Jest taki dzień w roku, w którym Kościół rezygnuje z większości oznak zewnętrznego splendoru. Nagie ołtarze, pozbawione świec i obrusów, a nawet krzyży, kierują nasze myśli ku odartemu z szat Chrystusowi. Przejmująca cisza, której nie odważą się zakłócić nie tylko triumfalnie brzmiące piszczałki organów, ale nawet najcichsze sygnaturki, pozwala nam uspokoić serce i wyciszyć myśli. Puste tabernakulum głównego ołtarza dramatycznie zmieniające punkt centralny świątyni.
On jest teraz gdzieś w bocznej kaplicy. Tam palą się świece, tam kilka osób (niestety, coraz częściej tylko starszych) klęczy przesuwając w palcach paciorki różańca lub szeptem czyta modlitwy z książeczki. Tam jest teraz Pan i tam jest teraz serce kościoła. Oby nie był sam ani przez minutę, aby zawsze był ktoś, kto w gonitwie przedświątecznych przygotowań znajdzie chwilę dla Tego, który jest sensem tych Świąt…
Wieczorem, choć niewzywany dźwiękiem milczących tego dnia dzwonów, w świątyni zgromadzi się lud. W ciszy napełni ławki, choć tego dnia Kościół, z szacunku dla Męki Zbawiciela, nie odważa się sprawować Jej uobecnienia – Mszy świętej. Duchowieństwo w milczeniu wejdzie do prezbiterium i padnie na twarze. W zwyczajnej formie rytu rzymskiego będzie miało na sobie czerwone ornaty, barwy przelanej Krwi. W rycie trydenckim – tylko skromne alby i czarne, żałobne stuły. Bóg przemówi w Swoim Słowie, po raz kolejny zostanie proklamowana Pasja według Świętego Jana. Nie ma powodu wstydzić się łez, słuchając relacji naocznego świadka konania Chrystusa. Następnie – uroczysta i wyjątkowa modlitwa za cały świat i za wszystkie stany Kościoła. Jeden z najstarszych obrzędów liturgicznych, tchnienie starożytności na początku XXI wieku. Wreszcie moment kulminacyjny – adoracja krzyża, któremu od tej pory, aż do Wigilii Paschalnej, przynależą oznaki czci takie jak Najświętszemu Sakramentowi. W dawnym rycie kapłan, na znak pełnego uniżenia przed majestatem Odkupienia, zdejmował obuwie i boso szedł całować Święte Rany Pańskie. Do dziś wykonując ten gest należy skłonić się prawie do ziemi. Z tej perspektywy widać lepiej prawidłową relację Bóg – człowiek, Stworzyciel – stworzenie.
Ciszę tego niezwykłego dnia przerywają tylko uświęcone tradycją śpiewy. Mocne, surowe, wykonywane a cappella. Przejmujące do głębi serca improperia – Ludu mój ludu, przemieszane z suplikacją Święty Boże; rzewne Witam Cię witam, Przenajświętsze ciało, śpiewane podczas Komunii; związane nierozłącznie z polskim zwyczajem Grobu Pańskiego Odszedł Pasterz nasz czy przebogate w poruszające obrazy Gorzkie żale, śpiewane już po zakończeniu liturgii…
Serce świątyni znów jest gdzie indziej, w innej kaplicy. Pan Jezus nie jest już ukryty w tabernakulum, ale wystawiony w monstrancji zakrytej woalką. Wokoło mnóstwo świec i kwiatów. Ten Grób tchnie już radością, choć jeszcze tłumioną. Pan, choć poległy, to już zwycięski. Ta śmierć to nie koniec, a ten grób to nie miejsce rozpaczy, lecz odpoczynku. Stąd zacznie się triumfalny pochód Zmartwychwstałego.
Nie zmarnujmy Wielkiego Piątku, przeżywając go jak zwykły dzień. Choć większość z nas musi pracować, znajdźmy czas na nawiedzenie kościoła, na wieczorną liturgię. Dajmy naszym zmysłom odpoczynek od mediów, które nie umieją uszanować dnia Męki Pańskiej. Niech telewizor i radio milczą, choć ten jeden raz nie zalewając nas swoją papką kiczu i pseudowartości. Zachowajmy nakazany przez Kościół post, maksymalnie radykalnie, stosownie do naszych możliwości. Złączmy się z Panem Cierpiącym, abyśmy potem mogli świętować z Triumfującym. Nie tylko w poranek Wielkanocnej Niedzieli, ale przede wszystkim w wieczności.
Autor: Jacek Sitarczuk
http://www.bibula.com/?p=54905
>W dawnym rycie kapłan, na znak pełnego uniżenia przed majestatem Odkupienia, zdejmował obuwie i boso szedł całować Święte Rany Pańskie.
– razem z księdzem zdjęliśmy [ministranci] dziś obuwie i trzykrotnie przyklękając, udaliśmy się do Krzyża
>Mocne, surowe, wykonywane a cappella. Przejmujące do głębi serca improperia – Ludu mój ludu, przemieszane z suplikacją Święty Boże; rzewne Witam Cię witam, Przenajświętsze ciało, śpiewane podczas Komunii;
– u mnie była jedynie Komunia kapłana