Od dawna apeluję o to, aby w myśl art. 13 Konstytucji RP oraz art. 256 kk uznać, że między nazizmem a komunizmem należy postawić znak równości. W Polsce dotkniętej praktyczną realizacją paktu Ribbentrop-Mołotow to powinno być oczywiste.
System komunistyczny należy nazwać czerwonym nazizmem. Czarna księga komunizmu [*], opisuje wydarzenia mające miejsce m.in. w tzw. Bloku Wschodnim. Książka postawiła sobie za cel przedstawienie bilansu ofiar w krajach rządzonych przez partie komunistyczne. Ich liczbę określa na blisko 100 milionów ofiar śmiertelnych.
„Wybielanie” komunizmu powoduje, że znowelizowana tzw. ustawa o dekomunizacji przestrzeni publicznej jest zwalczana przez przedstawicieli samorządu, którzy często odmawiają zmian w nazewnictwie np. ulic i placów czy demontażu radzieckich monumentów.
Wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera wydał decyzję, na mocy której część warszawskich ulic ma zmienione nazwy. Np. aleja Armii Ludowej ma nosić imię Lecha Kaczyńskiego. Cóż z tego, gdy np. w korespondencji Deutsche Bank z grudnia 2017 r. jako adres banku podana jest nadal aleja Armii Ludowej! Warto wspomnieć, że Deutsche Bank kredytował budowę Auschwitz…
W Katowicach radni PO i RAŚ organizują w centrum miasta spędy w obronie „placu Wilhelma Szewczyka”. Szewczyk był redaktorem naczelnym czasopism „Odra”, „Przemiany” i „Poglądy”, działaczem nacjonalistycznym i komunistycznym, posłem na Sejm PRL wielu kadencji. Przed wrześniem 1939 r. dał się poznać z poglądów antysemickich. Postulował wyeliminowanie Żydów z życia kulturalnego i gospodarczego. Literaturę i prasę żydowską uznawał za jedną z najgroźniejszych broni „żydowskiego państwa eksterytorialnego”. Po wojnie wrócił do Katowic i włączył się w tworzenie propagandy komunistycznej. Od 1947 był członkiem PPR, potem PZPR. Redagował materiały propagandowe PZPR. W 1953 był wśród grona 53 członków krakowskiego Związku Literatów Polskich, którzy poparli komunistyczne represje wobec duchowieństwa katolickiego w Polsce. W latach 60. wydał książkę Z teczki wspomnień PPR. Propagował w niej marksizm i leninizm oraz zmiany ustrojowe Polski. Żołnierzy Armii Krajowej nazwał „wrogiem w cywilu, który popełnił najohydniejsze zbrodnie na działaczach komunistycznych”. Od 1971 był członkiem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach, w latach 1980–1981 członkiem jego egzekutywy. Dla PO i RAŚ takie fakty z życiorysu Szewczyka są bez znaczenia…
Tymczasem „Gazeta Wyborcza” podała, że prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc, poseł SLD IV kadencji, odmawia wykonania sugestii IPN w sprawie likwidacji monumentu „wdzięczności” Armii Czerwonej, który stoi na placu Ofiar Getta. Swoje stanowisko dotyczące obelisku przesłał Dariuszowi Iwaneczce, dyrektorowi IPN w Rzeszowie. Wnosi w nim o zmianę opinii dotyczącej obelisku, powołując się na nowelizację ww. ustawy: Zapisy ustawy nie odnoszą się do pomników usytuowanych na terenach cmentarzy oraz pomników wpisanych do rejestru zabytków – samodzielnie lub jako część większej całości. Pomnik na placu Ofiar Getta usytuowany jest na terenie dawnego cmentarza żydowskiego zlikwidowanego w czasie II wojny światowej przez hitlerowców. Ten cmentarz pierwotnie rozciągał się w granicach dzisiejszych ulic Kopernika i Piłsudskiego. Nadmieniam ponadto, że pomnik zlokalizowany jest na terenie wpisanym do rejestru zabytków decyzją Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków z dnia 30 stycznia 1969 roku.
Powoływanie się w obronie totalitarnego obelisku na fakt, że przed 1 września 1939 roku na terenie obecnego rzeszowskiego placu Ofiar Getta znajdował się cmentarz żydowski, raczej nie znajdzie zrozumienia w Izraelu. To komuniści swoim „straszydłem” dokonali ponownego zbezczeszczenia mogił zrównanych z ziemią przez sojusznika Stalina w napaści na Polskę z września 1939. Trzeba mieć tupet, żeby powoływać się na wpis do rejestru zabytków z 1969 roku, gdy brylowało się w PZPR…
Niektórzy z czytelników mogą odnieść wrażenie, że obrona komunizmu dotyczy jedynie nazewnictwa ulic, placów czy monumentów. Tymczasem pomimo 2 lat rządów „dobrej zmiany”, w obronę komunistów i obcych nam, rosyjskich interesów zaangażowana jest też Policja i prokuratura… 17 sierpnia 2017 wystosowałem zawiadomienie do Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry, szefów Agencji Wywiadu Piotra Krawczyka i Służby Kontrwywiadu Wojskowego Piotra Bączka o działalności stowarzyszenia „Kursk” i lidera tej organizacji Jerzego Tyca, wskazując na możliwe przestępstwo promowania oczywistej nieprawdy historycznej oraz płatne szpiegostwo na rzecz Federacji Rosyjskiej. Na agenturalną działalność tego ugrupowania zwracałem uwagę również w kontekście ponownego odsłonięcia totalitarnego monumentu w Mikolinie z udziałem samozwańczego przedstawiciela władz miasta (gm. Lewin Brzeski)!
Prokuratura Rejonowa w Mrągowie zatwierdziła niedawno postanowienie o umorzeniu dochodzenia – bez uzasadnienia. W tym samym czasie Jerzy Tyc w Moskwie spotykał się z rosyjskimi deputowanymi do Dumy Państwowej, m.in. Jarosławem Niłowem, współautorem ustawy o „czarnych listach”, umożliwiającej kontrolę Internetu z Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji Władimira Żyrinowskiego! Towarzysz Tyc w części spotkań brał udział w mundurze LWP. Warto wspomnieć, że Władimir Żyrinowski niedawno domagał się, aby wszyscy w Polsce mówili po rosyjsku. „Kursk” czerpie środki z nielegalnego finansowania, w tym na konta w rosyjskich bankach, np. w Sbierbanku. Od 1 sierpnia 2014 roku Sbierbank razem z czterema innymi państwowymi bankami w Rosji objęty jest sankcjami UE, wprowadzonymi po rosyjskiej aneksji Krymu oraz okupacji Doniecka i Ługańska. Analogiczne kroki prawne zostały podjęte również przez amerykański Departament Skarbu. Zatem finanse „Kurska” pozostają w 100% poza kontrolą instytucji państwa polskiego.
Ta organizacja czasem remontuje cmentarze wojenne Armii Czerwonej. Stale zajmuje się jednak promowaniem komunistycznego totalitaryzmu i głoszeniem nieprawdy historycznej oraz wzmacnianiem propagandy Kremla.
Dla przykładu. Stowarzyszenie „Kursk” oraz jego lider Jerzy Tyc 12 października 2017 r. zorganizowali w Warszawie „konferencję” w Rosyjskim Ośrodku Nauki i Kultury. Krytykowano polskie środowiska patriotyczne za ustawę o dekomunizacji przestrzeni publicznej. Warto przypomnieć,że w nocy z 11 na 12 października 2017 r. na wniosek ABW został wydalony z Polski Dmitryi K., naukowiec i przedstawiciel Rosyjskiego Instytutu Studiów Strategicznych w Moskwie. Informację jako pierwsze podały „Wiadomości” TVP. Według nieoficjalnych informacji to wykładowca Akademii Humanistycznej w Pułtusku. – Z ustaleń ABW wynikało, że jest to człowiek zaangażowany w inicjowanie i prowadzenie elementów tzw. wojny hybrydowej przeciwko naszemu krajowi. Z ustaleń ABW wynika również, że mężczyzna utrzymywał aktywne kontakty ze służbami wywiadowczymi Federacji Rosyjskiej. Wiele uwagi poświęcał stosunkom polsko-ukraińskim. Jego grupa działała na rzecz wzmacniania pewnych napięć między Polską a Ukrainą. Prowadził również szereg inicjatyw związanych z kampaniami informacyjnymi na rzecz Rosji, stymulował i prowadził działania, które miały być przedstawiane jako oddolny opor przeciwko ustawie, która pozwala polskim władzom likwidować pomniki stawiane sowieckim żołnierzom w naszym kraju – powiedział wówczas TVP Info Stanisław Żaryn, rzecznik koordynatora służb specjalnych. W wystąpieniu do uczestników „konferencji” stowarzyszenia „Kursk” i Jerzego Tyca rzeczniczki MSZ Rosji Marii Zacharowej Rosja oświadczyła: (…) Pomniki żołnierzy radzieckich, którzy zginęli w II wojnie światowej, powinny być nietykalne i święte (…) Zaczęliśmy zapominać, że pomniki to w pierwszej kolejności pamięć. Niszczenie pomników to atak na pamięć historyczną obecnych pokoleń i pozbawienie pamięci przyszłych. To nie nowa metoda, lecz do tej pory jest powszechnie stosowana. Na naszych oczach na objętym płomieniem Bliskim Wschodzie terroryści, zajmując terytoria, natychmiast niszczą pomniki historyczne. Ale są to terroryści. Jednocześnie w pokojowej i stabilnej Europie Wschodniej są burzone i bezczeszczone pomniki żołnierzy, którzy kiedyś podarowali kontynentowi europejskiemu nie tylko wolność, ale i życie.
Jak wspomniałem wyżej, postanowieniem z 30.11.2017 r. podkom. Robert Wiśniewski z Komendy Rejonowej Policji w Mrągowie na podstawie art. 17.1.2 kpk umorzył dochodzenie w sprawie agenturalnej działalności stowarzyszenia „Kursk”, promowania nieprawdy historycznej przez lidera tej organizacji Jerzego Tyca, nielegalnego finansowania tej organizacji ze środków państwowych Federacji Rosyjskiej, wywołania istotnej krzywdy dla interesów Państwa Polskiego na forum międzynarodowym poprzez promowanie rosyjskiej propagandy oraz o czyn z art. 256.1. kk w okresie od powstania tej organizacji. Postanowienie zatwierdził prokurator Prokuratury Rejonowej w Mrągowie Jarosław Pawluczuk, również 30.11.2017 r. Fatalna i błędna decyzja organów ścigania z Mrągowa została już na szczęście zaskarżona.
Przypomnijmy zatem wszystkim historyczne fakty.
ZSRR stosował wobec Polaków metody ludobójcze jeszcze przed 1 września 1939 roku. W latach 1937–1938 realizowano w ZSRR tzw. akcję polską NKWD, wynikającą z rozkazu Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych ZSRR nr 00485 z dnia 11 sierpnia 1937 r. Według dokumentów NKWD, skazano 139 835 Polaków, z czego zamordowano bezpośrednio 111 091 osób. Po 17 września 1939 do 22 czerwca 1941 ZSRR przez fizyczną eliminację i zsyłki doprowadził do śmierci 1 do 2 milionów polskich obywateli. Po zbrojnej agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 r., okupacji wojskowej wschodnich terenów II Rzeczypospolitej przez Armię Czerwoną i ustaleniu w dniu 28 września 1939 r. przez III Rzeszę i ZSRR w zawartym w Moskwie „pakcie o granicach i przyjaźni” niemiecko-sowieckiej linii granicznej na okupowanych wojskowo przez Wehrmacht i Armię Czerwoną terenach Polski, mieszkańcy obu okupowanych części państwa polskiego zostali poddani represjom przez obu najeźdźców. Na terenach okupowanych i anektowanych przez ZSRR obywatele Rzeczypospolitej, zarówno Polacy, jak i obywatele polscy innych narodowości, zostali poddani przez stalinowski aparat przemocy ZSRR brutalnym represjom, obliczonym na załamanie społecznego morale i zniszczenie w zarodku rodzącej się konspiracji. Długofalowym celem polityki ZSRR była depolonizacja Kresów Wschodnich oraz sowietyzacja ludności przyłączonych do ZSRR terenów Rzeczpospolitej. Terytorium Rzeczpospolitej Polskiej na wschód od linii granicznej ustalonej w układzie pomiędzy III Rzeszą a ZSRR zostało w październiku 1939 r. anektowane przez ZSRR. Formalną podstawą były pseudoplebiscyty, a następnie aneksja w trybie uchwały Rady Najwyższej ZSRR. Były to akty prawne równoległe do dwóch dekretów Adolfa Hitlera – z 8 i 12 października 1939 r., którymi jednostronnie wcielił zachodnie terytoria Polski do III Rzeszy, tworząc jednocześnie z centralnych ziem II Rzeczpospolitej Generalne Gubernatorstwo. Wszystkie powyższe akty „prawne” były sprzeczne z ratyfikowaną przez Niemcy i Rosję konwencją haską IV (1907), nieważne w świetle prawa międzynarodowego i nie zostały uznane zarówno przez Rząd RP na uchodźstwie, jak i państwa sojusznicze wobec Polski, a także państwa trzecie (neutralne) przez cały czas trwania II wojny światowej.
Polscy historycy pracujący w IPN twierdzą, że całkowita liczba deportowanych nie przekroczyła 800 tysięcy osób. Krytyka takiego szacunku była jednak tak duża, że nawet prezes IPN, śp. dr hab. Janusz Kurtyka przyznał, że obecnie część historyków ocenia liczbę deportowanych od 700 tysięcy przez 1 milion do 1,5 miliona. Reżim radziecki stosował również inne formy represji, aby zniszczyć polskie oblicze Kresów Wschodnich. Do Armii Czerwonej wcielono ok. 150 tysięcy Polaków. Ginęli oni w 1940 roku w Finlandii oraz w początkowych miesiącach wojny radziecko-niemieckiej. Około 100 tysięcy osób wcielono do specjalnych batalionów budowlanych zwanych strojbatami. Według danych sowieckich z 10 czerwca 1941 r., a więc niemal z przedednia agresji niemieckiej, w kresowych więzieniach przebywało co najmniej 40 tys. więźniów politycznych. Łącznie NKWD zamordowało nie mniej niż 35 tys. uwięzionych. Największe masakry miały miejsce we Lwowie, gdzie zamordowano od 3,5 do 7 tys. więźniów. W Łucku ofiarą masakry padło około 2 tys. więźniów, w Wilnie około 2 tys., w Złoczowie około 700, Dubnie około 1000, Prawieniszkach 500 więźniów, oprócz tego w Drohobyczu, Borysławiu, Czortkowie, Berezweczu, Samborze, Oleszycach, Nadwórnej, Brzeżanach. W ciągu tygodnia w czerwcu 1941 roku Rosjanie wymordowali w więzieniach co najmniej 14 700 obywateli II RP, na szlakach ewakuacyjnych zostało zamordowanych kolejne 20 tysięcy. Zatem było to nie tylko ludobójstwo wojskowych czy policjantów, np. w Katyniu czy Miednoje… Armia Czerwona – potem Armia Radziecka – pozostała w Polsce do 1993 roku.
Reasumując: Armia Czerwona była formacją dla Polski i Polaków równie okupacyjną i zbrodniczą, jak niemiecki Wehrmacht czy Waffen SS. 22 czerwca 1941 r. siły zbrojne totalitarnych Niemiec uderzyły na formacje wojskowe ZSRR stacjonujące na terytorium II RP okupowanym przez ZSRR. Nikt rozsądny nie promuje jednak „wyzwolenia” przez Wehrmacht polskich terytoriów okupowanych przez ZSRR, albowiem Niemcy zastępowali tam okupację radziecką okupacją nazistowską. Również Armia Czerwona nie wyzwalała okolic Mrągowa – wcześniej Sensburga – tylko zajmowała terytorium niemieckie zamieszkałe przez autochtoniczną, w większości niemiecką ludność, która od 1933 do 1945 r. popierała rządy Hitlera i premiera Prus Göringa.
Oficjalny pretekst agresji ZSRR na II RP, a zatem wkroczenie na polskie terytorium przez Armię Czerwoną, był zawarty w przekazanej o godzinie 3:00 w nocy 17 września 1939 roku przez zastępcę Ludowego Komisarza (ministra) Spraw Zagranicznych Potiomkina ambasadorowi RP Wacławowi Grzybowskiemu nocie dyplomatycznej: zamieszczono tam niezgodne z prawdą oświadczenie o rozpadzie państwa polskiego, ucieczce rządu polskiego, konieczności ochrony mienia i życia zamieszkujących wschodnie tereny polskie Ukraińców i Białorusinów oraz uwalnianiu ludu polskiego od wojny. W konsekwencji ZSRR uznał wszystkie układy zawarte uprzednio z Polską (w tym traktat ryski z 1921 roku i pakt o nieagresji z 1932 roku) za nieobowiązujące – zawarte z nieistniejącym państwem. Dlatego też odmawiano wziętym do niewoli polskim żołnierzom statusu jeńców wojennych. Potiomkin przedstawił notę ambasadorowi RP w chwili rozpoczęcia działań wojennych przez Armię Czerwoną. Ambasador odmówił przyjęcia noty i zażądał wiz wyjazdowych dla dyplomatów polskich. Władze ZSRR próbowały, wbrew prawu międzynarodowemu (konwencja genewska dyplomatyczna), uniemożliwić opuszczenie kraju polskim dyplomatom i aresztować ich (stwierdzając utratę statusu dyplomatycznego). Polaków uratował dziekan korpusu dyplomatycznego w Moskwie, ambasador III Rzeszy Friedrich-Werner von der Schulenburg, osobiście wymuszając na rządzie ZSRR zgodę na wyjazd dyplomatów. Sowiecki ambasador w Polsce Nikołaj Szaronow wyjechał zaś z terenu RP (wraz z attaché wojskowym Pawłem Rybałko – późniejszym marszałkiem ZSRR) już 11 września, pod pretekstem nawiązania łączności z Moskwą (Potiomkin odmówił ambasadorowi Grzybowskiemu prawa wyjazdu pierwotnie pod pretekstem konieczności powrotu do ZSRR dyplomatów sowieckich w Polsce, którzy od tygodnia znajdowali się już na terenie ZSRR). Konsul generalny RP w Kijowie, Jerzy Matusiński, wezwany 30 września przez władze sowieckie, zaginął (po aresztowaniu został zamordowany przez NKWD). Warto podkreślić, że legalny rząd II Rzeczypospolitej opuścił granice Polski dopiero późnym wieczorem 17 września, po otrzymaniu wiadomości o wkroczeniu Armii Czerwonej rankiem tego dnia i potwierdzonej informacji o zbliżaniu się sowieckiej kawalerii oddziałów pancernych do miejsca przebywania władz RP. Prezydent Ignacy Mościcki w wydanym w Kosowie orędziu do narodu określił jednoznacznie sowieckie działania wojskowe jako akt agresji. 17 września ZSRR stał się faktycznie uczestnikiem II wojny światowej jako sojusznik III Rzeszy. Premier Władysław Sikorski wyraził pogląd, że Rosja zdradziła, idąc zbrojnie na pomoc Niemcom i uderzając na nas w umówionym z nimi momencie nożem w plecy: (…) odtąd jesteśmy w stanie wojny z Sowietami na równi z Niemcami. 25 kwietnia 1943 Stalin zerwał stosunki z legalnym polskim rządem. Trzeba wspomnieć, że Prezydent RP Władysław Raczkiewicz odmówił podpisania układu z 30 lipca 1941 Sikorski-Majski, a zatem ponowne wkroczenie na terytorium II RP Armii Czerwonej w latach 1944-45 nastąpiło bez formalnej zgody legalnego polskiego rządu, czyli stanowiło realizację przesłanek bezprawnej okupacji.
Pochwalanie w Polsce totalitarnej, zbrodniczej Armii Czerwonej wpisuje się w czyn zakazany art. 256 kk, a istnienie „Kurska” jest sprzeczne z art. 13 Konstytucji RP. Zatem organa ścigania w Mrągowie swoją postawą w sprawie tej organizacji i jej lidera mogą działać wbrew interesom Państwa Polskiego. Polskie władze, w tym Prokurator Generalny RP Zbigniew Ziobro, powinny w tej sprawie zająć stanowisko. Aktywność „Kurska” oraz Jerzego Tyca wskazuje, że chociaż wydalono z Polski Dmitryja K., to jego grupa nadal spokojnie funkcjonuje. Nie wiemy, ile osób zostanie uwikłanych, czasem nieświadomie, w działalność stowarzyszenia „Kursk”.
Poprawka o uznaniu Armii Czerwonej za emanację i symbol totalitaryzmu powinna znaleźć się w tzw. ustawie o dekomunizacji przestrzeni publicznej. Kieruję też publicznie pytanie do Policji i prokuratury z Mrągowa: czy jeśli ktoś będzie kiedyś pochwalał publicznie Wehrmacht – czy dochodzenie również zostanie umorzone, do tego bez uzasadnienia?
Skoro nie było „dobrych nazistów”, to toczenie sporu o martwe czy żywe skamieliny „dobrych komunistów” sprowadza się do sztucznego konfliktu i odsuwania w czasie rozliczenia z PRL. Najwyższy czas na realne zrównanie swastyki z sierpem i młotem.
Adam Słomka
[*] Francuski oryginał: Le Livre noir du communisme. Crimes, terreur, répression. Stéphane Courtois, Nicolas Werth, Jean-Louis Panné, Andrzej Paczkowski, Karel Bartošek, Jean-Louis Margolin. Czarna księga komunizmu. Zbrodnie, terror, prześladowania. ISBN 83-7180-326
***
TEKST UKAZAŁ SIĘ W STYCZNIOWYM NUMERZE
ŚLĄSKIEGO KURIERA WNET
znajdź różnice:
http://ngopole.pl/wp-content/uploads/2018/01/tyc-ni%C5%82ow.jpg
http://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/33yktkpTURBXy8xM2NiZDg0M2E1MDVkMTQ1NzAyZjZmZjcxMTk5YmMwMy5wbmeSlQMAGc0Emc0ClpMFzQMUzQG8