Jan Grabowski: o co chodzi z nazwami w języku niemieckim

Niezależna Gazeta Obywatelska34

W ostatnich dniach znów rozgorzała dyskusja na temat sensu stawiania tablic w języku niemieckim na opolskich wsiach i w miasteczkach. Notoryczne zamalowywanie tablic jest ogromnym problemem dla gmin i zarządów dróg. Wiąże się to także z ogromnymi kosztami rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Zawrzało również w gminie Ozimek, która według doniesień prasowych, nie do końca trzyma się procedur przewidzianych ustawą, co stale podkreśla, monitorujący tę sprawę Pan Tomasz Strzałkowski.

Ja jednak chciałbym przedstawić Państwu genezę powstania problemu, czyli dlaczego mamy tabliczki z tak śmiesznie brzmiącymi nazwami. Śląsk Opolski przez wieki zmieniał swoje przynależności administracyjne w zależności od układu sił w regionie. W takich sytuacjach najlepszym odzwierciedleniem przynależności narodowej mieszkańców tych terenów jest ich przynależność kulturowo-językowa. Biorąc pod uwagę ten czynnik sprawa nie jest już tak skomplikowana. Tereny te na podstawie dzisiejszego podziału Opolszczyzny można podzielić zgodnie z podziałem dzisiejszego występowania mniejszości niemieckiej. Lecz co zaskakujące, wygląda to jak odwrócone o 180 stopni. Powiaty takie jak brzeski, kluczborski, nyski i miasta jak Kędzierzyn-Koźle, Opole, Strzelce Opolskie, czy Olesno były zamieszkałe przez ludność niemieckojęzyczną, a powiaty Strzelecki, Kozielski, Krapkowicki, Opolski czy Olesno były zamieszkałe przez ludność polskojęzyczną. Bardzo dobrze odzwierciedla ten stan mapa zawieszona na ścianie odnowionego Muzeum Czynu Powstańczego na Górze Św. Anny. Taka zbieżność jest nieprzypadkowa, gdyż ludność niemiecka została przesiedlona a ludność polskojęzyczna pozostała na terenie Opolszczyzny. Więc z takiego stanu rzeczy można wyciągnąć wniosek, iż dzisiejsza mniejszość niemiecka to ludność, która została zaliczona przed i po wojnie do ludności polskiej.

Ale wróćmy do tablic. By przybliżyć Państwu sprawę posłużę się przykładem, miejscowości Raszowa w gminie Leśnica, którą traktuję jak drugi dom, gdyż byłem jej mieszkańcem przeszło 15 lat. Źródła encyklopedyczne podają, iż miejscowość ta w kronikach posiada nazwę Raszowa lub Rassowa. W latach 1871-1878 Bismarck prowadził tak zwany Kulturkampf, który na ziemiach Śląska Opolskiego oznaczał również modyfikację nazw miejscowości. W ten sposób powstała nazwa Raschowa. Dzięki takim zmianom każdy Niemiec mógł przynajmniej przeczytać nazwę. Tak powstały nazwy Wyssoka, Dollna, Poremba itp. Nazwy te są dzisiaj używane jako nazwy pomocnicze de facto nie są nazwami w języku niemieckim a jedynie nazwami polskimi z zniemczoną pisownią. Bo co oznacza nazwa Wyssoka w języku niemieckim? – NIC. A po polsku odzwierciedla ona położenie miejscowości u podnóża Góry Św. Anny. W nazewnictwie wystąpiła jednak jeszcze jedna zmiana. Za czasów Hitlera wprowadzono dekret, który miał „skończyć z Polską fasadowością” a Raschowa zyskała nową nazwę Mittenbrück. Nazwa ta jest jednak prawnie, zgodnie z ustawą o mniejszościach narodowych i etnicznych, zakazana.

Chciałbym zatem zadać pytanie – czemu ma służyć używanie nazw pomocniczych miejscowości? Przecież po pierwsze nie są to nazwy w języku niemieckim, po drugie na terenie ich występowania nigdy nie mieszkała ludność niemieckojęzyczna, po trzecie nikt nie pamięta już tych nazw bo były one używane przed 1934 rokiem, a po czwarte to kto ma w tym interes – bo na pewno nie lokalna społeczność. Koszty są ogromne, korzyści żadnych a podstawy moralno-historyczne wątpliwe.

Na koniec chciałbym zaprosić wszystkich państwa do muzeum Czynu Powstańczego na Górze Św. Anny. Tam zobaczycie Państwo prawdziwą historię Opolszczyzny.

Autor: Jan Grabowski

  1. Eleonora
    | ID: 4d691b41 | #1

    Dobre!
    Albo nazwa Kup- dla Polaka, ale dla tutejszego Niemca, żeby potrafił przeczytac to już Kupp:))
    Czarnowąsy dla polskiego niemca to Czarnowanz :))
    czarny to szwarc, ale nie w tutejszej niemczyźnie

  2. Ksenia
    | ID: 35cfa509 | #2

    Dobry i konkretny tekst:)

  3. wujek dobra rada
    | ID: 8e1740de | #3

    Tu jest właśnie istota sprawy i zapytam się za autorem – czy może mi ktoś przytoczyć choćby jeden przykład praktycznego zastosowania dwujęzycznych tablic?

  4. raymondo
    | ID: 354c488f | #4

    No, to w takim razie dobrze, że zdejmują tabliczki z polskimi nazwami ulic na Litwie i w Czechach? :D :D :D Moralnośc Kalego to chyba specjalnośc wszelkiej maści narodowców :)
    Co komu przeszkadza, że ktoś obok polskiej nazwy postawi sobie tabliczkę w innym języku? Jeśli większośc zainteresowanych ma w jakiejś wiosce potrzebę, przeważnie emocjonalną by takie tablicy miec, to czemu nie?

  5. 1985
    | ID: d06ae89c | #5

    Czy jest tak rzeczywiście, że jest potrzeba emocjonalna? Jaka? Żeby podkreślić swoją niemieckość? Ja nie znam rodziny, która by rozmawiała po niemiecku w domu, nie znam rodziny, która wywiesza flagę niemiecką na święta narodowe. Na cmentarzach nie ma ani jednego napisu po niemiecku, nie mówiąc już o nazwiskach. Wydaje mi sie, że większą potrzebą jest plac zabaw na wiosce.
    Najpierw Niemcy niech zalegalizują mniejszość Polska postawia tablice na Łużycach dadzą naszym rodakom dotacje, nie zabierają dzieci ( jak w przypadku Pana Wojtka Pomorskiego) a później niech siądą do stołu i porozmawiają o tablicach w Polsce

  6. Robsik
    | ID: 3a9a54b2 | #6

    Byłeś kiedyś na Łużycach???

  7. Łopolanin
    | ID: c95486e8 | #7

    Rzetelny tekst. Moim zdaniem zamiast tabliczek z niemieckimi nazwami miejscowości powinno się stawiać w tychże miejscowościach pamiątkowe tablice w języku polskim, niemieckim a do tego może angielskim i czeskim; przedstawiające historię miejscowości i sylwetki zasłużonych miejscowych włodarzy – nieważne czy Polaków, Niemców czy Czechów… Powinniśmy być dumni z odwiecznej wielokulturowości Śląska, co nie znaczy że mamy na siłę obłaskawiać RAŚistów;P

  8. wujek dobra rada
    | ID: 8e1740de | #8

    A kto powiedział, że stawianie tablic z polskimi nazwami na Litwie nam się podoba? Tą moralność Kalego wmawiają nam, ci którzy mają interes w jątrzeniu i skłócaniu Polaków ze swymi sąsiadami.

  9. wujek dobra rada
    | ID: 8e1740de | #9

    Wprowadzając te dwujęzyczne tablice ktoś się w ogóle zastanowił czy te niemieckie nazwy występują w mowie potocznej używanej przez miejscową ludność? I czy po ich wprowadzeniu może jednak zaczęły przenikać do tej mowy? Bo z moich obserwacji wynika, że jeżeli już przenikają to na zasadzie ich wykpiwania i wyszydzania. Proces ten można opisać taką oto fikcyjną ale wielce prawdopodobną scenką:
    Rozmawia dwóch mieszkańców Opola:
    – Wiesz byłem niedawno w Chrząstowicach
    – Aaa czyli w Chrząstau !!!
    – Ja, ja, w Chrząstau, he he.

  10. svatopluk
    | ID: 70adc5bc | #10

    „Ja jednak chciałbym przedstawić Państwu genezę powstania problemu, czyli dlaczego mamy tabliczki z tak śmiesznie brzmiącymi nazwami. Śląsk Opolski przez wieki zmieniał swoje przynależności administracyjne w zależności od układu sił w regionie. W takich sytuacjach najlepszym odzwierciedleniem przynależności narodowej mieszkańców tych terenów jest ich przynależność kulturowo-językowa.”

    primo: nazwa Śląsk Opolski wcale nie jest wiekowa.
    powstała dopiero po podziale Górnego Śląska w 1922 r.

    secundo: przynależnośc narodowa wcale nie musi korelować z przynależnością językową.
    przykłady: Szkocja, Irlandia, Alzacja, Austria, etc.

    nie wszystkie nazwy na Śląsku są pochodzenia słowiańskiego.

    w Saksonii jest dużo nazw pochodzenia słowiańskiego.
    ale poza Łużycami nie ma tam Słowian.

  11. Lex Rectum
    | ID: c95486e8 | #11

    „Nie wszystkie nazwy na Śląski są pochodzenia słowiańskiego”… I właśnie sęk w tym – nie wszystkie… A zwolennicy niemieckiej tablicyzacji chcą hurtowo, nawet słowiańskie miejscowości mianować niemieckimi odpowiednikami… Trzeba szukać kompromisu

  12. svatopluk
    | ID: 70adc5bc | #12

    czy Malapane jest nazwą pochodzenia słowniańskiego czy germańskiego?

    i czy nie taką nazwę dodatkową proponuje MN?

  13. wujek dobra rada
    | ID: 8e1740de | #13

    Oczywiście, że nie wszystkie nazwy na Śląsku Opolskim są pochodzenia słowiańskiego, istnieją nawet takie, które są pochodzenia przedsłowiańskiego o niewiadomym pochodzeniu, np. Nysa.

  14. :)
    | ID: 7b14eb0d | #14

    A Dziekaństwo ma niemiecką nazwę Dziekanstwo :) :) :)

  15. Lex Rectum
    | ID: 31573210 | #15

    a „Ciule” to z niemieckiego „czule”;P?

  16. Silo
    | ID: b9ee271e | #16

    „W takich sytuacjach najlepszym odzwierciedleniem przynależności narodowej mieszkańców tych terenów jest ich przynależność kulturowo-językowa. Biorąc pod uwagę ten czynnik sprawa nie jest już tak skomplikowana.”

    Otóż na Śląsku mało jest spraw nieskomplikowanych.
    Przynależność językowa i kulturowa wcale nie musi odpowiadać przynależności narodowej.
    Wystarczy zajrzec do wyników spisu powszechnego z 1910 roku gdzie przytłaczająca większośc mieszkańców górnośląskich wsi deklarowała język polski (w tym przypadku oczywiście chodzi o język śląski). Ci sami ludzie 11 lat później wcale nie głosowali za Polską.
    Przy czym obie deklaracje wcale nie odpowiadają na pytanie o narodowość poszczególnych osób.
    Deklaracja narodowa jest suwerennym prawem każdej osoby z osobna. Szczególnie na terenach pogranicznych, takich jak właśnie Górny Śląsk, sprawy narodowościowe są przeważnie skomplikowane i dynamiczne.
    Tablice dwujęzyczne dla nas – Ślązaków są , po latach indoktrynacji polskością, wyrazem wielokulturowości tego regionu, jego pogmatwanych dziejów i dumy z naszych korzeni.

    Rozumiem że ludność napływowa może tego nie rozumieć, ale przynajmniej przestańcie przeszkadzać.

  17. Marcin M. Borys
    | ID: 4eb0c7bf | #17

    Problem jak zauważył autor nie jest nowy. Od jakiegoś czasu śledzę publikacje na ten temat i zauważyłem ich tendencyjność. Niemal że w każdym wypadku autorzy zaczynają od tego, że wydawane są grube pieniądze (oczywiście z naszych podatków) na odnawianie zamalowanych dwujęzycznych tablic. Jakie jest najlepsze wyjście z tej sytuacji ? Oczywiście ich usunięcie. Jest to moim skromnym zdaniem typowe pójście na łatwiznę. Jeśli mamy jakiś problem odetnijmy go wraz z jego korzeniami. To takie podejście rodem z przemówienia Cyrankiewicza „jeśli ktoś podniesie rękę na władzę ręka ta zostanie odrąbana” W wydaniu demokratycznym można to sparafrazować tak : Jeśli większości przeszkadzają tabliczki dwujęzyczne to po prostu je usuńmy nie zważając na konsekwencje takiego kroku. Przechodząc dalej we wszystkich artykułach z tego dyskursu przytaczane są wyświechtane fakty historyczne składające się na mieszankę prawd, pół prawd, częściowej prawdy, nie prawdy i konfabulacji. Często też używane są błędne terminy. (nie mam zamiaru wdawać się w tym miejscu w historyczną dyskusję bo mam szacunek dla nauki jaką jest Historia. I to zaznaczę Nauki a nie faktów dopasowanych pod odpowiednią tezę.) Dla zwykłych czytelników nie znających sprawy trudno jest ocenić czy szklanka jest pusta do połowy czy pełna. Biorą dane i fakty za pewniki i klimat nienawiści gotowy. Cała ta sprawa nie jest niczym więcej jak samo nakręcającą się pętlą mającą swą genezę w : Nie umiejętności młodego pokolenia w interpretacji zawiłości historycznych tego regionu. I tu uwaga. Fakty z Makro historii wielokrotnie nie mają przełożenia na mikro historie danego regionu. Tak samo fakty przytoczone w tym artykule każdy szanujący się historyk potraktuje w sposób relatywny. Druga przyczyną bezcelowego zapętlenia nienawiści jest zbyt duże polityczne zabarwienie sprawy jak tej jej przeidealizowanie. Każdorazowo gdy pojawiają się jakieś problemy w stosunkach polsko niemieckich sprawa tablic będzie zawsze powtarzana. Jest ona niczym nigdy nie zagojona rana i służy jako argument ostateczny. Czyli coś w rodzaju to wy z nami tak postępujecie? My wam pokażemy zamalujemy wam tablice! Można to porównać do kłótni patologicznych pijaków pod śmietnikiem o to kto komu jest winien piwo. Oczywiście tu chodzi o sprawy o wiele poważniejsze jednak merytoryka dyskusji stoi na podobnym poziomie. Pozatym przeidealizowanie : Stwierdzenia typu w muzeum jest przedstawiona ta „właściwa bądź prawdziwa historia śląska opolskiego” bo czymże jest sama nazwa Śląsk Opolski? Jest sztucznym tworem stworzonym na konkretne potrzeby. Muzea od zawsze służyły jako narzędzia propagandy jak jest w tym przypadku ? Nie wiem nie byłem nie wypowiadam się ale mogę jedynie stwierdzić że jeśli będziemy stali po różnych stronach barykad nie dowiemy się niczego nowego. Szanujmy się !!! Demokracja jest systemem w którym rządy sprawuje większość jednak miara rozwoju danej demokracji jest szacunek dla mniejszości. W tym kontekście zamalowywanie tablic oraz przeciwdziałanie czyli postulaty ich zniesienia świadczą o zaściankowości zarówno demokracji jak i też świadomości zawiłości historii danego terenu.

    Kto w tym ma interes ?
    Ze strony przeciwników : Ludzie którzy chcą na danym terenie zdobyć poparcie polityczne posługują się tą kwestią co jest swoistym populizmem. Chcą zasłynąć bo udzielili wywiadu dla jakiś mediów, które także nakręcają tą sprawę bo jest to często temat zastępczy. A ci co biegają z farbami i piszą artykuły ? Mają poczucie misji społecznej chcą się poczuć patriotami jednak kończy się zawsze na rzucaniu frazesów.
    Ze strony zwolenników : Przecież na Opolszczyźnie działa mnóstwo organizacji niemieckich jak im zamalujecie tablice albo postulujecie za ich usunięciem oni mają co robić nakręcają się stają się popularniejsze. Zawsze też mogą powiedzieć że są represjonowani i zapewne nie zostaną sami ze swoim problemem.

    Konkluzja : Zamiast robić hałas zróbcie sobie wszyscy razem grilla i napijcie się browara. Pozdrawiam

  18. Robsik
    | ID: 3a9a54b2 | #18

    I to jest rozsądny komentarz. Powinien być tekstem wiodącym, zamiast wywodów Grabowskiego.

  19. Bruno
    | ID: 521ac91a | #19

    Nic nie zmieni faktu, że bełkot na temat tablic ze zniemczonymi nazwami miejscowosci to świadecto ciągotek do sprzedania się bogatemu vaterlandowi i nadziei, że bogatszy, możny protektor uzna tę komedię za zasługę dla Rzeszy, do której w końcu Śląsk zostanie przyłączony.
    Do tego sprowadza się ta cała paplanina. Powiedzcie otwarcie o co wam chodzi volksdeutsche.

  20. Łopolanin
    | ID: 31573210 | #20

    Przedmówca mądrzejszy – nic nie zmieni faktu że temat tablic, to populistyczny temat zastępczy…

  21. Anonim
    | ID: 8063ae10 | #21

    a – Spray ,3 w nocy i po problemie.
    b – fleksa, 3 w nocy i po problemie.

  22. svatopluk
    | ID: 70adc5bc | #22

    i nie będzię nic:)

  23. Horni Szlezsko
    | ID: e1d9a230 | #23

    To co tu czytam …… Może autor łaskawie wytłumaczy skąd się wzięły polskie nazwy na Górnym Śląsku przed niemieckimi? Jak Pan raczył zauważyć, ziemie Górnego Śląska zmieniały przynależność. Już z początkiem XIV wieku oddały hołd Czechom, z początkiem XVI wieku weszły w granice Monarchii Habsburgów, a następnie w połowie XVIII wieku – Cesarstwa Niemieckiego. Te kilkaset lat to kawał historii prawda, i to niepolskiej niestety. Ignorowanie historii Śląska i pisanie o zniemczonych polskich nazwach było charakterystyczne dla ostrej polonizacji czasów PRL, ale jak widać, nawet młodzi ludzie, jeszcze z tego nie wyrośli

  24. wujek dobra rada
    | ID: 8e1740de | #24

    Ale faktem jest, że obecnie te zniemczone nazwy są tylko bezsensowną kalką polskich nazw. Polskie nazwy rzeczywiście coś znaczą i świadczą o historii danej miejscowości oraz o rodowodzie jej powstania. Mamy takie oto przykłady Chmielowice -Chmielowitz, Chrząstowice -Chrunstau, Czarnowąsy-Czarnowantz, Wysoka-Wyssoka. Po niemiecku to są jakieś puste nic nie znaczące słowa.

  25. me
    | ID: b19a5e95 | #25

    Ojciec Jana werbował młodych w Raszowej do Młodziezy wszechpolskiej, jak się poczciwi zorientowali było za późno, do dziś są wyśmiewani z tego powodu. BIedni nie wiedzieli co to jest takiego. Pozniej im rodzice to z głowy powybijali. Nie sądzę by on sam pałał do nich szacunkiem..takie numery nie na Ślązakach, już w powstaniach niepotrzebnie podnieslismy na siebie rękę.

  26. Anonim
    | ID: ab0171ce | #26

    Synek dej se spokój!
    Powinieneś się wstydzić swoich braków wiedzy! Mieszkałeś tyle lat U NAS w Raszowej i najwidoczniej się nie interesowałeś jej historią. Już wszyscy odetchnęli z ulgą, że nacjonalistycznie zorientowani Grabowscy opuścili naszą miejscowość, a tu Jasiu znowu miesza i bzdury wypisuje.
    A w praktyce tu U NAS mieszka wiele śląskich rodzin od pokoleń! Raszowa zawsze była i jest ICH domem, NASZYM domem, nie zależnie od zmieniających się granic. Żyją tu przede wszystkim Ślązacy, są osoby związane z Mniejszością Niemiecką, ale i przybyli Polacy, którym się tu dobrze żyje – Ci, którzy są otwarci na drugiego człowieka. Są naszymi sąsiadami, przyjaciółmi, należą do naszej społeczności!
    A tacy Grabowscy, którzy niesłusznie OCENIAJĄ ludzi po pochodzeniu, choć już U NAS nie mieszkają będą mącić i walczyć o rzekomą polskość, której tu nigdy nie było! Śląsk był i jest WIELOKULTUROWY i są ludzie, którzy mają WIEDZĘ i DOBRĄ WOLĘ by tu żyć w zgodzie i NIE MNOŻYĆ podziałów!
    Jasiu jak Ciebie i Waszą rodzinę pamiętam, tak zawsze byliście bardzo religijni. Nie wstyd Ci takich poglądów? Jak można tak myśleć? Jaka to HIPOKRYZJA by manifestować swój chrześcijanizm, modlić się Ojcze Nasz i tak zachowywać się wobec swoich bliźnich…
    Smutne. Jak można…

  27. Eleonora
    | ID: 12bb36a5 | #27

    Ciekawe, że ” taki Grabowski, mąciciel” właśnie u waszych ludzi zdobył najwięcej głosów podczas wyborów, gdzie startował na senatora RP:))
    to jak? nie wiedzieliście na kogo oddajecie głosy?! czyli zwykłe ofermy z was, nie napinajcie się tak, bo tylko bączka puścicie i będzie wstyd:(

  28. Ryś „wredny miś” Ochódzki
    | ID: 2ca9d978 | #28

    @Eleonora
    I znowu przez panią całe środowisko na durniów wychodzi. Przecież on na pewno nie z tych co głosowali na Grabowskiego seniora, więc argument zupełnie idiotyczny.

  29. Eleonora
    | ID: 12bb36a5 | #29

    a o jakim środowisku Grzesiu mówisz?
    Niby kto na durniów wychodzi, co?!
    Bo jeśli chodzi o ciebie- to nie ma co wychodzić:)

  30. Ryś „wredny miś” Ochódzki
    | ID: 2ca9d978 | #30

    Prawda. Środowisko PiS i środowisko Radio ma ryja to są tak naprawdę dwie różne grupy. I ja bym chciał by tak to było odbierane. Ale niestety przez lata medialnej nagonki, dezinformacji i przeinaczeń oraz co tu dużo mówić bezpośrednich układów politycznych na linii RM-PiS te dwa środowiska dla ludzi niezorientowanych odbierane są jako jedność. Niestety postępowanie takich ludzi jak pani przyprawia „gębę” całemu obozowi prawicowemu. Ja nigdy ie ukrywałem poglądu i nie będę go dalej ukrywał, że najlepsze co mogło by się przytrafić PiS to zerwanie tego męczącego sojuszu z RM.

  31. swoj
    | ID: fefac34a | #31

    Autor by musial spakowac karton w ktorym przyjechal mieszkac do Mittenbrück do domu po ludziach co partia im go dala w zamian panstwo Solowski mogli wyjechac do Niemiec .A po 15 latach sprzedali dom i kupili sobie mieszkania .Za komuny bylo im dobrze a teras im wszystko przeszkadza .Pozdrawiam wszystkich Hadz… .

  32. Vorsitzende
    | ID: 49113cfb | #32

    Znając poglądy pana Grabowskiego seniora nie dziwią nas miejscowych poglądy juniora. Ci na pozór mili panowie zioną pogardą i nienawiścią do nas. Przy tym zasłaniają się krzyżem. To raczej pseudoreligijność niż zachowanie chrześcijańskie. Przykre i smutne. Oberschlesien/Górny Śląsk nazywany jest także „Land unter dem Kreuz” ( Kraina naznaczona krzyżem). Owym krzyżem jest cierpienie wielu niewinnych ludzi. Ich pan Grabowski nigdy chyba nie próbował zrozumieć propagując idee mówiące o odwiecznej polskości Śląska. Karmieni propagandą PRL stronili od porządnych źródeł historycznych.

    Co Panowie zrobili dla tej miejscowości, oprócz manifestowania polskości flagą podpartą lichą cegłą, bo przez lata nie zdążyliście zamocować uchwytów???? Poza akcją sprzedawania odbiorników radiowych i reklamy Radia Maryja niewiele.Typowa Polnische Wirtschaft A tera głosząc wasze ksenofobiczne poglądy podburzacie, żeby zamalowywać tablice. Ale co ty się dziwić , chrześcijanie Polacy nie oszczędzili nawet napisów niemieckich na nagrobkach.
    Kwestionujesz istnienie największej mniejszości narodowej w Polsce, która jest chroniona ustawowo?

  33. Jóżef
    | ID: d6f18845 | #33

    W tekscie brakuje mi wywodu na temat polskości nazw miescowosci na wsodnich terenach dzisiejszych Niemiec (dawniej NRD), które w toku myślenia Pana Grabowskiego są jednoznaczym dowodem na to, ze Polska kiedyś się rozciagała pod sam Berlin a właściwie to przecież i Berlin jest starym polskim miastem! Dobrze by było, zeby Pan Grabowski ten temat w końcu prouszył, bo to ciągle temat tabu!

  34. Hedin
    | ID: 3cf434cf | #34

    „Powiaty takie jak brzeski, kluczborski, nyski i miasta jak Kędzierzyn-Koźle, Opole, Strzelce Opolskie, czy Olesno były zamieszkałe przez ludność niemieckojęzyczną, a powiaty Strzelecki, Kozielski, Krapkowicki, Opolski czy Olesno były zamieszkałe przez ludność polskojęzyczną.Bardzo dobrze odzwierciedla ten stan mapa zawieszona na ścianie odnowionego Muzeum Czynu Powstańczego na Górze Św. Anny.”
    Czyli źródłem naukowym autora jest ta mapa? A jaki to autorytet w dziedzinie historii zajmuje się ekspozycją tego „arcynaukowego” i niezwykle prężnie rozwijającego się muzeum? Proponowałbym zapoznać się z aktualną literaturą, dotyczącą powstań Śląskich, opartą na spisach uczestników powstań. Poza tym z tego co wiem, to ludność rodzima tych ziem potrafiła posługiwać się śląską mową, a nie polską (no może w niewielkim stopniu osadnicy oraz stadne kury za sprawą duchownych i „brunatnych miechów” z Góry św. Anny).
    Podpinam się co do powyższego pytania odnośnie Wielecko-Obodryckich nazw na terenie wschodnich Niemiec, które rzekomo mają uchodzić za polskie.
    Co do nazw takich jak Raszowa, Rokicze, Dolna, Poremba to chciałbym zasugerować, że nie spotkałem się nigdy opracowaniem, które by dowodziło polskości tych nazw. Zasugerować jednak mogę, że Kraków jak i liczne miejscowości Małopolski są pochodzenia morawskiego. Tak dla ścisłości pierwotna przynależność państwowa Śląska to też państwo Wielkomorawskie. Inną sprawą jest władza Piastów na Śląsku, którzy te tereny podbili i praktycznie odkąd pojawia się w heraldyce biały orzeł, na miniaturach z XIV w. pojawia się żółty orzeł na niebieskim tle, reprezentujący Śląsk Piastów Opolskich. Inną sprawą jest, że Piastowie Śląscy zasiadający we Wrocławiu, od początku posługiwali się czarnym orłem, a nie białym.
    Jeśli już chcemy być tak Polscy, jak polskie nazwy miejscowości na Śląsku i terenów po Łabę, to zwróciłbym uwagę na wybitnie żydowskie wierzenia judeo-chrześcijańskie wielu zwolenników PIS-u, „endeków” i Młodzieży Wszechpolskiej, niemające wiele wspólnego z rodzimymi wierzeniami. Obrzezajcie się więc wszyscy, będziecie przynajmniej „true”.

Komentarze są zamknięte