Wszystko zostało przygotowane starannie, zaplanowane w najdrobniejszym szczególe. Wszystko, począwszy od listy gości a skończywszy na pogodzie. Zaklęto ją w sposób przepisowy, zaklęciem, które nie miało prawa nie zadziałać.
Najważniejsza była oczywiście Dziewczynka, to dla niej sproszono tyle znakomitości, a każdy dwukrotnie potwierdził swe przybycie. Wobec tego zrobiono wszystko, by wyglądała świeżo i niewinnie, podjęto wszelkie niezbędne kroki. Ukazała się gościom w komunijnej sukience, w wianuszku z mirtu, z grzywką równiutko przystrzyżoną nad linią czarnych brwi. W małej łapce ściskała świecę, której przezornie nikt nie zapalił. Obok świecy ułożono bukiet białych róż.
Był oczywiście ksiądz i byli ministranci, byli rodzice i wujostwo, był książę pan i sołtys. A ponadto był wieczór i poranek – dzień pierwszy. I była Matka Noc, choć widziana zaledwie w przelocie. Była muzyka fletu, dalie i czarna polewka. Gdzieś na drugim planie i niekoniecznie do zdjęcia ustawiła się babcia dziewczynki. Specjalnie na tę okazję przybyła z dalekiego Zaświata – dostała dzień wolnego, ale tylko w drodze wyjątku.
– Ach! Jakaż piękna mała – szepnęła sołtysowa – z tymi ciemnymi loczkami na białej poduszeczce! – umilkła, starając się być nieco bardziej widoczna.
Przygotowano świetny poczęstunek: była zupa z mgły i ptysie bezy zaprawiane rosą, na deser zapach i wino zamiast krwi (a może było odrobinę tej krwi, co została z ofiar. Szkoda, żeby się zmarnowało). Jedli więc wszyscy razem, w obecności Małej, cicho i kulturalnie, żeby się nie pochlapać. Złożono kwiaty a resztkę poczęstunku rozlano wokół niej, niech ma. Następnie rozbito naczynia, aby tradycji stało się zadość. Dziewczynka w wieńcu została uhonorowana.
Goście postali jeszcze chwilę rozmawiając, ale babcia musiała wracać do Zaświata a to droga daleka, więc – pożegnano babcię. Sołtysowa, bidulka, stała się niemal całkiem niewidoczna.
– Zawsześ była wrażliwa na światło moja droga! – ubolewał sołtys.
Zgromadzeni małymi grupkami zaczęli się rozchodzić do swoich kwater, żegnając się serdecznie ze znajomymi. Stopniowo na cmentarzu zaczęło się robić coraz puściej i ciszej. Tylko wiatr roznosił zapach krwi.
Autor: Maria
Pomódlmy się za duszę śp,Profesora Jerzy Przystawa. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie a światłość wiekuista niechaj mu świeci.Amen.
Spoczywaj w pokoju!
Polecam artykuł pt.”Pańska skórka” autorstwa pani Izabeli Chudzynska – .Nowiny Nyskie nr 44