Raz na kilka tysiącleci, w życiu prawdziwego wojownika Ninja, przychodzi czas problemów. Taki czas nadszedł dla nas w sobotę, kiedy to osoby, nazywające się „homoseksualistami” postanowili wyjść na ulice naszego miasta i propagować swoje zboczenie wśród jego mieszkańców. Po niedługiej naradzie naszych wielebnych mistrzów, doszliśmy do wniosku, że nie możemy pozostać w tej sytuacji neutralni.
Na „manifę” zorganizowaną przez nieszczęśliwych opolskich kochanków udajemy się w liczbie dziesięciu wojowników, oraz trzech niezrzeszonych sympatyków wschodnich sztuk walki. Liczba z pewnością była by o wiele większa, jednak o tęczowym przedsięwzięciu nasz szaman dowiedział się dopiero w czwartek wieczorem (czyżby ciemna strona mocy tak bardzo bała się naszych zastępów?), poza tym w naszym interesie nigdy nie leżało wywoływanie strachu spowodowanego przewagą liczebną. Tym oto sposobem, nasze najbardziej elitarne zastępy ruszają przed godziną siedemnastą w stronę opolskiego rynku, aby pokazać ludziom, że w tym mieście jest opozycja, że prawdziwi Ninja nie zginęli, a co więcej – mają się bardzo dobrze. Z dosadnie obrazującym nasze przekonania transparentem ,,Ninja przeciw pederastii” teleportujemy się na wskazane przez mędrców miejsce, z którego z góry obserwujemy przeciwników natury. Okazało się, że ich liczby nie można określić mocniejszym przymiotnikiem niż ,,mierna” . Około dwudziestu smutnych, oraz lekko podłamanych osobników ze zdziwieniem obserwują karateków w czarnych maskach, jednak po chwili zaczynają swój nikczemny „happening”. Z naszej strony co jakiś czas krzyki, które z powodzeniem zagłuszały homo-propagandę, a następnie smutne wywoływanie strachu samą obecnością. Kilku wojowników, którzy do tej pory nie ukończyli wszystkich testów, zaczyna prawdziwą zabawę – po naszej strony śmiechy i dowcipy, natomiast naprzeciwko – smutek i cisza. Cieszymy się, iż mieszkańcy naszego miasta bardzo ciepło zwracali się do młodocianych Ninja, często bez strachu zbliżając się do nich i składając im gratulacje za udaną akcję. Po upływie trzydziestu minut, druga strona zaczyna się odzywać, a dosłownie mówiąc – wyć i gwizdać. Nie robi to wrażenia na „Czarnych Smokach” , którzy z niewielkim trudem przekrzyczeli megafon i gwizdki razem wzięte, nie dopuszczając propagandy nienormalności do uszu poczciwych obywateli. Gdy manifestacja ,,tęczowych” dobiegła końca, pewni jej uczestnicy mieli łzy w oczach, jednak po chwili szybko się rozeszła, a wojownicy udali się jeszcze na plac Wolności, aby „pstryknąć” pamiątkowe zdjęcie przy znajdującym się w tamtym miejscu pomniku.
No cóż, pozostaje nam tylko wierzyć, że w najbliższym czasie los nie postawi przed nami większej ilości tak błahych problemów, a nasza akcja nie stanie w miejscu, tylko pokaże całej Polsce, że prawdziwi Ninja, wojownicy o wielkich duszach i gołębich sercach nie zginęli i czuwają, zawsze czuwają.
Autor: Munchunkur
No tak, no tak….
W Opolu bylismy świadkami starcia dwóch cywilizacji!
ale- no cóz… ja, jak każda kobietka( nie mylić z sufrażystkami) wybieram MIŁOŚŚŚŚŚŚŚĆ, a nie surowe sztuki walki:))
A Łone odziane w tęczowe fatałaszki, tak pięknie o Niej mówili( jak już zdjęli plasterki z ust)
Która kobietka nie roztopi się na dźwięk tych słów?
„Jak cudowna jest miłość, skoro cień miłości
tyle bogactwa niesie;
i tyle radości.”
Czekam więc, czekam z utęsknieniem na wasz powrót moje Romea i Julki, do następnego, radosnego razu…..
„Ten pąk miłosny pod dotknięciem lata
może rozwinie się w cudowny kwiat,
kiedy się znowu spotkamy…”
Wasz Szekspir w spódnicy…
POznaję te mordki które trzymają tęczową flagę. Były one obecne na festynie organizowanym przez GW. Festyn owy był kontrą do Marszu ONR – 77 Lat.
http://marucha.wordpress.com/2011/05/29/ninja-przeciw-pederastii-–-relacja-z-opola/#comments