Reorganizacja śląskiego ZWZ

Niezależna Gazeta Obywatelska

Na polecenie Komendy Głównej ZWZ, Komenda Obszaru w Krakowie przystąpiła do odbudowy Okręgu Śląskiego. Uzyskał on samodzielność i od kwietnia 1941 r. do końca okupacji podlegał bezpośrednio Komendzie Głównej ZWZ, a później AK. Zlikwidowano podokręg Zagłębie Dąbrowskie i włączono go bezpośrednio do Okręgu Śląskiego. Obejmował on teren Górnego Śląska wraz z Opolszczyzną, Śląsk Cieszyński z Zaolziem, Zagłębie Dąbrowskie i powiaty, bielski, żywiecki, wadowicki, oświęcimski, chrzanowski, olkuski i zawierciański. Nowym komendantem został mianowany ppłk Henryk Kowalówka, dotychczasowy komendant podokręgu „Zagłębia Dąbrowskiego”. Przyjął pseudonim „Topola”. Większość pozrywanych, w wyniku aresztowań, kontaktów udało się nawiązać dzięki harcmistrzowi Bolesławowi Wiechule ps. „San”. W tym samym mniej więcej czasie na Śląsk trafił spalony w Krakowie kpt. Ewald Miguła. Szefem sztabu mianowano kpt. dypl. Józefa Słaboszewskiego ps. „Toruń”, dotychczasowego komendanta obwodu zawierciańskiego.

Sztab zorganizowano na wzór wojskowy. W jego skład wchodzili również: Szef Oddziału I (Organizacyjny) por. inż. Tadeusz Popiel ps. „Lont”, Szef Oddziału II (Wywiad) por. Antoni Siemiginowski ps. „Wiktor”, Szef Oddz. III (Operacyjny) por. Ewald Miguła ps. „Paweł”, Szef Oddz. IV ( Kwatermistrzowski), pełniący funkcję zastępcy Szefa Sztabu, kpt. Władysław Marmurowicz , Szef Oddz. V-k ( Łączność Konspiracyjna) st. instruktor Przysposobienia Wojskowego Kobiet Teresa Delekta ps. „Janka”, Szef Oddz. V-o (Łączność operacyjna) kpt. Feliks Kisiel, „Benon”; Szef Służby Sanitarnej – por. dr Władysław Zalewski ps. „Edek” ( w Zagłębiu ), a na pozostałym obszarze Bolesław Wiechuła „San” – także jako inspektor objazdowy całego Okręgu.

Zmianie uległy też kryptonimy. Śląski Okręg to dla komendy Głównej „Komin”, a dla terenu „Filar”. Wcześniej posługiwano się nazwą „Węgiel”.

Okręg podzielono na inspektoraty:

Katowicki – „Kalina” pod dowództwem harcmistrza ppor. rez. strzelców podhalańskich Józefa Skrzeka obejmował Katowice i powiaty: katowicki, chorzowski, tarnogórski, lubliniecki i obwody Gliwice, Bytom i Zabrze;

Sosnowiecki – „Sosna” składał się z obwodów Sosnowiec i Dąbrowa Górnicza oraz z powiatów: będzińskiego, zawierciańskiego, olkuskiego i chrzanowskiego. Szefem został mjr Roman Kałuziński ps. „Burza”;

Bielski – „Bóbr”, „Jesion” dowodzony przez mjr. Tadeusza Stawickiego ps. „Czarny” rozciągał się na powiaty bielski, żywiecki, oświęcimski i wadowicki;

Rybnicki – „Rokita” pozostał pod dowództwem por. rez. mgr. Władysława Kuboszka. Jego zastępcą był aspirant policji Paweł Cierpioł ps. „Karlik”. Ten największy terytorialnie inspektorat obejmował obwody: rybnicki, Cieszyn oraz powiat cieszyński, Zaolzie, powiat pszczyński, i obwody zewnętrzne raciborski i kozielski.

Komendant płk Henryk Kowalówka (ps. „Dziedzic”, „Kosiarz”, „Oset”, „Profesor”, „Skarb”, „Skawa”, „Topola”, „Zrąb” urodził się w Brzezince w powiecie Wadowickim 5.01.1897r. Przed wojną był zastępcą dowódcy 73 pp stacjonującego w Katowicach. Jako wieloletni komendant przysposobienia wojskowego na terenie Zagłębia i województwa śląskiego urzędował w Wydziale Wojskowym w gmachu województwa w Katowicach.. Miał nie tylko wiele kontaktów, ale był też postacią bardzo znaną. Zwracał uwagę jego bardzo wysoki wzrost. Praktycznie nie mógł się poruszać po podległym mu terenie. Dlatego zamieszkał w Częstochowie i stamtąd dowodził. Jego kwatera mieściła się przy ul. Chłopickiego 8, w domu prowadzącej ogrodnictwo Wandy Bzowskiej (ps. Babcia”). Należy pamiętać, że Częstochowa leżała na terenie Generalnej Guberni (GG). Trzeba było ciągle przekraczać granicę. W Częstochowie Kowalówka spotkał się z senatorem Dominikiem Zbierskim (ps. „Gwiazda”) i wciągnął do śląskiej konspiracji, powierzając prowadzenie spraw cywilnych Okręgu.

Dość szybko na trop Kowalówki wpadli Niemcy i tylko dzięki refleksowi, udało mu się w ostatniej chwili wyskoczyć przez okno i uciec w momencie, gdy Gestapo wchodziło już do jego kwatery głównej. Po tym incydencie dowództwo wycofało go w rejon Suchedniowa. W tym czasie, w kierowaniu Okręgiem Śląskim, zastępował Kowalówkę szef Sztabu kpt. Józef Słaboszewski ps. „Toruń”. Komendantowi Kowalówce udało się doprowadzić do scalenia ZWZ z Tajną Organizacją Niepodległościową (TON), na czele której stał Antoni Studencki ps. „Bystry” i jego zastępca Józef Ciepły („Topola”). Rozmowy trwały długo, bo „Bystry” był przeciwnikiem sanacji i nie lubił zawodowych wojskowych. Latem 1942r. doszło do scalenia TON, posiadającą własne dwa inspektoraty, z AK.

Bystry” unikał sporów politycznych , w pracach organizacyjnych przestrzegał apolityczności, tak np. jego bliskim współpracownikiem był Wiktor Kęsek (współpracował z narodową organizacją „Ojczyzna”) a kierownikiem inspektoratu Górny Śląsk mianował w TON Antoniego Gowina (ps. „Szary”) , lewicowca. „Bystry” – podobnie jak ongiś Korol – oceniał ludzi z punktu widzenia ich przydatności do walki z najeźdźcą, a nie przekonań politycznych. Wydawał dwutygodnik „Front polski”, wyszły w sumie 33 numery tego czasopisma, ostatni nakład wynosił 2500 egzemplarzy.” – podaje A. Niekrasz w swojej książce „Z dziejów AK na Śląsku” s.110.

Antoni Studencki był inżynierem górnikiem, władał kilkoma językami, cieszył się wielkim autorytetem. Przed przystąpieniem do AK, próbował nawiązać współpracę z organizacją „Racławice” i Narodową Organizacją Wojskową (NOW). Zanim doszło do scalenia z AK, TON był już rozpracowywany przez Gestapo.

Roman Czarnota – leśnik z Suchej, przeprowadzający ludzi przez granicę do GG został aresztowany i po kilku dniach zwolniony. Stał się konfidentem Gestapo. Pomimo, że w organizacjach konspiracyjnych obowiązywał ścisły zakaz dalszej współpracy z ludźmi, którzy zostali zwolnieni z aresztu, na rozkaz „Bystrego” pozwolono mu dalej działać w organizacji. Czarnota tłumaczył się, że z zarzutu posiadania broni, wytłumaczył się Niemcom. Ponoć uwierzyli, że posiadał ją jako leśnik. Przez osiem miesięcy rozpracowywał strukturę TON. „W niedzielę 6 września 1942 r. Czarnota towarzyszył „Bystremu” w charakterze adiutanta i wydał go w ręce Gestapo na dworcu kolejowym w Bielsku.” – napisał A Niekrasz w swojej książce s. 110.

Wśród pierwszej fali aresztowań (47 osób) znalazło się niemal całe kierownictwo TON. A. Studenckiego „Bystrego” torturowano podczas śledztwa prowadzonego przez Polizei-Ersatz-Gefängnis w Mysłowicach. Nie wydał nikogo. Przewieziono go do Auschwitz i po 4 dniach zamordowano. Wtedy Niemcy aresztowali i zgładzili też por. Mariana Nowaka, komendanta placówki TON w Szopienicach.(oprac. Juliusz Niekrasz, Tajna Organizacja Niepodległościowa na Śląsku, WTK, nr 16 i 17, 1977r.).

Wojskowy Sąd Specjalny wydał na Romana Czarnotę wyrok śmierci. Został on wykonany na moście pod Żywcem. Zastrzelonego Czarnotę wrzucono do rzeki – Koszarawy.

W czasie kiedy Komendantem Okręgu Śląskiego był Kowalówka rozkazem naczelnego Wodza z dnia 14 lutego 1942 r., przemianowano ZWZ na AK.

Połączenie z rozbitą TON, nie przyniosło już AK spodziewanych korzyści w rozwoju struktur.

W tym okresie Niemcy rozpracowywali też ZWZ/ AK.

Największe […] wyrwy przyniosły aresztowania w Inspektoracie Bielskim. Spowodował je agent gestapo – Stanisław Ryszard Dembowicz, używający pseudonimu „Radom”, podający się za oficera w randze majora oraz za inspektora nigdy nie istniejącego Inspektoratu Oświęcimskiego mającego nosić kryptonim „Olgierd”. Dembowicz, członek ZWZ w Obwodzie Oświęcimskim, był głęboko wprowadzony w tamtejszą konspirację, między innymi zdobył sobie zaufanie ks. dr. Władysława Grohsa (ps. „Feliks Skarga”), byłego katechety gimnazjum oświęcimskiego, a w czasie okupacji kapelana tamtejszego obwodu ZWZ. Dembowicz dopuścił się zdrady (ponoć poczuwał się do narodowości ukraińskiej) i przeszedł na służbę gestapo. Kiedy i w jakich okolicznościach do tego doszło, nie zostało wyjaśnione.W początkach 1941 r. zaskoczył członków konspiracji informacją, że utworzony został Inspektorat Oświęcimsko-Bielski i że on otrzymał nominację na inspektora. Była to mistyfikacja. Dembowicz przeniósł się na Żywiecczyznę i posiadając mocne listy polecające, a nawet osobiste pośrednictwo działających w najlepszej wierze księży, dotarł do kierownictwa żywieckiego ruchu konspiracyjnego. Jako rzekomy inspektor mający organizować Inspektorat „Olgierd” powołał do życia, a raczej „zatwierdził” dotychczasową komendę Obwodu Żywieckiego – z kpt. Wenancjuszem Zychem jako komendantem. Stan, w jakim znajdował się inspektorat, ułatwiał zdrajcy działalność.” – cytuje A. Niekrasza Wojciech Kempa. http://www.historycy.org/index.php?showtopic=55490&mode=threaded&pid=569983

Aresztowania, które rozpoczęły się 25 września 1942 r., były wg Zygmunta Waltera – Jankego, dziełem konfidentów, którzy się wkradli do Inspektoratu: Ryszarda Dembowicza („Radom”) i Mieczysława Mólki-Choynowskiego („Mietek”).

Feliks Kisiel mianowany przez Kowalówkę objął kierownictwo inspektoratu bielskiego dopiero w marcu 1942 r. Teren był dla niego zupełnie obcy, szukał więc pomocy w nawiązywaniu kontaktów i tak poznał Dembowicza, który chętnie wszystkim pomagał. W ten sposób konfident zaskarbiał sobie nie tylko wdzięczność, ale i całkowite zaufanie.
Tymczasem komendant Obwodu Żywieckiego, kpt. Wenancjusz Zych, nawiązał wreszcie po raz pierwszy łączność z faktycznym inspektorem, kpt. Feliksem Kisielem, i sprawa dotychczasowej działalności Stanisława Dembowicza (w Żywcu używał imienia Ryszard) i jego roli nabrała po raz pierwszy ostrych konturów. Dembowicz stanął pod zarzutem zdrady, ale było już zbyt późno. Zdążył on dokonać głębokiego wglądu w stan konspiracji w całym Inspektoracie Bielskim – z wyjątkiem Obwodu Wadowickiego, który prowadził (z miejscem dowodzenia w Andrychowie) por. Tadeusz Wolf („Ryś”). Kpt. Wenancjusz Zych podał się do dymisji, uzasadniając ją dekonspiracją swojej osoby, Dembowicz i Mólka-Chojnowski zniknęli z terenu.
Nastąpiło uderzenie gestapo na Inspektorat Bielski. Aresztowani zostali (głównie w nocy z 25 na 26 września 1942 r.) między innymi: inspektor, kpt. Feliks Kisiel; jego zastępca, Mieczysław Jonkisz; komendanci obwodów – kpt. Henryk Boryczka wraz z synem Zbigniewem, por. Paweł Pinczer i por. Antoni Cader („Rola”), który w tym czasie pełnił funkcje komendanta Obwodu Żywieckiego; komendanci placówek – Edward Passendorfer, Rudolf Łodziana, Jan Barczyk, Jan Kowalczuk, Kazimierz Baron, Stanisław Figura, Józef Chrząszczyk, Franciszek Dziedzic, Władysław Kubica, por. Jan Urbaniec oraz wielu szczególnie aktywnych członków ZWZ, jak kpt. Karol Staszkiewicz, Tadeusz Obarzanowski („Ćwiek”), Leon Sojecki, Rudolf Wala, dr Stefan Mirecki, Jan Martusiewicz, Rudolf Bylica, Erwin Czają, Rudolf Dudzik; szef kontrwywiadu w inspektoracie – Jan Jagosz; kurier – Stanisław Jagosz; oficer łączności, członek Poddelegatury Okręgowej – adwokat Wojciech Figiel; pracownicy wywiadu, a wśród nich artysta malarz Grzegorz Serdjukoff, i wielu innych. Aresztowani zostali Maria Dzień i Ferdynand Dzień, w których domu miał swą kwaterę inspektor Kisiel. Z wybitnych działaczy Inspektoratu Bielskiego uniknęli aresztowania kpt. Wenancjusz Zych, por. Wacław Stacherski, por. Antoni Płanik, por. Zbigniew Openheimer. Szczęście dopisało adiutantowi inspektora Kisiela – studentowi Mieczysławowi Dąbrowskiemu. Został on wprawdzie aresztowany, ale zdołał zbiec z więzienia.” – podaje A Niekrasz w swojej książce s. 117-118

Z końcem lutego 1942 r. Kowalówka zdekonspirowany na Śląsku został przeniesiony na stanowisko komendanta Okręgu Poznańskiego. Kierowany przez niego okręg należał do najlepiej zorganizowanych. W styczniu 1944 został zdradzony przez konfidenta. Aresztowany, przebywał najpierw w siedzibie Gestapo w Poznaniu, później w Forcie VII. W kwietniu trafił do obozu w Żabikowie i 2 czerwca 1944r. został tam zamordowany. Jego syn Jerzy ps. „Okrzeja”, żołnierz 25 Pułku Piechoty AK, poległ 16 sierpnia 1944 w bitwie pod Diablą Górą. Córka Żywia także walczyła w konspiracji. W listopadzie 1995 r. Prezydent RP, mianował pośmiertnie Henryka Kowalówkę generałem brygady. (oprac http://pl.wikipedia.org/wiki/Henryk_Kowal%C3%B3wka)

Po latach może dziwić łatwość, z jaką przenikali konfidenci w struktury. Czy aż tak wiele zmieniło się? W podziemiu niepodległościowym, w latach 80. agentura stosowała podobne metody. Konfidenci byli odważni, sprawni, zdobywali bez problemu np. papier, szybko wkradali się w łaski kolegów budząc niejednokrotnie podziw. Dopiero z akt IPN dowiadujemy się o perfidii ich działania i przyczynach prawdziwych ludzkich nieszczęść. Dziś też działają osoby, które najpierw są bardzo aktywne, pomocne, chętnie podejmują się wielu przedsięwzięć, a gdy już zaskarbią sobie uznanie i zaufanie prowadzą działalność dezintegracyjną. Skłócają całe środowiska. Czyżby Polska była terenem wzmożonego działania obcych agentur? Co na to ABW?

Autor: Jadwiga Chmielowska

Tekst ukazał się w „Śląskiej Gazecie” z 23.11.2012 r.

Komentarze są zamknięte