9 maja gest Kozakiewicza dla Putina!

Niezależna Gazeta Obywatelska

Dziś na Placu Czerwonym usłyszymy gromkie „uuuuurrraaaa”. Na trybunie honorowej prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin odbierze defiladę zwycięstwa mimo, że faktycznie kapitulacja Niemiec miała miejsce 8 maja 1945 r.

 Polskie środowiska postkomunistyczne w dalszym ciągu uważają 9 maja za dzień warty upamiętnienia. Tymczasem powinien być to dzień hańby dla Zachodu i nawiązania do polityki znanej z Traktatu Monachijskiego. Tym razem jednak pokłony bito Stalinowi. I jak się wydaje tak już pozostało. Tyle, że zmienił się władca Kremla.

 Współpraca między Niemcami i Rosją Sowiecką rozwinęła się już w latach 20. ub. wieku W styczniu 1920 r. dowódca Reichswery, gen. Hans von Seeckt mówiąc o konieczności współpracy z bolszewikami, oświadczył: „Odrzucam pomoc dla Polski, nawet wobec niebezpieczeństwa, że może zostać pochłonięta. Przeciwnie – liczę na to”.

 Podobnie wypowiadał się Lenin 21 grudnia 1920 r. na VIII Wszechzwiązkowym Zjeździe Rad: „Niemcy, rzecz naturalna, dążą do sojuszu z Rosją. (…) I to jest zrozumiałe, gdyż wypływa to z przyczyn ekonomicznych, stanowi podstawę naszej polityki zagranicznej”.

 Już w kwietniu 1922 r. w Rapallo Rzesza Niemiecka i Rosyjska Socjalistyczna Republika Rad zawarły traktat przywracający stosunki dyplomatyczne. W lipcu na podstawie tajnej umowy Reichswera zaczęła zaopatrywać Armię Czerwoną w broń i amunicję oraz dostarczać specjalistów do rozbudowy przemysłu zbrojeniowego w Rosji. Na radzieckich poligonach Niemcy ćwiczyli swoją broń pancerną, lotniczą i gazową.

 Po dojściu Hitlera do władzy w 1933 r. współpraca między Niemcami i Rosją nie uległa zasadniczym zmianom. Obie strony przygotowywały się do nowego podboju Polski, nie mogąc pogodzić się z postanowieniami Traktatu Wersalskiego. 6 maja, dzień po słynnym przemówieniu ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, w którym mówił, że Polska nie ulegnie niemieckim żądaniom dotyczącym korytarza, głos zabrał gen. Bodenschatz, bliski współpracownik Hermana Göringa: „Polacy czują się pewni siebie, bo liczą na poparcie Francji i Anglii, i na pomoc materiałową Rosji, ale mylą się. (…) Hitler nie myśli dziś o tym, by załatwić spór polsko-niemiecki bez Rosji. Były już trzy rozbiory Polski; zobaczycie czwarty!”.

 23 sierpnia 1939 r. w Moskwie podpisano słynny pakt Ribbentrop-Mołotow, rozdzielający strefy wpływów w Polsce. Potwierdziła to „umowa w sprawie granic i przyjaźni między ZSRR i Niemcami” z 28 września 1939 r.

 Wojna rosyjsko-niemiecka z 1941 r. była więc „kłótnią w rodzinie” i starciem dwóch równie zbrodniczych i agresywnych totalitaryzmów. Trzeba wspomnieć, że Rosjanie prowadzili w 1939 r. również wojnę z Finami – dlatego uskuteczniane bzdur o nastawieniu obronnym Rosji jest sprzeczne z faktami.

 Polacy nie mają powodu, aby świętować w rocznicę zakończenia ostatniej wojny światowej 9 maja. Powinniśmy obchodzić tą rocznicę dzień wcześniej przypominając dodatkowo, że przedstawiciel Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie nie został zaproszony do udziału – co de facto potwierdzało kolejną zdradę sojusznika przez Anglików. Podpisujący ponowny akt kapitulacji w imieniu zwyciężonych Niemiec feldmarszałek Wilhelm Keitel skomentował obecność przedstawiciela Francji w ten sposób, że powinien on złożyć podpis po obu stronach – składających i przyjmujących kapitulację. I miał rację.

 Polacy powinni konsekwentnie odmawiać udziału w fecie 9 maja w Moskwie. To należy się ofiarom Katynia czy żołnierzom poległym pod Monte Cassino czy w trakcie wyzwalania Francji. Należy się to żołnierzom Polskiego Państwa Podziemnego i tym, którzy zostali wysiedleni z terenów Polski zagrabionych przez ZSRR.  W końcu należy się to wszystkim ofiarom, które w wyniku zmowy Niemiec i ZSRR oraz zaprzaństwa Anglii i Francji z września 1939 r. straciły życie.

 Autor: Paweł Czyż

Komentarze są zamknięte