Organizatorem tegorocznych uroczystości w Knurowie, związanych z uczczeniem pamięci bohaterów podziemia niepodległościowego dla których wojna nie zakończyła się w maju 1945 roku, była ,,Gazeta Polska Klub Ziemi Gliwickiej”. Zgodnie z tradycją uroczystości poprzedzone zostały mszą święta w kościele pod wezwaniem Św. św Cyryla i Metodego. Mszę św. odprawił ks. proboszcz Mirosław Pelc. Homilię wygłosił ks. dr. Piotr Krakowiak; Krajowy Duszpasterz Hospicjów, wykładowca na Uniwersytecie M. Kopernika w Toruniu.
W uroczystościach wzięły udział delegacje pocztów sztandarowych ZHP, górników oraz delegacja Honorowych Dawców Krwi. Oprawę uroczystości zabezpieczała kompania klasy mundurowej ZSZ nr.2 w Knurowie.
Po mszy świętej nastąpił przemarsz zebranych gości i mieszkańców miasta pod pomnik Powstańców Śląskich. Kolumnę marszową otwierała orkiestra dęta KWK Knurów – Szczygłowice oraz pododdział klasy mundurowej ZSZ nr2 w Knurowie, w opinii wielu zebranych gości, młodzież w mundurach stanowiła ważny element tegorocznych uroczystości. Należy podkreślić wysoki poziom wyszkolenia w zakresie musztry co dało się zauważyć podczas przemarszu. ,,Za mundurem dziś panowie sznurem”… Wystarczy spojrzeć na pododdział knurowskiej szkoły, i wszystko wydaje się być jasne. Mundur, to dziś, nie tylko męska sprawa…
Pod pomnikiem złożone zostały wieńce i wiązanki kwiatów. Druhowie ZHP miasta Knurowa oraz młodzież klas mundurowych w asyście dowódcy pododdziału poprowadziła apel poległych. Na zakończenie uroczystości prelekcję wygłosił prof. Zygmunt Woźniczka.
Nie był to koniec wielkiego świętowania w Knurowie. O godz. 17.00 w kawiarni ,,Maszkiety” odbyło się spotkanie które prowadził współzałożyciel ,,Śląskich Kawiarenek”, tym razem oddał głos pani Marii Szreter, nauczycielce historii która przekazała słuchaczom własne opracowanie tematu związanego z historią, walką i cierpieniem tych, którzy walczyli do końca o wolną Polskę. Był czas na wspomnienia śląskich bohaterów, choć wyglądały one zupełnie inaczej, walka toczyła się o te same wartości. Czas przerwać milczenie także w temacie Śląska i jego historii…
Wybrane fragmenty homilii która wygłoszona została 1 marca 2015 roku w kościele pod wezwaniem św. Cyryla i Metodego w Knurowie.
Słowo Boże wygłoszone przez ks. doktora podczas tej mszy świętej miało nieco inny charakter, być może właśnie dlatego pozostanie na długo w pamięci zgromadzonych wiernych. Ksiądz profesor podczas swojej posługi duszpasterskiej ma do czynienia z ludźmi chorymi, często w ostatnim stadium choroby. Homilia była swego rodzaju wspomnieniem z rozmowy jaką ksiądz przeprowadził z umierającym człowiekiem.
,,Kiedy pewnego dnia zbliżyłem się do łóżka chorego człowieka w jednym z hospicjów, wspomina w homilii ks. Krakowiak, zobaczyłem kartkę która była zawieszona na ramie łóżka , a na niej widniał napis; chory nie mówi, brak kontaktu z pacjentem. Człowiek ten zachorował na nowotwór żołądka, cóż więc mogło się stać, że nagle przestał mówić?… Poprosiłem dwie młode dziewczyny, wolontariuszki które pomagały chorym, by starały się poświęcić temu człowiekowi możliwie jak najwięcej czasu.
Dziewczyny rozpoczęły mozolną i nie pozbawioną poświęcenia terapię. Jak tylko mogły tak pomagały choremu, wiele czytały na pozór pozbawionemu kontaktu ze światem człowiekowi. Rozmawiały, przemawiały do umierającego, zamkniętego w sobie pacjenta. Trwało to długo, a one uparcie robiły swoje. Któregoś dnia stała się rzecz niesłychana, człowiek odblokował się i z okrzykiem ,,co wy ode mnie chcecie” wrócił do normalnego świata. Chory nagle stał się bardzo rozmowny, historię swojego życia opowiedział na początku wolontariuszkom do których jak się okazuje miał największe zaufanie, okazało się, że historia jego życia pełna jest bólu i tragicznych życiowych doświadczeń.
Niebawem oznajmił. Że chce rozmawiać z księdzem, i tak powstało opowiadanie o Stefanie;
,, Na początku marzeniem Stefana jeszcze będąc dzieckiem było wstąpić do szkoły wojskowej. Widział przejeżdżających przez wioskę ułanów, od tej chwili zapragnął zostać żołnierzem. Nie łatwo było podówczas, dostać się do szkoły o profilu wojskowym. Trzeba było samemu kupić mundur, nasz bohater niezrażony tym problemem imał się różnych zajęć, oszczędzał na wszystkim i wkrótce stanął przed lustrem wyprostowany i dumny w swoim mundurze.
Jako świeżo upieczony absolwent szkoły przyszło mu brać udział w kampanii wrześniowej, oddział w którym służył przegrupowywał się na wschód. Nagle 17 września 1939 roku w zdradziecki sposób Armia Czerwona uderza na Polskę. Bohater mojego opowiadania zostaje schwytany i dostaje się do niewoli. Wywieziony na Sybir, stał się zesłańcem sowieckiego łagru. Tam na przekór wszystkiemu, pewnie by nie oszaleć począł rzeźbić w drewnie i z czasem, stał się wielkim artystą. Tworzył, a jego prace stawały się coraz piękniejsze, nabierały artystycznej wartości, aż w końcu stały się małymi arcydziełami.
Niebawem Stalin ogłosił amnestię dla Polaków. Stefanowi udało się przedostać do armii gen. Andersa. Był zdolnym, odważnym młodym człowiekiem, to zdecydowało, że przełożeni postanowili przeszkolić Stefana jako ,,Cichociemnego” z zadaniem przerzucenia go na teren Polski by wesprzeć szeregi AK w kraju.
Jako świetnie wyszkolony żołnierz wywiadowca został wysłany by wykonać zadanie bojowe. Rozkaz wykonał, w tym czasie jednak nad Polską zaczęły piętrzyć się kolejne czarne chmury, ojczyzna została w oczach Stefana zdradzona po raz kolejny, rodziła się nowa władza nie mająca nic wspólnego z tym o co walczył Stefan. Młody wywiadowca został zmuszony uchodzić z kraju. Jakiś czas przebywał w Anglii, tęsknił za krajem, za rodziną. Pilnie śledził wiadomości nadchodzące z Polski, dowiedziawszy się o tym, że sytuacja w kraju normalizuje się, postanawia wracać. Tęsknota za ojczyzną przysłoniła być może doświadczenie wywiadowcy które nakazywało weryfikację każdej informacji, sprawdzenie wiarygodności przekazywanych danych.
Stefan wsiada na statek i z bijącym sercem wraca do kraju. Tam w porcie w Gdyni czekają już na niego agenci bezpieki i służb specjalnych. Rozpoczął się marsz bohatera narodowego, przez piekło rodzącej się komunistycznej władzy. Niekończące się przesłuchania, tortury, poniżania. Jakimś cudem ocalał, przeżył lecz pozostawiło to trwały ślad we wnętrzu targanej ogromnym żalem duszy. Naszym zadaniem mawiali oficerowie służb specjalnych, jest nie tyle was zniszczyć fizycznie, ale chodzi przede wszystkim o to by zniszczyć was psychicznie. Stefan otrzymał ,,wilczy bilet”, nigdzie nie mógł podjąć żadnej, najgorszej nawet pracy. ,,Wróg ludu” taka laurka wlokła się za nim przez wszystkie lata, we wnętrzu człowieka rodził się bunt a na koniec zaczęło szwankować zdrowie.
Stefan, a może raczej opatrzność nakazała Stefanowi przypomnieć sobie o jego nieprzeciętnych zdolnościach. Nasz bohater zabrał się do roboty, jeszcze raz wygrał w życiu kolejną bitwę, tym razem ze swoją słabością. Zaczął rzeźbić, pracował ciężko, jego prace otrzymywały wiele nagród i wyróżnień, powoli stawał się docenianym artystą. Stefan uwierzył w siebie, założył rodzinę, któregoś dnia jednak, odezwała się choroba, doświadczenia życiowe, brutalna prawda minionych czasów pokazała Stefanowi swoje oblicze. Był to czas kiedy Stefan miał otrzymać wielką nagrodę za swoją pracę, nie mógł jednak pojechać by ją odebrać, wtedy to wysłał swojego zaufanego współpracownika. Ten stwierdził, że praca jest jego autorstwa, zgarnął nagrodę, dzięki Stefanowi stał się sławny.
Rodzina odwróciła się od niego, został po raz kolejny sam ze sobą i swoim cierpieniem. ,,Żołnierz Wyklęty” przez nieludzki system, nie przez Pana Boga. Rozczarowanie życiem, ludzkim fałszem, nakazało Stefanowi milczeć przez wiele lat. Co zatem sprawiło, że ni stąd ni zowąd otwarł się. Jeszcze raz zaufał i wylał z siebie gorycz która niczym głaz ciężki, niczym kamień zawieszony u szyi przytłaczał go całkowicie prze tyle lat… Jest to przykład jak silnym orężem w walce ze złem jest ludzka dobroć i uczucie zwane miłością. Młode wolontariuszki i ich poświęcenie, stały się antidotum na chorobę zwaną ludzkim nieszczęściem, Stefan przemówił, opowiedział historię swojego życia i niedługo potem odszedł na wieczna wachtę”.
Tadeusz Puchałka