jak, tylko dlatego, że ktoś miał taki kaprys! Wyczuwalny osobisty stosunek w podejściu do zagadnień daje jasno do zrozumienia, że nie były pisane na zamówienie. Autor nie marnowałby czasu na ich pisanie, gdyby sam nie czuł takiej potrzeby.

Jest to zbiór tekstów, w większości publikowanych wcześniej w tygodniu „W Sieci”, które jak wskazuje tytuł łączy polskość. Bardzo szeroko rozumiana. Poszczególne fragmenty przybliżają nam mechanizmy, które ukształtowały współczesny obraz naszego kraju, inne odnoszą się bezpośrednio do czasów obecnych. Same nasuwają się historie, które nosimy gdzieś w sobie, a które przychodzą na myśl w trakcie zapoznawania się z kolejnymi kartami książki. Zbiór otwierają dwa teksty poświęcone językowi, które traktuję jako preambułę, zapowiedź i przybliżenie warsztatu, którym autor posługuje się w kolejnych wpisach do „pamiętnika”. Nie ogranicza się w zagadnieniach czy formie. Obok pozytywnych elementów naszej rzeczywistości, historii, którą należy przypominać utrwalać i być z niej dumnym, opisuje na przykład autobiograficzną książkę Janusza Weissa, na przeczytanie której mi, dajmy na to, szkoda by było czasu.

Muszę się przyznać, że wcześniej nie znałem dobrze twórczości Jana Polkowskiego, chociaż miałem nawet okazję poznać autora osobiście. Już w pierwszych tekstach łapałem się na tym, że czytam teksty człowieka którego znam, a nie spodziewałbym się, że będą tak mocne i dosłowne. Czego wcale nie mam za złe! Dodatkowo chciałbym zwrócić uwagę na urokliwy fakt, że autor mimo przywoływania niejednokrotnie przykrych zdarzeń, zdecydowanej i mocnej krytyki postaw, które uważa za haniebne, nie pozwala sobie na kalanie języka brzydkim słowem na P, które oznacza jednego pana kojarzonego z pistoletem w jednej i sztucznym penisem w drugiej dłoni. W każdym razie ja tego nie wyłapałem.

Co bolesnego jest w tej książce? Mam taki zwyczaj, że podkreślam fragmenty, które kojarzą mi się z „Rokiem 1984” George’a Orwell’a. Tu jest ich sporo. Chociażby słownictwo (przywoływana „nowomowa”), które służy jedynie jako środek wyrazu do opisania prawdziwego świata, który z upływem lat wydaje nam się coraz bardziej podobny do tego ze wspomnianej powieści.

Reasumując, tytułowa miłość do Polski nie może być łatwa a jednak autor mimo zobrazowania szeregu Jej wad (choć można się kłócić czy to wady Polski czy może tylko III RP), podaje także zalety i powody do dumy z Ojczyzny. Chciałem wszystkim polecić książkę „Polska Moja Miłość”, która stanowi dobrą i pouczającą lekturę, przy czytaniu której warto mieć pod ręką ołówek i od czasu do czasu coś podkreślić. Jednocześnie pragnę przeprosić, że nie posiadam większego zasobu słów, by właściwie przedstawić jej zawartość. Mam nadzieję, że autor się na mnie nie obrazi.

  • Jaki toast wzniesiemy tym razem? Za zgubę Policji Myśli? Na pohybel Wielkiemu Bratu? Za ludzkość? Za przyszłość?

  • Za przeszłość.

  • Słusznie, przeszłość jest najważniejsza. (George Orwell „Rok 1984”)

autor: Jan Lorek

Komentarze są zamknięte