Tradycja święta plonów sięga czasów słowiańskich

Niezależna Gazeta Obywatelska

Dożynki to święto wykonanej pracy, święto plonów rolniczych nazywane także na Górnym Śląsku żniwnem, żniwówką, żniwniokiem lub potrzęsnem (Beskid Śląski).

Święto to ma wielowiekową tradycję sięgającą czasów słowiańskich. Dożynki takie, jakie znamy z najstarszych materiałów źródłowych, są już mocno zmodernizowaną formą zwyczajową, do której dołączono elementy typowo religijne.

W dawnej Polsce dożynki były świętem całej społeczności – obchodziła je zarówno szlachta folwarczna i zagrodowa, jak i włościanie. Najstarsze opisy święta planów na Śląsku, przekazują ich schematyczny przebieg: pochód żniwiarzy niosących kłosy (wieniec), wręczenie wieńca gospodarzowi, poczęstunek i tańce.

Piszący w 1879 r. A. Hytrek pozostawił nam przekaz jak wyglądały dożynki w 2 poł. XIX w. na należącym do Prus Śląsku Opolskim:

„Po dworach odbywają się na żniwne bale dla czeladzi i robotników dworskich, w których cała wieś bierze udział. Na łące lub obszernym dziedzińcu przed dworem zasiada w zaimprowizowanej szopie muzyka, a w kole piaskiem posypanym idą pary do tańca, zacząwszy od dziedzica aż do najuboższego wyrobnika, bez różnicy stanu. Jest to jedyna sposobność zbliżenia się w tak poufny sposób ludności polskiej do dziedzica, z reguły Niemca. Był to obyczaj z dawnych polskich czasów pozostały. Na uboczu stoi wysoka gładka żerdź czyli drąg, na której zawieszone są różne nagrody pośród hucznych oklasków i wiwatów publiczności. Dalej jeszcze odbywają się piesze wyścigi, mianowicie w workach. Zaszywają po szyję w worki kilku parobków, którzy wśród homerycznego śmiechu patrzących rozpoczynają wyścigi. Większa połowa pada po kilku krokach i, powstać nie mogąc o własnej sile, czekać tak musi ukończenia wyścigu. Wieczorem kończy się bal puszczaniem rac i ogni sztucznych i odśpiewaniem chóralnym pieśni „Kto się w opiekę” itd.”

Nieco skromniej niż na dworach wyglądały dożynki u bogatszych gospodarzy, zawsze jednak przebiegały w podobny sposób. Ich przebieg na Górnym Śląsku różnił się w szczegółach, natomiast podstawowa treść obrzędu była zawsze taka sama. Wstępne czynności zaczynały się już na polu. Zaczynano je zbiorowymi pieśniami, gdy zbliżała się chwila zżęcia ostatnich kłosów i wiązania ostatnich snopków. Kobiety wiły wieniec, zwany koroną i stroiły go kwiatami i wstążkami. Mężczyźni ozdabiali kłosami kosy i wozy drabiniaste (drabniki). Formował się pochód – w pierwszym wozie jechali muzykanci, a za nimi dziewczęta z koroną. Podczas jazdy śpiewano pieśni ludowe związane ze żniwami. Kierowano się w stronę folwarku lub domu gospodarza, gdzie wykonywano pieśń znaną w całej Polsce: „Przynosimy plon, w gospodarza dom”. Dziewczęta przekazywały koronę gospodarzowi, który zawieszał ją w sieni nad drzwiami wiodącymi do izby. Później następowały tańce i podziękowanie gospodarza za pracę przy żniwach oraz wspólny uroczysty posiłek. Wiejska zabawa trwała do północy. Na początku XX w. ta forma górnośląskich dożynek zmieniła się. W wyznaczonym dniu dożynek właściciel dworu udawał się z robotnikami do kościoła, a następnie podejmował ich poczęstunkiem. Centralna uroczystość dożynkowa obywała się wieczorem – żniwiarze w pochodzie z koroną maszerowali z dworu do karczmy, gdzie miała odbyć się zabawa.

S. Wasylewski, będąc w 1936 r. na Śląsku Opolskim, tak opisał orszak dożynkowy:

Otwiera go banderia konna, parobcy w strojach narodowych każdej okolicy, dalej wiozą często narzędzia rolnicze i maszyny, niosą tablice z napisami „Niech żyje gospodarski stan”, „Cześć pieśni” itd., w tańcach i śpiewach biorą udział tradycyjne figury z szopki i kuligu w cudacznych maszkarach: Żyd, cygan, szlachcic. (…) Korona umieszczona na wozie staje się centralnym punktem malowniczego korowodu po ukończeniu żniw”.

W dwudziestoleciu międzywojennym dożynki na historycznym Górnym Śląsku, zwłaszcza w tej części pozostającej pod zaborem niemieckim, często przemieniały się w wielkie polskie święto narodowe i patriotyczne. To oczywiście nie podobało się zaborcy i tępił tego rodzaju zbiorowe uroczystości jednocześnie czynił wysiłki, aby dożynkowemu świętu niemieckiemu nadać wyjątkowo huczną oprawę oraz wymiar religijny.

 Fundacja Dla Dziedzictwa

Komentarze są zamknięte