Miejski Zakład Komunikacyjny sp.z.o.o. w Kędzierzynie-Koźlu to niespotykanie znakomicie działająca instytucja w grodzie nad Odrą i Linetą. Zresztą wszystkie miejskie instytucje w Kędzierzynie-Koźlu od MOSiR-u zaczynając, poprzez „Czysty Region”, na Straży Miejskiej kończąc są wręcz wzorcowe. Już nic nie można poprawić. O tym, że tak jest przekonuję się właściwie codziennie. Dzisiaj będzie o MZK. Nie ma żadnych skarg na „szoferów”, bilety można kupić zawsze i wszędzie, biletomaty działają że aż huczy a kontrolerzy są bardzo mili i uprzejmi, zawsze gotowi pomóc pasażerowi. No właśnie kontrolerzy i kontrola biletów, to pięta achillesowa młodej zdolnej pani prezes Koziarskiej, która od kilku lat rządzi kędzierzyńsko-kozielskimi autobusami.
Dzisiaj w kędzierzyńsko-kozielskim MZK bilety kontroluje firma VECTOR z Tychów lub kierowcy. I nie ma w tym nic złego, chociaż ci ostatni nie są z tego zadowoleni. Jednakże dziwi nas fakt, iż pieniądze z tzw. opłat podwyższonych trafiają na konto firmy VECTOR a nie na konto miejskiego przewoźnika lub bezpośrednio na konto Urzędu Miasta. Ponadto firma VECTOR ma także zajmować się windykacją należności. Z jakim skutkiem się zajmuje? Nie śmiemy pytać. Jednakże ostatnio byliśmy w MZK właśnie w sprawie jazdy bez biletu i kary jaka za nią grozi. Kiedyś firma kontrolująca bilety miała w siedzibie MZK swojego pracownika, który miał ściągać należności i prowadzić wszelką dokumentację z tym związaną. Dzisiaj takiego pracownika nie ma. Zajmuje się tym specjalistka ds. płac miejskiego przewoźnika.
Zapytaliśmy już Jarosława Jurkowskiego o umowę z firmą VECTOR a także o finał sprawy sprzed kilku lat, kiedy to panie z punktu kontroli czasu handlowały biletami nie rozliczając się z pracodawcą, jak również o to dlaczego pieniądze z opłat podwyższonych za bezbiletowe przejazdy komunikacją miejską trafiają na konto prywatnej firmy
Wiktor Sobierajski