Liberalne media: Gehlen, Kotowski są OK. Ks. Isakowicz – Zaleski nie

Niezależna Gazeta Obywatelska3

Dwie na pozór różne sprawy. Dowiadujemy się, że niemiecka BND najpewniej ukrywała, a w 2007 r. zniszczyła akta swoich funkcjonariuszy współpracujących lub służących w SS i Gestapo.

Po południu oficer komunistycznego wywiadu Edward Kotowski bryluje w mediach AD 2011 r. i oskarża w prywatnym akcie oskarżenia ks. Tadeusza Isakowicza – Zaleskiego za zniesławienie.

Agent w swoim pozwie pisze, cyt. „Być może jakieś inne źródło, jakiemuś innemu oficerowi-dyplomacie, ujawniło jaki jest wystrój pokoju prywatnego, w którym papież przebywał najczęściej” oraz „informowało bardzo szczegółowo, mówiąc, jaki kolor ma obicie krzesła, na którym siedział papież”, „co papież najczęściej jadał”, „jakie zażywał lekarstwa”, a także to i owo o papamobile. Może byli i tacy, którzy informowali o opiniach polskich księży pracujących w Watykanie o kapelanach „Solidarności”, a przede wszystkim o ks. Jerzym Popiełuszce , po zamordowaniu, t.j. wtedy, gdy ja już od ponad roku przebywałem w Polsce, a nie w Rzymie. Tylko co ja mam z tym wspólnego? Może w archiwum IPN-u znajdą się i takie dokumenty, jak te, które obrazują rozmowę owego oficera dyplomaty z owym monsignore? I wtedy znowu będzie, jak w tym rosyjskim dowcipie o rowerach rozdawanych za darmo, na Placu Głównym w Odessie!.

Buta i arogancja. Uparte twierdzenie, że było się „dyplomatą”. Tyle, że pan „doktor” Edward Kotowski wspierał walkę z Kościołem i tymi, którzy pragnęli niepodległości. Agent pisze, że to nie on, nic nie wiedział i sypie kiepskimi dowcipami rodem z czasów PRL.

Dziś, gdy przypomniano w kontekście niemieckiej BND Reinharda Gehlena, niemieckiego generała Wermachtu w okresie II wojny światowej, twórcę i pierwszego kierownika zachodnioniemieckiego wywiadu BND zorganizowanego początkowo jako tzw. Organisation Gehlen (Organizacja Gehlena) celowo nie zauważa się podstawowej sprawy.

Tak, jak nie można uznać, że członek SS czy Gestapo był patriotycznie nastawionym„dyplomatą” czy „oficerem wywiadu”, tak pan Kotowski nie jest postacią, która za swoje działania ma prawo do atakowania kogokolwiek, kto zwalczał komunę. Nie ma takiego prawa ani moralnego, ani faktycznego.

Porównajmy komunistyczne kombatanctwo z postacią nękanego księdza Isakowicza – Zaleskiego. Przez całe lata 80. był represjonowany przez Służbę Bezpieczeństwa. W 1985 został dwukrotnie ciężko pobity przez funkcjonariuszy SB. Pierwszy raz, w Wielką Sobotę w rodzinnej kamienicy przy ul. Zyblikiewicza. Po raz drugi został napadnięty 4 grudnia w klasztorze Sióstr Miłosierdzia Bożego przez funkcjonariuszy SB przebranych za sanitariuszy pogotowia ratunkowego.

Jego prześladowania przez SB stały się kanwą filmu Macieja Gawlikowskiego Zastraszyć księdza (2006).

W 1988 brał udział jako duszpasterz robotników w strajku w Hucie im. Lenina. Jednocześnie zaangażował się w działalność dobroczynną i pomoc niepełnosprawnym. W 1987 współzakładał Fundację im. św. Brata Alberta zajmującą się pomocą osobom upośledzonym, prowadzącą schronisko w podkrakowskich Radwanowicach.

Zachodzi pytanie. Dlaczego ks. Bonieckiego, abpa. Wielgusa, abpa. Skworca się broni? Publicznie broni się „dokonań wywiadowczych”, „dyplomatycznych” gen. Gromosława Czempińskiego czy promuje w mediach płk. Edwarda Kotowskiego – plując równocześnie w tak zasłużone dla niepodległości osoby jak, ks. Tadeusz?

Może dlatego, że odległość między SS a SB wcale nie jest taka wielka, jak niektórzy próbują to przedstawić?

Autor: Paweł Czyż, p.o. REDAKTORA NACZELNEGO KSI

  1. Kombatant
    | ID: 4753142b | #1

    Patrioci przesladowani a SB-ecja ma sie dobrze

  2. albert
    | ID: f0794686 | #2

    Czy, wg rozumowania redaktora, ksiądz ma patent na bezkarne zniesławianie esbekow, czyli ich uśmiercanie cywilne z racji swojego kombatanctwa ? Jeśli tak, to niech ma także patent na ich bezkarne uśmiercanie fizyczne ! Czy o to chodzi?

  3. albert
    | ID: f0794686 | #3

    Aby uracjonalnić komentarze, zalączam dokument, który jest już w sieci:

    Aby nie być gołosłownym, niniejszym przekazuję Czytelnikom treść mojego Wniosku, z dnia 20 lipca 2010r. przesłanego do Sądu w sprawie jawności postępowań przed sądem mokotowskim. Rzecz jasna na ten Wniosek, ani na jakiekolwiek inne wnioski ( w tym dowodowe) nigdy nie otrzymywałem odpowiedzi. To jest korespondencja tylko w jedną stronę. To ostatnie to jeszcze pół biedy, gdyby te wnioski były realizowane zgodnie z ich treścią, a nie odwrotnie, tak jak było z tym, który w całości zacytuję:

    „Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa
    III Wydział Karny
    00-873 Warszawa
    ul.Ogrodowa 51a

    Dotyczy spraw: a)sygn.: III K 71/10
    b)sygn.: III K 496/10

    W N I O S E K

    W oparciu o treść art. 359 pkt 2 Kodeksu Postępowania Karnego, jako pokrzywdzony, niniejszym wnoszę o to, aby postępowanie sądowe w obu sprawach przywołanych w piśmie (na wszystkich jego etapach) odbywało się jawnie.
    Swój Wniosek uzasadniam tym, że częściowa kwerenda archiwalna tytułów prasowych, jaką ostatnio przeprowadziłem, ujawniła, że publikacja, która jest przedmiotem postępowania sądowego została przedrukowana w, co najmniej, 27 tytułach (dzienniki, tygodniki, miesięczniki).
    W powyższej sytuacji, w moim interesie osobistym, a zapewne i prawnym tych tytułów prasowych, leży to, aby poprzez jawność postępowania sądowego, dotrzeć z obiektywną informacją przynajmniej do tych samych odbiorców, do których te mass-media, zapewne nieumyślnie, doprowadziły kłamstwa, znieważenia i pomówienia dotyczące mojej osoby.
    Uprzejmie proszę o poinformowanie mnie oficjalnie, na piśmie, o sposobie załatwienia mojego Wniosku, bowiem chcę osobiście zwrócić się do mass-mediów z informacją w tej sprawie, aby one mogły wypracować swój punkt widzenia i poinformować swoich odbiorców o rzeczywistym stanie sprawy, w powiązaniu z tym, co było zawarte w przedrukach.
    Myślę też, że z punktu widzenia interesu społecznego byłoby to również korzystne, bo fałszywe informacje dotyczące mojej osoby, jak wskazuje profil tytułów prasowych, dotarły do wszystkich środowisk, nie wyłączając czytelników pism kobiecych: „Pani”, „Twój Styl”, „Pani Domu”, „Gala” a nawet „Szpilek”, czy środowisk rolniczych („Zielony Sztandar”) czy biznesowych („Puls Biznesu”).
    W powyższej sytuacji nie wyobrażam sobie, aby w stosunku do osób winnych, niezależnie od tego, których ostatecznie to będzie dotyczyć, była możliwa moja zgoda na pojednanie.
    Z wyrazami szacunku
    dr Edward Kotowski
    Egz. Nr 1 – adresat
    Egz. Nr 2 – a/a”
    (Dodaję, ze chodziło mi o inernetowe wydania tych tytułów prasowych).
    Jak wiadomo, mimo mojego Wniosku, który, wg treści art. 359 pkt 2 kpk, jest wiążący dla Sądu, tenże jednak utajnił rozprawę wyznaczoną na dzień 1 grudnia 2011 r. powołując się na ten sam artykuł. Dodam, że można taką rozprawę utajnić jedynie wtedy, gdy zgodzi się na to pokrzywdzony.
    Niestety, pokrzywdzony nie miał tu nic do powiedzenia. A przecież, to nie strony procesowe są dla sądu, a chyba odwrotnie, zgodnie ze znaną zasadą pomocniczości wszelkich instytucji państwowych wobec obywatela.Wydaje się, że obraza prawa procesowego, a konkretnie art. 359 pkt 2 kpk, może stanowić podstawę do wniesienia apelacji do sądu apelacyjnego, jeśli sąd okręgowy oddali moje zażalenie na Postanowienie, którego treści nie znam, bo mi go dotąd (do 24 grudnia b.r) nie przysłano. Co prawda, ogłosił je na korytarzu sądowym oskarżony, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, ale przecież nie jest on pracownikiem sądu mokotowskiego i nie za bardzo mogę mu wierzyć. A może tego Postanowienia po prostu nie ma ?
    dr Edward Kotowski

Komentarze są zamknięte