Obecna fala oburzenia części społeczeństwa związana z wyrugowaniem TV Trwam z dostępu do cyfrowego multipleksu i liczne wystąpienia w sprawie rzetelności mediów i prawa do braku nacisków na dziennikarzy są ważnym elementem budzącego się protestu społecznego. Sam w oświadczeniu z lutego 2012 r. wsparłem słuszne prawa części Polaków do dostępu do katolickich mediów.
14 kwietnia br. uczestniczyłem w katowickim marszu w obronie TV Trwam, który został dosyć tendencyjnie przedstawiony przez media publiczne jako manifestacja, z którą starły się lewackie bojówki …
Niedawno minęło ponad 20 lat od czasu, gdy przewodniczyłem Komisji Środków Masowego Przekazu Sejmu RP I kadencji. Już wtedy moje środowisko stawiało postulaty dekomunizacji i lustracji środowiska dziennikarskiego, czego wobec oporu postkomunistów i ich „okrągłostołowych przyjaciół” nie udało się zrealizować.
Dziś poza sądownictwem, prokuraturą czy służbami mundurowymi to właśnie wśród dziennikarzy mamy wiele przykładów na stworzenie dla byłych funkcjonariuszy SB i wysokich funkcjonariuszy MSW PRL ciepłych posad, które umożliwiają im przy tym kreowanie poglądów sporej części Polaków. Ważna jest bowiem narracja. A ona jest dziś bardzo czytelna.
Ze zdumieniem odkryłem, że redaktorem naczelnym gazety „Super-Nowa” wydawanej w Bielsku – Białej jest Krzysztof Oremus.
Twórcą tej lokalnej gazety jest Marek Piotrowski, były członek Komisji Majątkowej – w czasach PRL wysoki funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa. Jego sylwetkę scharakteryzował 19 maja 2011 r. w Salonie 24 prezes śląskiego oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, red. Tomasz Szymborski: „(…) Piotrowski, prawnik który w latach 70. ubiegłego wieku wyjechał z Polski do Austrii i Niemiec, reprezentował przed komisją stronę kościelną. Wbrew temu, co do tej pory napisano o Marku Piotrowskim nie był „zwykłym” funkcjonariuszem SB w stopniu sierżanta.
Wiadomo, że po kilku latach służby odszedł z SB, ale nie z resortu MSW. Udało mi się ustalić, że trafił do tajnego Wydziału XIV w Departamencie I (wywiad), i jako „nielegał” wyjechał właśnie do Austrii i Niemiec. „Super-Nowa” to gazeta, którą założył Marek Piotrowski, główny podejrzany w „aferze Komisji Majątkowej”, która przyznawała katolickim parafiom odszkodowania za zabrany przez komunistów majątek”.
Wspomniany wyżej Krzysztof Oremus swoją „karierę” rozpoczynał w Stanie Wojennym w MO i ZOMO. Wynika to z akt osobowych IPN 140642 (sygn. IPN Ka /0 239/ 22). 1 lutego 1985 r. został przydzielony do zadań inwigilacji środowisk kościelnych i związków wyznaniowych nierzymsko-katolickich. Według opinii służbowej z 30 grudnia 1985 r. wykazywał się sumiennością i pozyskał 3 tajnych współpracowników (TW). Komunistyczni przełożeni stwierdzali, że zapowiadał się na „dobrego funkcjonariusza SB”. 15 stycznia 1986 r. w jego sprawie został złożony wniosek o przyjęcie go na studia w Szkole Oficerskiej im. F. Dzierżyńskiego w Legionowie. 19 stycznia 1988 r. złożono też wniosek o podwyższenie mu „dodatku specjalnego” z 400 na 2600 starych złotych polskich. W uzasadnieniu wniosku czytamy, że jest funkcjonariuszem SB w służbie stałej. W 1987 r. pozyskał 4 TW, a rok później stale współpracuje z 11 konfidentami. W kwietniu 1988 r. wystąpił z wnioskiem o przyjęcie do PZPR. W MSW PRL pracował aż do 30 czerwca 1988 r.
Ze zdumieniem otwieram „Super Ekspress” z 30 marca 2012 r. Ten sam Krzysztof Oremus popełnia tekst„Boćki bronią Sowietów”. Wynika z niego, że pomnik ku czci armii ZSRR stojący w centrum Żywca … stoi tam „pilnowany” przez bociany, które uwiły na nim gniazdo. To ma być zdaniem byłego podoficera MSW PRL argument za jego pozostaniem.
Nie dziwi również przyzwyczajenie Oremusa do walki z Kościołem Katolickim. W tym samym tabloidzie w 2004 r. publikuje sensacyjny artykuł „Ksiądz bije się w piersi”. Podkreśla udział katolickiego księdza w pomyłkowym samosądzie na rzekomych złodziejach i fakt zakończenia się tej sprawy w sądzie. Nie dziwi również „fucha” w „Super – Nowej” u kolegi „po fachu” uczestniczącego aferze z Komisją Majątkową.
Całymi latami mieszkańcy Śląska Cieszyńskiego czytają jego teksty. Teksty rozchodzące się w tysiącach egzemplarzy. I tak SB-ek po „przykurzeniu” swojej „kariery” z PRL staje się „poważnym” autorytetem lokalnego środowiska dziennikarskiego. Jego aspiracje są jednak szersze. Teksty są przecież czytane w całej Polsce w popularnym dzienniku o półmilionowym nakładzie.
Zainteresowanie byłych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa czy dygnitarzy PRL kształtowaniem poglądów szerokich rzesz czytelników jest znane. Biegnie od domniemanych związków zabójcy ks. Jerzego Popiełuszki Grzegorza Piotrowskiego z gazetą „Fakty i Mity” posła Ruchu Palikota, eksksiędza Romana Kotlińskiego przez „NIE” rzecznika rządów PRL Jerzego Urbana aż – jak widać na przykładzie Oremusa – do mediów lokalnych i tabloidów.
Właśnie dlatego walka o wolne media jest sensowna. Jest arcyważnym zadaniem, które musi wymusić oczyszczenie „czwartej władzy”. Inaczej tajni współpracownicy i funkcjonariusze SB czy WSI będą wpływali na poglądy nie tylko tych, którzy pamiętają „propagandę goebbelsów PRL” ale i młodego pokolenia Polaków.
autor: Adam Słomka