Coraz bardziej tragiczny jest bilans tragicznego wypadku kolejowego w woj. śląskim . Lista ofiar liczy w tej chwili według ministra spraw wewnętrznych Jacka Cichockiego to 16 nazwisk, 58 osób jest rannych ale aż 30-40 osób jest w stanie ciężkim lub poważnym. Stan 10 osób lekarze określają jako lekko rannych. Strażacy wciąż przeszukują miejsce katastrofy. W wagonach może być uwięzionych jeszcze nawet kilkanaście osób. Prezydent Bronisław Komorowski rozważna wprowadzenia żałoby narodowej.
Do katastrofy doszło o 20.57. Pociąg Inter City Przemyśl-Warszawa (o 22:49 miał dotrzeć do stolicy) i Warszawa-Kraków Przewozów Regionalnych zderzyły się czołowo w Szczekocinach, 60 km od Zawiercia.
Na miejsce zostały wysłane śmigłowce LPR oraz karetki z całego województwa śląskiego. Na miejscu pracuje 200 strażaków. Próbują odnaleźć poszkodowanych. Poszkodowani są przewożeni do wielu okolicznych szpitali.
Świadkowie opowiadają o lokomotywach wyrzuconych z torów i pierwszych wagonach znajdujących się poza torami. Są mocno zniszczone, powyginane. Na dachu wagonów są inne wagony.
Huk, trzask łamanego i pękającego metalu, przeraźliwe krzyki ludzi
– tak wypadek relacjonują cytowani przez stacje telewizyjne pasażerowie.
Wszystkie pociągi z Krakowa i do Krakowa jadą okrężną drogą przez Zawiercie.
Większość rannych została już ewakuowana, strażacy dotarli do wszystkich, z którymi był jakikolwiek kontakt
– powiedział późnym wieczorem rzecznik Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak..
Sytuacja na miejscu wygląda bardzo źle. Trwa akcja ratunkowa – strażacy penetrują rozbite wagony. Nie jest znana liczba ofiar śmiertelnych
– relacjonował PAP Dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Kielcach Adam Młodawski.
Ranni są przewożeni do szpitali w Częstochowie, Chałupkach, Zawierciu i Jędrzejowie; osoby, które nie zostały poszkodowane, przewożone są do pobliskiej szkoły. Do szpitali dowożona jest krew.
Rzecznik śląskiej straży pożarnej Jarosław Wojtasik poinformował, że na miejsce kierowane są kolejne zastępy. Na miejsce skierowano śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z Warszawy i Wrocławia.
Rzecznik Komendy Głównej PSP Paweł Frątczak powiedział, że na miejscu katastrofy pracuje kilkadziesiąt jednostek z woj. śląskiego, małopolskiego i świętokrzyskiego są także słuchacze Wyższej Szkoły Pożarnictwa z Częstochowy. Straży rozstawili namioty, udzielają rannym pierwszej pomocy i przekazują ich ratownikom medycznym.
Skierowani na miejsce policjanci zapewniają przejazd ekip ratunkowych z woj. śląskiego, małopolskiego i świętokrzyskiego.
Pociągi, które w sobotę wieczorem czołowo zderzyły się na Śląsku, miały razem 10 wagonów – poinformował rzecznik PKP PLK Mirosław Siemieniec. Pociąg relacji Warszawa-Kraków należał do spółki Przewozy Regionalne i liczył cztery wagony. Jego lokomotywa była cięższa niż ta, która ciągnęła skład Warszawa -Przemyśl należący do PKP Intercity. Ten ostatni liczył sześć wagonów
Krótko po katastrofie CIR poinformowało, że na miejsce wypadku udaje się premier Donald Tusk. Kancelaria prezydenta podała, że Bronisław Komorowski jest informowany na bieżąco. Prezydent rozmawiał z ministrem transportu i wojewodą śląskim.
Na miejsce katastrofy udali się również wiceminister odpowiedzialny za kolej Andrzej Massel, przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych Tadeusz Ryś, komendant główny straży pożarnej brygadier Wiesław Leśniakiewicz oraz prezes spółki PKP Intercity Janusz Malinowski.
Spółka Intercity zapowiedziała uruchomienie specjalnego telefonu dla rodzin pasażerów obydwu pociągów. Przyczyny zdarzenia zbada Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych. Na miejsce udali się również przedstawiciele PKP Intercity.
– Liczba wypadków kolejowych w Polsce w ostatnim czasie rośnie – zauważa ekspert rynku kolejowego Piotr Kazimierowski. Jednocześnie podkreśla, że kolej w Polsce jest bezpieczna, m.in. dlatego że pociągi jeżdżą wolno.
Zdaniem Kazimierowskiego, który jest prezesem związku pracodawców „Forum Transportu Szynowego”, stan bezpieczeństwa na polskich kolejach jest wprost proporcjonalny do nakładów na infrastrukturę i jednocześnie wprost proporcjonalny do prędkości rozwijanych przez pociągi.
Polska inwestuje bardzo mało w kolej jako system transportu w porównaniu do krajów europejskich. Z drugiej strony kolej jest w miarę bezpieczna, bo jeździ wolno. Jeżeli stan infrastruktury jest zły, to jeździmy 20-30 kilometrów na godzinę. W związku z tym ewentualne skutki zdarzeń są niewspółmiernie niskie do prędkości
– powiedział Kazimierowski.
Jednocześnie zwrócił uwagę na rosnącą liczbę katastrof na torach. Ostatni poważny wypadek miał miejsce w sierpniu 2011 r. w Babach koło Piotrkowa Trybunalskiego (Łódzkie).
Liczba wypadków w ostatnim okresie rośnie ponad przeciętną, która do tej pory była i to jest najprawdopodobniej skutek wieloletniego niedoinwestowania kolei. Po prostu jeździmy po coraz starszej infrastrukturze, która dobiega swojego kresu, zarówno jeśli chodzi o tory, jak i o pojazdy. W całej Europie intensywnie wymienia się pojazdy i infrastrukturę, u nas ten proces przebiega zdecydowanie za wolno
– ocenił Kazimierowski.
Pytany o możliwe przyczyny sobotniej katastrofy, Kazimierowski wymienił błąd człowieka, błąd urządzeń mechanicznych lub „błąd procedur”.
Na pewno do chwili, kiedy zapadnie ostateczna decyzja komisji badania wypadków kolejowych, trudno cokolwiek powiedzieć na ten temat
– podkreślił.
Nie ma informacji, aby dwaj dyżurni ruchu, którzy zostali przebadani na obecność alkoholu w związku z katastrofą kolejową w gminie Szczekociny koło Zawiercia, byli nietrzeźwi – wynika z informacji przekazanych PAP przez Prokuraturę Okręgową w Częstochowie.
Dyżurni ruchu, którzy w chwili wypadku byli na swoich stanowiskach, zostali przebadani na obecność alkoholu w wydychanym powietrzu.
„Nie ma informacji, żeby byli pod wpływem alkoholu” – powiedział PAP Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Jeszcze w niedzielę zostanie formalnie wszczęte śledztwo w sprawie katastrofy kolejowej w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia, w której zginęło co najmniej 15 osób, a 56 zostało rannych. Będzie je prowadziła Prokuratura Okręgowa w Częstochowie.
„Obecnie prowadzimy czynności na miejscu zdarzenia” – powiedział Ozimek. Dodał, że wszczęcie śledztwa jest tylko kwestią formalną.
Jak powiedział PAP prokurator Romuald Basiński, to śledztwo już się faktycznie toczy.
„Siedmiu prokuratorów wykonuje czynności od godzin nocnych, równolegle dokonując zabezpieczenia składów pociągów, dowodów oraz wszelkich informacji, które pomogą odpowiedzieć na pytanie, dlaczego doszło do tragedii” – powiedział PAP Basiński.
Prokuratorzy zabezpieczają na miejscu katastrofy dokumentację, która posłuży do ustalenia, kto i za co odpowiadał, zbierają także informacje nt. stanu technicznego torowiska oraz instalacji kolejowych.
Śledztwo zostanie formalnie wszczęte prawdopodobnie za kilka godzin.
Ranni w katastrofie kolejowej w Szczekocinach k. Zawiercia znajdują się w 15 szpitalach na terenie trzech województw: śląskiego, małopolskiego i świętokrzyskiego.
„Obecnie w szpitalach przebywa 56 osób” – poinformowało PAP Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Śląskiego.
Ranni w katastrofie kolejowej znajdują się m.in. w szpitalach w Zawierciu, Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu, Częstochowie, Myszkowie, Piekarach Śląskich, Miechowie, Jędrzejowie i Włoszczowie.
Jak poinformował PAP ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Sosnowcu najczęstsze urazy to złamania kręgopsłupa i miednicy.
„Kilku pacjentów ma także urazy głowy z krótkotrwałą utratą przytomności i nie za bardzo pamiętają zdarzenie” – powiedział dr Czarosław Kijonka. Dodał, że wszyscy są przytomni, choć życie jednej pacjentki jest zagrożone.
W sosnowieckim szpitalu przebywa 9 osób w wieku od 17 do 74 lat.
Większa grupa, bo 11 poszkodowanych trafiła do szpitala w Zawierciu. Dwoje z nich zostało wypisanych. Pozostałych 9 przebywa na oddziałach ratunkowym oraz urazowo-ortopedycznym.
„Są to głównie obrażenia wielonarządowe w obrębie jamy brzusznej i klatki piersiowej. Trzy z nich zostały zoperowane w trybie pilnym i obecnie przebywają na oddziale intensywnej terapii” – powiedział PAP lekarz dyżurny.
W niedzielę nad ranem zakończyło się przeszukiwanie miejsca wypadku. Dotąd wydobyto zwłoki 14 osób, co najmniej jedno ciało znajduje się w zmiażdżonych wagonach. Według służb nie ma tam już nikogo żywego; konieczny jest ciężki sprzęt do podniesienia wraku.
Za: Wpolityce.pl