Pod koniec XVI w. w Niemodlinie miał miejsce osobliwy przypadek miłosny, który odbił się głośnym echem w całym regionie, a także znalazł swój finał przed obliczem króla polskiego Zygmunta III Wazy. Otóż, przypadek ten zdarzył się po śmierci pana na zamku w Niemodlinie Baltazara Pücklera, syna Kaspra Pücklera i wnuka Mikołaja, który uzyskał tytuł barona. Baltazar był lojalnym poddanym cesarskim i właścicielem księstwa opolsko-raciborskiego, panem miasta i ziemi niemodlińskiej. Sprytny włodarz dorobił się na hodowli świń, których podstawową dietą były żołędzie licznych w okolicy dębów. Zmarł w 1591 r. w wieku 48 lat. Pokaźny majątek po nim przejęła wdowa Polixena Nacher von Buchwald, córka starosty żagańskiego Grabusa von Nacher. Wyjątkowo energiczna kobieta od razu zajęła się gospodarstwem, znacznie powiększając majątek. W 1594 r. nabyła za 8500 talarów Sowin, rok później – za 15 500 talarów – Ligotę Tułowicką. Gdy w 1604 r. nadarzyła się okazja, kupiła od Krzysztofa Swietlika von Gesätz Tułowice, płacąc zań bajońską sumę 16 250 talarów. Nic dziwnego, że piękna i bogata wdowa nie mogła opędzić się od starających się o jej rękę adoratorów. Kapryśna kobieta, owszem, przyjmowała drogie podarki od kandydatów, jednak ani myślała dzielić się swoim łożem, a zwłaszcza pieniędzmi. Twardym graczem okazał się jednak polski szlachcic Jan z Tarnowa, który w 1595 r. zjawił się przed bramą niemodlińskiego zamku w karecie wypchanej podarkami. Polixena od niechcenia przyjęła dary, stwierdzając jednak, że są zbyt skromne i nie może obiecać hrabiemu swojej ręki. Dobiła amanta, gdy oznajmiła mu, że pierścionek zaręczynowy może potraktować co najwyżej jako rewanż za gościnę. Tarnowski wpadł w szał, gdyż na początku zachowanie Polixeny pozwalało żywić hrabiemu pewne nadzieje.
W kwietniu 1595 r. Jan z Tarnowa usiłował siłą zdobyć kapryśną wdowę. Najechał zamek w Niemodlinie, dokonując – jak podaje F. Idzikowski – „licznych aktów przemocy”, lecz postawionego sobie celu nie osiągnął. Hrabia Tarnowski na czele swojego oddziału piechoty i jazdy obsadził niemodlińską zbrojownię, zagwoździł działa i tak wystraszył Polixenę i jej sędziwą matkę, że ta wkrótce zmarła.
Przerażona wdowa zwróciła się do starosty opolskiego z prośbą o ochronę. Efekt był taki, że 1 maja 1595 r. 100 zbrojnych na koniach chroniło kobietę podczas jej podróży na pogrzeb matki do Kujaw. Podobno najbardziej niebezpieczny był przejazd przez Skorogoszcz, Mikolin, Narok, Opole i Krapkowice. Wobec tej siły dowodzonej przez rotmistrza Jana von Schneckenhausa, hrabia Jan z Tarnowa zrezygnował z użycia siły. Nie zrezygnował natomiast ze starań o rękę i majątek wdowy po Pücklerze i 8 maja 1598 r. wniósł skargę przeciwko Polixenie o niespełnienie przyrzeczenia zawarcia małżeństwa. Hrabina oczywiście wszystkiemu zaprzeczyła i napisała list do króla polskiego Zygmunta III Wazy, zaklinając się w nim, że niczego Polakowi nie obiecywała. Stanęło na tym, że do zbadania sprawy powołano specjalną komisję, która ostatecznie orzekła, że hrabina Polixena nie przyrzekła ręki Janowi z Tarnowa. Krewki Polak nie dawał jednak za wygraną i nadal próbował dochodzić swych praw pisząc również listy do króla Polski. Zygmunt III Waza, po zbadaniu sprawy upomniał kawalera.
Miłosne perypetie zrobiły się na tyle poważna, że 28 października 1598 r. starostwo w Opolu zakazało hrabinie Polixenie pod rygorem kary 1000 talarów składania Janowi z Tarnowa jakiegokolwiek przyrzeczenia małżeństwa. Wyciągając wnioski z niemiłej nauczki, Polixena dała się w końcu przekonać do zamążpójścia i jeszcze przed 1600 r. przyrzekła miłość hrabiemu Wiktorowi von Zierotin z Moraw. Po jej śmierci w 1609 r. gigantyczny spadek odziedziczyły dzieci z pierwszego małżeństwa.
Na podstawie F. Idzikowski, Opole. dzieje miasta do 1886 roku, Opole 2002.
Kilka miesięcy temu zamek stał się własnością pewnego biznesmena z Włoch, albo przynajmniej stanie się już wkrótce, nowy właściciel zadeklarował remont, bo obecnie zamek jest w bardzo złym stanie technicznym, do tego zgodził się udostępnić mieszkańcom jedną salę na np. jakieś wesela czy imprezy, nie wiem czy odpłatnie, ale pewnie tak, trochę to smutne, obcokrajowcy, ale już nawet pomijając,że obcokrajowcy, osoby prywatne kupują zabytki, które powinny być własnością państwa czyli naszą wspólną, ale bieda w tym kraju taka,że zdecydowana większość gmin nie stać na utrzymanie i remonty takich obiektów, o czym ja mówię, samorządy w tym kraju nie stać już nawet na utrzymanie szkół i szpitali!!!!
@P.z Niemodlina. Witaj.A będzie jeszcze gorzej.Gminy upadną.Przecież nabrały kredytów z wysokimi odsetkami na wkład własny celem inwestowania.A inwestycje nie zakończono, teraz generują straty ,trzeba do nich dopłacać, Ale władza się wyżywi jak mówił pan Urban -kiejdysiejszy rzecznik polskiego rządu. Więc szkoły wygaszają, jak np. w Nysie następnie sprzedadzą i do końca kadencji Władza Dobrze Zje i Pobawi się.Dworki powinny służyć lokalnej społeczności.A cena sprzedazna winna byc dostosowana do zamożnośći Polaków,aby w rękach rodaków zostały.Nawet bym zastosowała bonifikate 80%.Ale PeŁo, także chce się bawić ,dobrze zjeść i popić, więc najlepszym kupcem jest obcokrajowiec. Tylko ten rzad obalić ale jak?? Minister od drog i kolei pan Nowak wyszedł obronną ręką w czasie głosowania,a tysiące Rodakow stoi i marznie na dworcach i nie może do pracy,do szkół dojechać .jak długo to wytrzymamy??
Tak się zastanawiam. Ognisty był ten kawaler. Dzisiaj takich nie uświadczysz. A ona była piękna,kapryśna,bogata z talarami A jednak łoża nie chciała dzielić . Czegoś Janowi brakowało oprócz szlachectwa.
A kto będzie chciał urządzać Wesela w tym zamku, skoro miłość tam nie zagościła?A i o zjawach mówią. Ciekawi byli przodkowie zamku w Niemodlinie.