Przechodzący w pobliżu Opolskiego Uniwersytetu muszą wykazać wiele odporności, aby nie ulec bilbord-owej zachęcie, aby nie dać się zrekrutować w szeregi jego studentów. Wszak wieczorowo czy zaocznie też można studiować. Może historię – to najlepszy kierunek na tej uczelni. Pomyślałem.
Dlatego tak jak wielu przyszłych studentów postanowiłem zapytać czy są miejsca, może od października zacznę naukę o Marksie, Engelsie czy Dzierżyńskim. Wstępuję w gości. Rozglądam się sympatycznie w różne kąty.
Patrzę na drzwi, może czegoś się tutaj dowiem. A tam za skromnymi drzwiami czekają na nas gratisy, takie fajne kolorowe. Pewnie dowiem się o kierunku jakie papiery złożyć. A tu tylko miejsce, by znaczek kleić. Odwracam. Jak się okazuje za tymi drzwiami można otrzymać zupełnie gratis piękne widokówki. I to jaki widok!
Na początek ta kartka poniżej. Ulotka od kandydata. Nie odwrotnie. Nie rozumiem.
Czy to sam Indiana Jones? Ten człowiek jest od niego dużo bardziej sympatyczny. Kapelusz niczym Jan Rokita. A to nasz historyk niezłomny badacza Kresów, bo to przecież jest nasz ukochany Stanisław Sławomir Nicieja. O przepraszam, jak się okazało po latach Stanisław Franciszek… Coś o nim słyszałem. Przecież żywą historię mam na wyciągnięcie ręki. Po co mi studia. To było jak dotknięcie „iglastej” ręki.
Ale to nie koniec widoków. Z kolejnej widokówki dowiedziałem się o historii Opola. Po co studiować. Kiedyś myślałem, że na tym miejscu było wzgórze, gdzie święty Wojciech chrzcił naszych przodków. Teraz dostałem małą lekcję historii. Dowiedziałem się, że popełniłem błąd. Twórcą tego „Wzgórza Sławomira” jest przecież długoletni rektor Uniwersytetu i jego pierwszy budowniczy. Przedtem był tu tylko „kamień na kamieniu”.
Były lektor Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Opolu na kolejnej widokówce unosi się na wysokości, niczym święty w aureoli. Ten romantyk, pragmatyk i wizjoner był zapewne fundatorem zakonnego szpitala w tym miejscu. Jak to robi? Można podejrzewać. Ale studiujemy dalej materiały wyborcze „Sojuszu Lektorskich Demokratów”.
Tu już widać wyraźnie jak on to robi. Snuje wizje i „natycha” się widokami. I tylko Anioł Boży się zastanawia: „Po co się do mnie przyczepił ten komuch. Ech?”.