Co wspólnego ma Platforma Obywatelska z Krajem Rad? PO tyle ma wspólnego z obywatelami, co ZSRR z radami, czyli totalne zakłamanie! Nazwa „Kraj Rad” miała sugerować, że rządzi w nim lud pracujący miast i wsi, radząc jak najlepiej rządy te sprawować. Głupia przykrywka dla ogłupiałych narodów. Podejrzewam, że nazwę „Platforma Obywatelska” wymyślił ktoś, kto chciał sobie zakpić z obywateli. Od samego początku wiedział, że to tylko ściema i kamuflaż dla mafijnych rządów.
Ale odwracanie kota ogonem polega tu jeszcze na czymś więcej. „Wynalazkiem” PO jest obsadzanie kluczowych stanowisk ludźmi, którzy udowodnili niezbicie brak kompetencji na poprzednich stanowiskach. Minister Zdrowia za rozłożenie resortu zostaje Marszałkiem Sejmu, a za rozłożenie jego prac – premierem. Negatywny dobór naturalny korzeniami sięga PRL-u. Zarówno wówczas, jak i teraz o wyborze kandydata decydowała lojalność wobec partii, ale wówczas z dwóch lojalnych kandydatów wybierano jednak tego sprawniejszego. Bowiem PZPR, w przeciwieństwie do swej godnej następczyni, myślała, że będzie rządzić wiecznie. Partaczenie nie było więc celem samym w sobie. Obecnie jest odwrotnie. Wybrana niedołęga, jest bardziej predysponowana do robienia totalnego bałaganu, w którym trudniej będzie się połapać ewentualnym następcom.
Żeby lepiej zrozumieć jak to działa przytoczę stary dowcip. Do eleganckiej restauracji przychodzi wątpliwie elegancki gość, zamawia drogą przystawkę, wódkę – To na początek – mówi – póki się nie zaczęło. Kelner przynosi zamówienie, wtedy gość zamawia najdroższe danie z karty i znowu dodaje – póki się nie zaczęło. Kelner nabiera podejrzeń i pyta co znaczy „póki się nie zaczęło” i czy klient jest świadom ceny zamówionej potrawy. – No właśnie – mówi gość – już się zaczęło.
Platforma Obywatelska jest właśnie w roli tego gościa. Próbuje się nachapać ile wlezie, póki nikt nie pyta o rozliczenia.
Pozdrawiam i do następnej soboty
Małgorzata Todd