„Wierzę w zmianę ustroju państwa przez PiS, wspólnie z Pawłem Kukizem” – z Kazimierzem Ujazdowskim, posłem do Parlamentu Europejskiego rozmawia Piotr Zaremba
Piotr Zaremba: PiS żąda zmiany ustroju państwa. Wcześniej reagowaliście na pomysły takich zmian wstrzemięźliwie. Teraz zabiegacie o wyborców Pawła Kukiza?
Kazimierz M. Ujazdowski: Przypomnę jednak, że to Andrzej Duda jako pierwszy kandydat postawił 3 maja kwestię zmiany konstytucji. W tamtym czasie urzędujący prezydent uznawał sam taki zamiar za wyraz frustracji i szaleństwa. W tej sprawie ewoluujemy od dłuższego czasu. To my forsowaliśmy wbrew obstrukcji obozu rządowego Pakiet Demokratyczny, czyli zmiany dające większe uprawnienia kontrolne opozycji. I to my chcieliśmy urealnienia instytucji referendum Ja się bardzo cieszę, że w obecnej kampanii nasze intuicje znalazły się nagle, także dzięki Pawłowi Kukizowi, w centrum debaty. To jest fala, której nie da się już powstrzymać.
Pojawia się opinia, że ten nowy kurs jest sprzeczny z logiką dawnej wizji państwa Jarosława Kaczyńskiego. Z logiką scentralizowanego państwa dokonującego odgórnie rewolucji.
Aktywna opinia publiczna jest sojusznikiem ambitnej polityki. Nie widzę sprzeczności między uaktywnieniem obywateli, ich większą partycypacją w sprawach ważnych dla nich, a walką z korupcją, umacnianiem praworządności, rozbijaniem oligarchicznych układów. To się dopełnia. Zobaczmy: PO blokuje Pakiet Demokratyczny, a równocześnie zarzuca prawicy, że nie garnie się do współpracy w fasadowych instytucjach doradczych. My mówimy: współpraca – tak, ale pod warunkiem zwiększenia współodpowiedzialności opozycji za państwo.
Kołem zamachowym tej wizji jest referendum – wiążące, jeśli zażyczy sobie milion obywateli. Wyobraźmy sobie, że do władzy dochodzi rząd prawicowy z ambitnym programem zmian. A opozycja zaczyna podważać ten program – w drodze referendum.
Każdy system ustrojowy niesie ze sobą jakieś ryzyko. Ale ja nie widzę większego zagrożenia w tym, że obywatele będą brali sprawy w swoje ręce. Doświadczenia z dotychczasowymi referendami pokazują, że domagano się go w kwestiach naprawdę istotnych i sensownych. Nie nadużywano tej instytucji, tyle że przy obecnym kształcie ustroju okazała się ona w praktyce martwa. Można zastosować pewne ograniczenia: referendum nie można by zarządzać w sprawach wojskowych, w sprawie budżetu czy amnestii. Można by nawet lekko podnieść próg wymaganych podpisów. Ale na miły Bóg potraktujmy obywateli jako poważnego partnera.
Dla Pawła Kukiza kluczem do większej partycypacji obywateli są jednak JOW-y. Wy byliście zawsze sceptyczni.
Choć przypomnę, że w projekcie konstytucji autorstwa PiS nie chcieliśmy przesądzać, czy wybory mają być proporcjonalne czy większościowe. To nie jest wybór między dobrem a złem. System proporcjonalny gwarantuje większą reprezentatywność parlamentu. System większościowy zapewnia bardziej stabilną większość parlamentarną. Może więc najlepszym rozwiązaniem byłaby ordynacja mieszana taka jak w Niemczech. Część posłów byłaby wybierana w wyborach jednomandatowych, co gwarantuje lepszą jakość polityków, a część z list według zasady proporcjonalności.
Z pewnością jednak nie zgadzacie się z innym punktem przedstawionym przez Bronisława Komorowskiego: skasowaniem finansowania partii z budżetu. Powiedzmy szczerze: wniosek o to referendum wcale nie przyspiesza zmian ustrojowych. Ono będzie miała moc jedynie opiniodawczą. Jeśli prezydent chciał zrobić coś realnego, powinien przedstawić po prostu projekt zmian w konstytucji.
Ale przy okazji podsunął wam gorący kartofel: temat odebrania partiom pieniędzy.
Tego się akurat nie obawiam, bo przecież ostateczna decyzja pozostanie w rękach parlamentu. Tak, to byłaby zła decyzja. Krok w kierunku skrajnej komercjalizacji, a w konsekwencji oligarchizacji polityki. Kto chce systemu ukraińskiego przed Majdanem, niech do tego nawołuje. Ja proponuję coś odwrotnego: także w okręgach jednomandatowych można by refundować koszty kampanii, bo to wyrównanie szans, gwarancja uczciwszej konkurencji.
Wierzy Pan w zmianę ustroju państwa do spółki z Pawłem Kukizem?
Tak, bo niezależnie od jego szczegółowych poglądów, on stawia na zmianę. Rolę wstecznika, także ustrojowego, wciąż odgrywa obóz Platformy. A potrzebna nam jest zupełnie nowa konstytucja? To moje marzenie: nie uzdrowi się na przykład sądownictwa bez zmiany konstytucyjnych przepisów. Ale jestem realistą. Wolę szereg zmian cząstkowych, ale istotnych, niż oczekiwanie na coś idealnego, ale nierealnego. A najważniejszy jest dla mnie temat większej partycypacji obywateli.
Rozmawiał Piotr Zaremba
za: www.ujazdowski.pl
Fałsz i obłuda, to cecha pisowskich polityków. Nie chcą żadnych zmian,są przy korycie ,Moga jeść do woli, nie bacząc, jak wiedzie się rodakom. Nie wierze,żę coś drgnie przy elekcie prezydencie.