Wojsko Polskie wyrzuca pieniądze w błoto, jest słabe i przestarzałe, za to posiadamy rekordową liczbę generałów w stosunku do liczby szeregowców…
MON utopił w projekcie budowy nowoczesnej korwety “Gawron” 400 mln. Premier Tusk zapowiedział zakończenie projektu, twierdząc, że takie jednostki nie mają nic wspólnego z obronnością. Niedługo skończy się okres amortyzacji ostatniej jednostki pływającej w ramach polskiej marynarki wojennej, a nowych statków nie produkujemy. Widmo przestarzałej, a nawet nieistniejącej floty nie wiele odbiega od stanu armii lądowej i sił powietrznych. W Wojsku Polskim służy obecnie mniej niż 100 tys. żołnierzy (z czego większość to podoficerowie, oficerowie i generałowie!), czyli nie więcej niż liczy policja państwowa.
Zatopiona Marynarka
Polska Marynarka Wojenna ma spory problem. Nie ma sprzętu, nie ma pieniędzy, a co najgorsze, nie ma nawet pomysłu, jak wyciągnąć ją z kłopotów. Marynarka Wojenna idzie na dno i nie wiadomo, jak ją wyciągnąć na powierzchnię. Do 2025 roku z obecnej floty nie zostanie nic, co by nadawało się do użytku. Okręty będą za stare. W związku z tym w Warszawie odbyło się tajne, nieformalne spotkanie admiralicji z szefami wojska i Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Spotkanie zakończyło się podniesieniem haseł o modernizacji Marynarki, przy czym decyzje MON, które nie są hasłami, ale faktami, wskazują jedynie na cięcia finansowe. – Marynarka Wojenna przechodzi w tej chwili duże przeobrażenia, zmiany mają uczynić z niej rodzaj sił zbrojnych w pełni efektywny i nowoczesny, odpowiadający potrzebom i możliwościom kraju – zapewniło “Nasza Polskę” Ministerstwo Obrony Narodowej. – Obok racjonalizacji wydatków kluczowym punktem staje się dookreślenie potrzeb i wymagań jakie stawiane są flocie względem Bałtyku jako głównego akwenu operacyjnego Marynarki Wojennej – doprecyzowało ministerstwo. Według Departamentu Prasowego MON, minister Siemoniak zaplanował szereg kluczowych decyzji na marzec. Tymczasem premier Donald Tusk już ogłosił zakończenie budowy korwet. Polska planowała zwodowanie 6 takich jednostek. Korwety to okręty przeznaczone do zwalczania okrętów podwodnych lub do zwalczania okrętów nawodnych za pomocą kierowanych pocisków rakietowych. W lutym 2011 roku sąd ogłosił upadłość Stoczni Marynarki Wojennej. Niedawno premier zadecydował o przerwaniu budowy korwety “Gawron”, na którą z pieniędzy podatnika, kosztem chociażby wsparcia dla rodzin wielodzietnych, rząd utopił 400 mln zł. Prawdopodobnie pieniędzy tych nie odzyskamy. – Mimo oporów w Marynarce i problemów z przyszłością stoczni Marynarki Wojennej utrzymywanie tego projektu nie ma sensu – powiedział Tusk. – Projekt nie będzie kontynuowany – potwierdził potem minister Siemoniak. Minister już wcześniej nazywał korwetę “najdroższą motorówką świata”. Wcześniej, w 2011 roku, MON zrezygnowało z remontu w USA dwóch wielozadaniowych fregat. Mają one pozostać w służbie tylko do 2015 roku. Na dodatek w najbliższym czasie Marynarkę Wojenną czeka wycofanie ze służby okrętów rakietowych typu Tarantul (Metalowiec i Rolnik), z remontu których MON zrezygnowało. Natomiast za około trzy lata ze służby zostaną wycofane cztery okręty podwodne typu Kobben (Sokół, Sęp, Bielik i Kondor) – przejęte w latach 2002-2004 od Norwegii, a wybudowane w latach 60. XX w. w Niemczech. Inaczej niż w Polsce o potrzebie budowy tego typu jednostek myślą inne państwa korzystające z akwenu Morza Bałtyckiego. Według Romualda Szeremietiewa, byłego ministra Obrony Narodowej, państwa nadbałtyckie mają nowoczesne i silne floty, w które wciąż inwestują. – Finlandia: 8 okrętów rakietowych (2 w rezerwie), 6 stawiaczy min, 13 trałowców, dużo okrętów pomocniczych różnego typu. Szwecja dysponuje flotą złożoną z 11 korwet, w tym klasy “Visby”, zbudowanych w technologii stealth. Szwedzi mają ponadto w uzbrojeniu 5 okrętów podwodnych. (…) Silną flotą dysponuje Dania: 6 fregat, w tym dwie duże, 4 korwety oraz 15 dużych okrętów patrolowych. Może ktoś powiedzieć, że wymienione kraje są zamożne, więc stać je na silne floty – stwierdził Szeremietiew. Na razie rząd Donalda Tuska może pochwalić się likwidacją Stoczni Marynarki Wojennej, zamknięciem projektu budowy korwet, na który wydano już setki milionów złotych oraz bliską perspektywą zatopienia całej Marynarki Wojennej, której przestarzałym jednostkom niedługo kończy się okres amortyzacji.
Powietrzne nieloty
Głównym ogniwem polskich sił powietrznych są samoloty wielozadaniowe F-16, myśliwskie MiG-29 i myśliwsko-bombowe Su-22. Polska postanowiła postawić także na Drony – samoloty bezzałogowe. F-16 to samolot kojarzony głównie z niewypałem offsetowym. Umowa offsetowa między skarbem państwa a Lockheed Martin związana z dostawą samolotów F-16 została zawarta w kwietniu 2003 roku. Jej wartość to ponad 6 miliardów dolarów, a czas realizacji upłynie w roku 2013. Słynny offset często krytykowali eksperci. W 2009 roku NIK prześwietliła realizację umów offsetowych zawartych przy zakupie F-16 i nie zostawiła na nich suchej nitki. Według Izby, jedynie co czwarty ze zrealizowanych projektów spełniał wszelkie wymagania. Przyczyną tego stanu rzeczy były błędy strony polskiej popełnione w trakcie negocjacji. Ministerstwo Gospodarki dowodzone przez Waldemara Pawlaka zbagatelizowało zarzuty NIK. Mniej natomiast mówiło się o nieprawidłowościach związanych z utrzymaniem rosyjskich myśliwców Mig-29. We wrześniu 2011 Inspektorat Uzbrojenia (IU) kupił 4 silniki RD-33. Transakcję przeprowadzono w tajemnicy. Dopiero z odpowiedzi na zapytanie posła Ludwika Dorna można było się dowiedzieć, że 2 nowe silniki kosztowały po 6,2 mln euro (ok. 25 mln zł), a 2 używane po 4,6 mln euro (ponad 18 mln zł). Umowę podpisał zastępca szefa IU gen. Andrzeja Duksa, płk Jerzy Pikuła. Należące do MON Wojskowe Zakłady Lotnicze Nr 4 w Warszawie chciały zaoferować silniki używane, ale ze znacznymi resursami, po ok. 10 mln zł. Inspektorat Uzbrojenia nie dopuścił nawet do złożenia oferty i wybrał bez przetargu prywatne przedsiębiorstwo Polit-Elektronik (przedstawiciel RSK MIG w Polsce). Mówiąc wprost, Inspektorat Uzbrojenia kupił bez przetargu 4 silniki RD-33 do napędu myśliwców MiG-29, a za silniki warte rynkowo mniej niż 25 mln zł zapłacił prywatnemu pośrednikowi ponad 85 mln zł. Sprawa utrzymywania amerykańskich i rosyjskich maszyn nie wygląda więc różowo, ale nie mniej skandalicznie przedstawia się inwestowanie w całkiem nowe nabytki na potrzeby sił powietrznych. Niedawno dowiedzieliśmy się, że izraelski producent spóźnia się z dostawą bezzałogowych samolotów dla polskiej armii. Przetarg na bezzałogowe samoloty średniego zasięgu był jednym z kluczowych dla polskiej armii w ostatnich latach. Wojsko potrzebowało ich, by kontrolować sytuację w prowincji Ghazni w Afganistanie. Na początku 2010 roku, czyli za czasów, kiedy szefem resortu obrony był Bogdan Klich, przetarg wygrała izraelska firma Aeronautics, która zaoferowała osiem aerostarów. Wartość umowy to ponad 67 mln zł. Za tę cenę Izraelczycy mieli dostarczyć samoloty, zestaw szkolno-treningowy, dokumentację i wyszkolić polski personel. Tyle że zapłaconych już aerostarów w Polsce do tej pory nie ma, a rzecznik MON nie chce komentować sprawy.
Urzędnicy lądowi
Wojska lądowe są podstawową częścią Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej… a przynajmniej powinny nią być. Poza przestarzałymi czołgami czy bojowymi wozami piechoty z lat 60. (np. BWP-1) prawdziwa tragedia wojska rozgrywa się w gmachach ministerstw i sztabach, pełnych urzędników wydających absurdalne decyzje. Warto zacząć od tego, że wojskowych obiektów, koszar, lotnisk nie chroni polskie wojsko, lecz prywatne firmy ochroniarskie. Najliczniejszymi służbami mundurowymi w Polsce nie jest wojsko, policja czy straż pożarna, lecz prywatne firmy ochroniarskie z SUFO (Specjalistycznymi Uzbrojonymi Formacjami Ochrony). Właścicielami tych prywatnych armii są w większości byli wysocy funkcjonariusze MO, SB, ZOMO, LWP. Obecnie jednostek strzegą uzbrojone warty cywilne oraz agencje ochrony. Zawodowi żołnierze pilnują jedynie niektórych obiektów o dużym znaczeniu strategicznym. Koszty usługi ochrony przed reformą wynosiły 0 zł rocznie, obecnie 170 mln zł. Od września 2009 roku gotowaniem w wojsku zajmują się prywatne firmy cateringowe. Prywatne firmy zajmują się także porządkowaniem jednostek i terenów wojskowych. Koszty sprzątania w całej armii przed reformą wynosiły 80 mln zł rocznie, obecnie 350 mln zł. Różnica 270 mln to wartość prac porządkowych wykonywanych wcześniej przez samych żołnierzy. Trudno dopatrzyć się w tym znaczenia słów “profesjonalizacja armii”… Do tego firmy prywatne w pełni przejęły remonty i konserwacje wojskowych budynków. Koszty usług remontowych przed reformą wynosiły 65 mln zł rocznie, obecnie 95 mln zł. Wydaje się, że dlatego m.in. nie stać MON np. na korwety. Pozostając przy tym przykładzie, warto zauważyć, że według danych z 2009 r. Finlandia wydała na wojsko 3,8 mld USD (1,3% PKB), Dania – 4,5 mld USD (1,4% PKB), Szwecja – 6,1 mld USD (1,3% PKB). Wydatki obronne Polski to ponad 10 mld USD (2,0% PKB). W 2009 r. “Rzeczpospolita” opisała beznadziejną sytuację polskiej armii, w której rozrósł się aparat urzędniczy: “stan ewidencyjny żołnierzy w Siłach Zbrojnych RP na 30 września 2009 r. wynosi 95 360, z czego 139 osób to generałowie; 22670 – oficerowie; 41 850 – podoficerowie, a 28 200 – szeregowi (zawodowi i nadterminowi). Wynika z tego jasno, że stosunek generałów i oficerów do szeregowych wynosi jak 1 do 1,23, a więc na jednego generała i oficera przypada 1,23 szeregowego. Stosunek ten jest jeszcze bardziej szokujący, jeżeli weźmiemy pod uwagę generałów i oficerów plus podoficerów zawodowych (czyli ogólnie kadrę kierującą), wtedy wyniesie on jak 1 do 0,43, czyli na jednego kierującego (generała, oficera lub podoficera) przypada 0,43 bezpośredniego wykonawcy (szeregowego). “Posiadamy więc więcej dowódców niż żołnierzy, którzy w przypadku wojny mieliby bronić naszego kraju. Polska ma obecnie 126 generałów na niespełna 100-tysięczną armię. We włoskiej armii – liczącej 260 tys. wojskowych – oficerów w generalskich lampasach jest zaledwie 50. Inne porównania są jeszcze bardziej szokujące. W armii amerykańskiej, która liczy 1,4 mln żołnierzy, generałów jest tylko… 40!
***
Trudno więc oprzeć się wrażeniu, że Siły Zbrojne RP nie są w stanie wypełniać swojej konstytucyjnej misji obrony terytorium kraju (art. 26) – ani pośrednio przy wsparciu sił sojuszniczych NATO, ani tym bardziej bezpośrednio, czyli samodzielnie, w sytuacji, gdyby nasi sojusznicy mieli inne, ważniejsze zadania…
Autor: Robert Wit Wyrostkiewicz
A komu armia jest potrzebna?!
Od czasów” powtórnego odzyskania wolności” wojsko jest sukcesywnie niszczone. Brak sprzętu, brak perspektyw, brak morale…
Nie może być inaczej skoro ministrem zostaje działacz opozycjonista z ciekawymi korzeniami: z wujaszkiem riezunem UPA o pseudonimie „Orest” :(
Albo skrajny pacyfista lekarz psychaitra.
Imperium zażyczyło sobie, i łaskawie pozwoliło na posiadanie wojska zaciężnego, użytecznego tylko podczas ich rozrób( oczywiście w imię pokoju)
…I tak jest…
A społeczeństwo powoli odzwyczaja się od widoku munduru :)
Proszę się rozejrzeć?
Czy na ulicach miast gdzieś widać wojsko?!
Czy naprawdę garnizonu Opole nie stać było na orkiestrę wojskową!?
Żeby uświetniała nasze święta panstwowe, promowała w ten sposób patriotyzm i budowała poczucie dumy narodowej?
Jako pierwsi poszli do likwidacji, ze wzgledu na tzw. oszczędności…
Ale autka dla wyższych dowódców kupują po kilkaset tysięcy złotych, bo gdzież generał z generałową będzie jeździł zdechłym Oplem???
Wszak lampasy zobowiązują!
Proszę spojrzeć na niedawno wprowadzone wzory mudurów.
Tłumaczy się to wygodą…
I tak Kompania Honorowa 11 Listopada sterczy w katedrze ubrana w mundur… jeniecki :(
Bo żołnierz pozbawiony historycznego atrybutu rycerza- pasa- Przestaje nim być!!!
Mamy więc armię zacięznych, nie narodowych ( lisowszczycy?)
Czy widzimy ich podczas strasznych klęsk żywiołowych, czy jak ostatnio podczas usuwania skutków katasrofy kolejowej?? Ciekawa i wzruszająca była jedna z relacji” na żywo”
Opowiadano, że okoliczna ludność pierwsza pospieszyła ofiarom z pomocą.
Pouczające, naród ze wszystkim musi uporać się sam….
Nic już prawidłowo nie funkcjonuje, nawet wojska do obrony ( jakiejkolwiek, nie tylko zewnętrznej) nie mamy!
Czas się obudzić.
I czas sobie uświadomić jedną rzecz: nami rządzą okupanci!
Bo historia pokazuje, że oni pierwsi zaraz po zajęciu terytorium niszczyli siły żywe, jak i siły duchowe. Wysadzali pomniki, nieme świadectwa naszej historii… Wymorodowali nauczycieli, Wydawali parszywe gazety, pisane w języku polskim, ale nie w naszym duchu. ( znacie podobne wspólczesne?)
W Polsce prawie każdy chce być wodzem a nikt indianinem (szeregowym od pracy).
Warto tylko zerknąć na prawą stronę sceny politycznej.
@svatopluk
Warto tylko zerknąć na prawą stronę sceny politycznej.”
A gdzie Pan ją ma???
Istnieje rzesza partii i partyjek określająca się jako prawicowe.
Chociaż w kwestiach gospodarczych wielu im blisko do partii socjalistycznych.