„Kwiaty polskiej ziemi”: Danuta „Inka” Siedzikówna

Redaktor1

Danuta Siedzikówka ps. "Inka" [wikipedia.pl]Wczoraj szczególnie rozważaliśmy wartość kobiet, i to nie tylko tych, które są z nami w związkach, lecz całość istoty kobiecości. Bo choć może korzenie Dnia Kobiet nie są zbyt dobre, to ma ten dzień dobre konotacje i da się wyciągnąć z niego wspaniałe wzorce dla przyszłych pokoleń. Warto przeto pokazać, jak bohaterskie były kobiety na przestrzeni dziejów, w okresie ostatniej wojny i po niej, w walce z czerwonymi.

Nasza redakcja rozpoczyna więc nowy cykl felietonów i artykułów, poświęconych kobietom, które w historii Polski wykazały się bohaterstwem, zginęły śmiercią męczeńską, lub zostały wyniesione na ołtarze dzięki swemu poświęceniu. Cykl rozpoczyna się od dziś, a trwać będzie przez cały następny miesiąc.

Cykl „KWIATY POLSKIEJ ZIEMI” zaczynamy od Danuty „Inki” Siedzikówny.

W 1945 roku, po przejściu frontu, Danuta Siedzikówna ps. „Inka“, skończyła kurs sanitariuszek w ramach AK, prowadzony przez Lubę Rutkowską, żonę proboszcza prawosławnej parafii w Narewce. Już w czerwcu została złapana przez NKWD-UB, lecz udało się jej zbiec, podczas ataku AK na konwój. Udało jej się dostać do odtworzonej brygady Białostockiej, 5 Wileńskiej Brygady AK, pod dowództwem mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszko“. Podejmuje pracę w nadleśnictwie Miłomłyn w pow. Ostróda. Ukrywa się pod nazwiskiem Obuchowicz. Gdy cała jej brygada przeszła na Pomorze, na wiosnę 1946 roku, powraca do obowiązków sanitariuszki AK. W lipcu 1946 r. otrzymuje rozkaz od ppor. Olgierda Christy „Leszka“, aby zdobyć materiały opatrunkowe, skutkiem czego wyrusza do Gdańska. Została zaaresztowana, gdyż doszło do dekonspiracji lokalu kontaktowego, w nocy z 19 na 20 lipca.

20 lipca 1946 roku trafia do więzienia przy ul. Kurkowej w Gdańsku. Młoda, ładna, charyzmatyczna i pokorna dziewczyna, była sanitariuszka AK, wzbudza liczne i agresywne reakcje agentury sowieckiej. Znana była z tego, iż nie odmawiała pomocy medycznej nikomu, nawet wrogowi, czym bardziej jeszcze skupiała na sobie uwagę NKWD podczas przesłuchań. Danuta „Inka“ Siedzikówna stanęła przed sądem, aby po trzynastu dniach wysłuchiwania fałszywych oskarżeń, zostać skazaną na śmierć. Wynik procesu był z góry ustalony, a cała rozprawa była farsą, mającą na celu zniechęcenie partyzantów do dalszej walki z okupantem sowieckim.

28 VIII 1946 r. dziesięciu żołnierzy KBW dokonało egzekucji „Inki” i jej towarzysza, także żołnierza mjr. „Łupaszki“, Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”. Oddali z odległości trzech metrów strzały, które jednak nie zabiły „Inki“ ani „Zagończyka“ – osunęli się na ziemię, ale jeszcze żyli. Zostali dobici o godz. 6.15 strzałem w głowę przez dowódcę plutonu egzekucyjnego ppor. Franciszka Sawickiego. Wedle danych, Danuta Siedzikówna, tuż przed strzałami, krzyknęła „Niech żyje Polska!“ Miejsce jej pochówku zostało przez UB utajnione.

Maciej Kałek i Redakcja NGO

  1. Irena
    | ID: 650ee8cd | #1

    Oprawcy nie mieli skrupułów,ze to młode dziewcze pozbawiaja zycia. Zachowala sie bohatersko.Pamietajmy, Szukajmy miejsca pochówku.

Komentarze są zamknięte