Praktycznie nigdy nie zgadzam się z Waldemarem Pawlakiem, ale jednym zawsze kradł moje serce – nigdy nie wierzy w sondaże. I ma w tym dużo racji, bo jedynym rzeczowym sondażem, który najlepiej pokazuje społeczne nastroje i podejście do polityki to po prostu dzień wyborów. Natomiast temat ten wywołał we mnie falę zastanowienia, gdy został rzucony we wczorajszym odcinku Kawa na ławę. Przy prezentacji (jakże „wiarygodnych”…) wyników ostatniego sondażu CBOS, Stefan Niesiołowski wypowiedział prawdę objawioną, którą można streścić w następujący sposób: CBOS jest bardzo reprezentatywny (czytaj – należy się nim kierować), a najgorszy jest Homo Homini (zapewne z racji tego, że w nim Platforma Obywatelska ma zazwyczaj niższe notowania). Wyniki z niego są Państwu zapewne znane, bo PO osiąga w nim 38% poparcia, a PiS ponad połowę mniej czyli 17%. Aby obalić tezę postawioną przez naczelnego siewcę języka miłości w Polsce, naświetlmy sondażową rzeczywistość.
Na początek kilka faktów z przeszłości. Najlepszym sposobem na obalenie tezy Stefana Niesiołowskiego jest zaglądnięcie do sondaży, które robiono już wcześniej i jakie miały przełożenie na rzeczywiste wyniki wyborów. Biorąc pod uwagę np. poprzednie wybory prezydenckie w 2010 roku, zauważamy iż w ostatnich sondażach realizowanych na kilka dni przed wyborami, najlepszy był ten stworzony przez… Homo Homini. Przed pierwszą turą wyborów prezydenckich, pracownia ta opublikowała sondaż, w którym Bronisław Komorowski miał 41% poparcia, a Jarosław Kaczyński niecałe 36%. Wyniki pierwszej tury praktycznie nie różniły się od tych założeń (Komorowski uzyskał 41,54%, a Kaczyński 36,46%). Twierdzenie więc, że pracownia ta prowadzi najmniej reprezentatywne wyniki jest zwykłym kłamstwem, zwłaszcza gdy zobaczymy jaki sondaż w owym czasie przygotował CBOS. W ostatnich dniach przed pierwszą turą pokazywał on rzeczywiście poparcie dla Komorowskiego rzędu 42%, ale Jarosław Kaczyński miał w nim zaledwie 28%. Oznacza to, że wynik opozycyjnego wobec rządu kandydata był zaniżony o ponad 8%, a to nie jest już mała ilość.
Oczywiście „najlepszym” sondażem mogła na dwa dni przed wyborami pochwalić się Gazeta Wyborcza. Tam w ogóle nie zakładano, że będzie druga tura wyborów, gdyż pracowania PBS DGA dawała Komorowskiemu 51% poparcia, a Jarosławowi Kaczyńskiemu 33%. Panom z PBS DGA gratulujemy wybujałej wyobraźni.
Wróćmy jednak do CBOS-u. Dane to jedno, ale fundamenty to drugie. Większość pracowni sondażowych prowadząc swoje badania skądś musi brać na nie pieniądze. W przypadku tej pracowni zauważamy jednak coś szczególnego. Podążając internetowymi ścieżkami docieram do Dziennika Ustaw, a konkretniej do ustawy z dnia 20 lutego 1997 r. o fundacji – Centrum Badania Opinii Społecznej, podpisanej jeszcze przez Aleksandra Kwaśniewskiego. Przeglądając ten dokument natrafiamy na takie oto zdanie:
Art. 13. Nadzór nad CBOS sprawuje Prezes Rady Ministrów.
Okazuje się więc, że marszałek Sejmu poleca społeczeństwu przywiązywanie uwagi do sondażów, które pochodzą z pracowni bezpośrednio podległej premierowi, czyli Donaldowi Tuskowi. Aby do końca zobrazować zależność między tymi dwoma podmiotami, przywołać należy jeszcze jedno zdanie:
Art. 10. 1. CBOS otrzymuje z budżetu państwa dotacje na utrzymanie oraz realizację zadań w zakresie określonym w art. 4 ust. 2 pkt 1-4 oraz na finansowanie wydawnictw niekomercyjnych.
Zadania, o których tu mowa to oczywiście w wielkim skrócie prowadzenie badań opinii społecznej, czyli także pokazywane w mediach sondaże.
Myślę, że to wystarczający dowód na jakość prezentowanych przez CBOS sondaży, ale do oceny pozostawiam ten fakt każdemu z osobna. Wspominane w artykule Homo Homini zdaje się być bardziej racjonalną pracownią, która już często pokrywała swoje sondaże z późniejszymi wynikami wyborów. Zdaje się jednak, że Rafał Ziemkiewicz miał rację, gdy pisał iż Donald Tusk zrobił Stefana Niesiołowskiego marszałkiem Sejmu chyba dla jaj, tak jak kiedyś Kaligula zrobił konia senatorem. Sondaże CBOS są prawie tak wiarygodne, jak sondaż poparcia na stronie PSL. Tam partia Waldemara Pawlaka też ma 70% poparcia, ale czy jest to jakikolwiek wyznacznik rzeczywistości?
Autor: Marcin Rol
GFK Polonia,CBOS i TNS OBOP są jak papier toaletowy.
W Sondażach wewnętrznych wygrywa PiS – niecałe 3% przewagi.
W Sondażach internetowych (w których można tylko raz zagłosować ponieważ komputer zapamiętuje numery ID) Prawo i Sprawiedliwość odnosi kilkuprocentową przewagę.
Ciekawe jak to jest. Wyborcy PO w dużej mierze kpią i wyszydzają polską tradycję patriotyczno – chrześcijańską, na przykład wyszydzają ludzi, którzy gromadzili się pod Pałacem Prezydenckim, a nie przeszkadza im to, że w szeregach swojej partii mają Stefana, nawiedzonego katola, wywodzącego się jeszcze ze środowiska ZchN, który jakby się na nim Kaczyńscy odpowiednio nie poznali zasilił by szeregi PiS i zapewne większość czasu spędzał w „radyju” u ojca dyrektora. A tak Stefanowi pozostało tylko bezsilne plucie i szczucie.
cziki czyki czyki Marcin Rol! :)
Rol oraz lepiej roluje:-) niezła fotka do tekstu
Sondażami po prostu nie należy się sugerować… Głosować wedle przekonań a nie statystycznego wyrachowania… Szkoda że PIS i PSL nieustannie sabotują wprowadzania okręgów jednomandatowych… (w PO niestety też sporo przeciwników tego polepszającego demokrację rozwiązania…) Obecna ordynacja wyborcza sprzyja „graniu na sondaże”. Nie tylko PO się nimi posiłkuje…
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,9946137,Wybory_2011___Prawdziwe__sondaze_daja_PiS_wygrana_.html