Niedawno nasz premier Donald Tusk upierał się że wprowadzenie ACTA w Polsce jest koniecznością. Dziś, jak wiadomo, głęboko się od tego odcina, a nawet chce namawiać przywódców Unii Europejskiej do odrzucenia porozumienia. Teraz narzuca się pytanie skąd taka szybka zmiana decyzji? Premier chcę odsunąć uwagę młodych ludzi od swojej osoby, alby nie być kojarzonym z wprowadzeniem porozumienia ACTA. A tak naprawdę chodzi o wprowadzenie tylnymi drzwiami rektyfikacji podwyższenia wieku emerytalnego do 67 lat dla kobiet i mężczyzn.
Rozwiązanie jest typowe dla naszego rządzących, rodem z kosmo-ekonomii. Rozwiązanie to potwierdza tezę, że rządzący chcą we wszystkich aspektach naszego życia uzależnić nas od państwa. Problem polega na tym, że celebryci i ekonomiści głównego nurtu przy podejmowaniu decyzji posługują się statystyką, która nie zawsze odzwierciedla rzeczywistość. Są kraje w Europie, jak Szwecja, gdzie można pracować nawet do 75 roku życia (oczywiście można też wcześniej przejść na emeryturę). Długość życia Szwedów jest obecnie relatywnie wyższa niż Polaków, ich opieka medyczna jest na wyższym poziomie niż w Polsce, nie mówiąc już o zarobkach. Średnia długość życia w Polsce dla mężczyzny wynosi 72,1 lat, dla kobiet 80,6 lat (GUS 2010) i z pewnością ta średnia będzie coraz wyższa. Kto powiedział, że jakość życia będzie się poprawiać? Teraz już 65 letnia osoba przechodząca na emeryturę jest często wrakiem człowieka, nie mówiąc już o 67 latach!
Rząd propaguje najprostsze rozwiązania i zarazem katastrofalne w skutkach (początek roku 2011 podwyżka VAT, luty tego roku podwyżka składki rentowej). Nie ma co ukrywać, są to typowe prowizorki i rozwiązania krótkoterminowe, które szkodzą gospodarce. Ciągłe zwiększanie klina podatkowego na pewno nie pobudzi gospodarki i nie zwiększy wpływów do budżetu państwa, każdy trzeźwo myślący ekonomista to potwierdzi. Tak naprawdę na podwyżce wieku emerytalnego stracą zarówno młodsi i starsi. Starsi ponieważ będą musieli dłużej pracować, a młodsi ponieważ będą musieli emigrować zarobkowo z braku miejsc pracy. Trzeba się kierować starą i sprawdzoną zasadą – godziwe płace i wzrost gospodarczy = dobra emerytura. Tak naprawdę wszystko sprowadza się do obniżania podatków i promowania pracodawców, zatrudniających na umowę o pracę, a nie na śmieciowe umowy cywilno-prawne, od których to nie są odprowadzane składki na ubezpieczenie społeczne. Trzeba zachęcać przedsiębiorców, ulgami podatkowymi tak żeby chcieli zatrudniać legalnie, a nie tak jak teraz (mówi się, że nawet 20% Polaków pracuje na czarno.) Ale bądźmy szczerzy tu nie chodzi o dobro emerytów i ich wyższe (niby o 80%) świadczenie emerytalne, chodzi oto żeby je krócej pobierali i odciążyli budżet państwa.
Premier na jednych z konferencji mówi: „Że reforma emerytalna jest zbyt poważną sprawą, by rozstrzygać ją w referendum”. Władza dla narodu, czy naród dla władzy?
Autor: Maciej Wilk
PS.: Macieju, witamy w gronie współpracowników NGO!
Dobry artykuł – SUPER
naszego rządzących -> naszych rządzących
Prywaciarze to złodzieje