Od lipca 2008 pracowałem jako operator techniczny w fabryce gumy do żucia „Cadbury” w Skarbimierzu. W kwietniu 2011 zostałem bezprawnie zwolniony za działalność związkową (red. szef zakładowej „Solidarności”) i ujawnienie patologii w kierownictwie: fałszowanie dokumentacji, zatajanie wypadków, zastraszanie pracowników. Mimo, że wszystkie poruszane przeze mnie tematy były potwierdzone wynikami kontroli Państwowej Inspekcji Pracy a pod bramą fabryki odbyła się pikieta protestacyjna – zarząd pozostał nieugięty. W ten sposób obie strony zaczęły przygotowywać się do batalii procesowej w sądach…
Złożyłem pozew w sądzie o przywrócenie do pracy. W międzyczasie PIP złożyła do Prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa/wykroczenia przez dyrektora „Cadbury” Iana O’T. Międzyczasie prokuratura prowadziła już postępowanie przeciwko zausznikowi dyrekcji – Tomaszowi O. pseudonim „Kapo”, podejrzanemu o zastraszanie działaczy związkowych.
Agresywna kancelaria wynajęta przez „Cadbury” postanowiła nie tylko się bronić. Napisano pozew przeciwko mnie o rzekome naruszanie dóbr firm, a także zawiadomienie do prokuratury w Gdańsku przeciwko NSZZ „Solidarność (sic!).
Od tych burzliwych dni mija już prawie rok. Co wydarzyło się w tym czasie? Aktualnie pracuję w renomowanej firmie w Amsterdamie. Nie boję się spraw sądowych, ponieważ sąd uznał że nie naruszałem dóbr „Cadbury” pisząc prawdę. Prokuratura w Gdańsku pewnie też pękała ze śmiechu czytając donos domorosłych prawników.
A jak z odpowiedzialnością po stronie „Cadbury”, oprócz przegranych spraw założonych mi i „Solidarności”? Kolejne kompromitacje. Zausznik dyrekcji Tomasz O. „Kapo” został uznany prawomocnym wyrokiem sądu winnym gróźb karalnych i skazany na karę grzywny. Wyrok w sprawie przeciwko dyrektorowi Ianowi O’T. też zapadnie na dniach. Tymczasem sąd pracy w Opolu (pewnie nie znając wszystkich tych okoliczności) nakazał wypłacenie mi odszkodowania, ale bez obowiązku przywracania mnie do pracy (stosuje się takie metody w „trosce o dobro” pracownika). Na to postanowienie sądu zostanie złożona apelacja, gdyż nie pieniądze były moim priorytetem, lecz udowodnienie, że nie każdego do się zastraszyć i złamać.
Mój krótki raport kieruję w Wasze ręce Drodzy Czytelnicy, większość mediów które poruszały ten temat po akcji „ocieplania wizerunku” przez „Cadbury” zamilkło jak grób, gdy sprawy przybrały niekorzystny dla firmy obrót.
Z pozdrowieniem z emigracji
Tomasz Wachowski
PS: Tu znajdziesz wcześniejsze artykuły na NGO dot. sprawy Wachowskiego.
Całe Catbury obudzi się z ręką w kieszeni … a ci „przyjaciele” co się odwrócili jak byli potrzebni .. zastraszeni dyrekcją … przyjdą na kolanach z wyciągniętymi rękoma
Dobra robota Tomasz W.
wacha górą ;)
a miało być tak pięknie ;/
dyrektorze Ianie, dlaczego przegraliśmy?! :(
A moim zdaniem to przegrałeś!!!! Takich psychopatów właśnie się wyrzuca, bez dwóch zdań a nawet i sześćdziesięciu, a następnie nie zatrudnia na nowo. Krotka piłka :-) Kasa dobra rzecz, ale nikt przed Tobą czoła nie uchyli. A co do roboty to zakasaj kolego rękawy i w pole….sezon na szparagi za niedługo się zacznie :-)
Wyżyna jesteś żałosny(a) ;)
Na emigracji!!! Miód!!! Niech się cieszy burak że ktoś mu dał pracę! Ciekawe czy w Amsterdamie też założył zwiąki? Ciekawe co to za renomowana firma jest? Pochwal sie Tomuś stanowiskiem… Żona nie tęskni czy też zrywa…?
Dali Ci kasę? Niestety musieli. Gdybym mógł to w życiu nic byś nie dostał pasożycie.
Piszesz że kancelaria była agresywna – ponad 3 miesiące wcześniej albo nawet pół roku stwierdziłem że powinni cię wyrzucić bez względu na koszty i stało się? Amazing!!!
Pytanie: chciałbyś pracować w firmie w której Właściciel cię nie chce? (to jest dobro pracownika czyli twoje).
Skoro ci tak dobrze abroad to ozostań tam na swoim eksponowanym stanowisku till the your end :-)
Greetingz from Jamaica :-)