Emil Tańczak: Wybierzmy rozważnie – wedle rozumu i serca…

Niezależna Gazeta Obywatelska

Jak nie upadać na duchu, kiedy przyszło nam żyć w chaosie, który mąci w głowach (?). Komuś zależy na tym (?), bo społecznością pogubioną łatwiej „rządzić” … Często też żyjemy pozorami, a pozory to próba wmawiania nam, że wszystko nam wolno…
Od wielu już lat mało czytamy, (więcej oglądamy, bo wolimy świat w obrazkach), za to dużo mówimy. Lecz nie każdy zyskuje mówiąc, za to czytając – na pewno nie tracimy. Nasi ojcowie mawiali: Kto czyta, przeżywa swoje życie wielokrotnie. Nawet my starsi pozostaliśmy jeszcze w przyjaźni z książką, natomiast dla młodych czytanie stało się „zadżumione”.

Wszędzie dokoła dominują słowa, słowa, słowa – i tu „jałowy przemiał” jest ogromny. Moja mądra babcia mawiała: Płynie potok zbędnych słów – najpierw pomyśl, potem mów.

Często się kierujemy pustyni słowami, które nie kształtują nas w wartościach uniwersalnych, lecz tylko informują, a właściwie faszerują nas „pustymi kaloriami”. W mass mediach świat jest „piękniejszy” ale nie prawdziwy; jesteśmy zniewoleni kłamstwami. A my nie rozmawiamy ze sobą, tylko mówimy o sobie; nasze EGO wychodzi na wszystkie strony, jak przysłowiowe szydło z worka.

Jest wprawdzie ogromna przestrzeń internetowa otwierająca przed nami wolność nieograniczoną i dostęp do wszechwiedzy, lecz ona nie kreuje rzeczywistości – kształtuje jednak opinie. W tej przestrzeni dokonuje się swoisty proces ekwilibrystyki, który przeciera ścieżki pełzającej tym śladem wydumanej rzeczywistości. Tym szlakiem nie warto ryzykować „kursu na pohybel” …

Internet – jako niedyskusyjne dobrodziejstwo dla świata – cenimy jeszcze za coś szczególnego, a mianowicie: Gdyby nie było internetu, nie wiedzielibyśmy, że obok ludzi mądrych mamy na świecie aż tylu idiotów… a świat zasypywany jest nieustannie słowami i obrazkami.
Jeśli potrzeba nam słów, to takich, które będą nas budowały, słów niosących prawdę, otuchę i nadzieję! Takie Słowa są tyko u Boga, lecz Stwórca nie schodzi na ziemię, by prowadzić nas za rączkę; ON przemawia przez ludzi – mądrych, rzetelnych i gorliwych Jego wyznawców, mających w sercu żar! Kto nie ma w sobie żaru, ten w drugim nie wznieci ognia – tak było zawsze, Święte Księgi to potwierdzają.

Dziś mądrzy ludzie też mają coś do powiedzenia – chociażby profesor Andrzej Nowak, w swoich licznych, wiekopomnych dziełach. Warto przeczytać jedno z ostatnich wydań tego Autora, m.in: Filary niepodległości. Jakże to wzbogacająca radość karmić się wiedzą tego wielkiego historyka.

Książek odnoszących się do sytuacji w naszym kraju i na świecie, wskazujących wyjście z labiryntu opresji, książek wartych przeczytania i przemyślenia jest sporo. Wskażę jeszcze kilka przykładów odpowiadających moim racjom rozumowym i bliskim potrzebom mojego serca. Oto one: Rozprawa polityczna Zgoda – Sławomira Cenckiewicza i Michała Rachonia; Czas bezprawia – Rafała Ziemkiewicza; czy Testament I. Rzeczypospolitej – Tomasza Sakiewicza. To nie oznacza, że nie ma innych wybitnych dzieł, godnych podkreślenia. Świat nie jest „zerojedynkowy” – można i należy oglądać go z wielu stron i tylko wtedy obraz i jego oceny będą bogatsze i zbliżone do prawdy, a droga do pojednania będzie krótsza. Mój świat przedstawiłem szczerze i od serca, bo nie ma (jeszcze!) zakazu wolności wypowiadania się. Pozostaję jednak z ogromnym szacunkiem dla ludzi myślących inaczej, czego dowodem jest moja codzienność zawodowa i społeczna, w której próbuję budować mosty porozumienia, stając się skromnym „lepiszczem” wielu skłóconych mikroświatów, w których dane mi jest funkcjonować.

Dzieła wybitnych ludzi otwierają nam oczy, serca i umysły – a Bóg daje chłonność i uruchamia aparat duchowy, który zwie się sumienie i podpowiada którą pójść drogą. Trzeba jednak być upartym ślepcem, głuchym na wszystko, by nie dostrzec, że nastał dla nas Polaków czas podobny do tego przed rozbiorami. Pomimo, że na szczęście jest jeszcze wielu ludzi otwartych na prawdę, to obok nich – niestety – jest sporo takich, co bezkrytycznie chłoną zło i głupotę, i co najgorsze – są „niereformowalni”. Nadzieja tylko w tym, że tacy też przemijają, lecz szkoda, że marnujemy czas niepotrzebnie na kolejne etapy zniewolenia…
Dziwię się, że polskie kabarety milczą (wymownie!), a scenariusze są przecież w zasięgu ich ręki, gotowe do wzięcia. Czyżby w obecnej „konstelacji politycznej” zabrakło im odwagi w podejmowaniu tematyki bolesnej i złożonej dla kraju i państwa. Panowie, zdejmijcie różowe okulary, a ujrzycie, że „król jest nagi”…
Człowiek stworzony jest do wspólnoty – rodzinnej, szkolnej, parafialnej, gminnej i narodowej. Kto niszczy którąkolwiek wspólnotę – zawsze niszczy człowieka. A zajadli wrogowie naszej tożsamości narodowej i niepodległego bytu państwowego wiedzą dobrze, że aby zniszczyć społeczność, trzeba zacząć od rozbicia rodziny. To tak jak z rzeką – nawet najpotężniejszą łatwo unicestwić, niszcząc jej źródełko.

Elity polityczne będące u steru wiele ryzykują chybocząc naszą Polską Łodzią i udają głuchych na reakcje zdecydowanej większości narodu. Wydaje się, że ci „bogowie” czują się – mimo wszystko – jak ryby w wodzie, tylko, że „wody” jest coraz mniej a władza zamiast zawrócić do portu (na „wieczny spoczynek” od polityki) i oddać ster w kompetentne ręce, i mimo że czuje instynktem samozachowawczym, iż „dno” jest coraz bliżej – nadal uparcie się kręci wokół własnej niekompetencji.

Miesiąc maj już wkrótce – zbliża się czas decyzji skutkującej na długie lata. Zadecydujmy rozważnie, kierując się sercem i rozumem – historią wzbogaconym. Wybierzmy ludzi prawych, dotrzymujących obietnic, wiernych porządkowi naturalnemu, dbających o dobrostan narodu – jego wszystkich warstw społecznych, a nie tylko wąskiej „elity”, zadufanej w swojej „boskości”, duszącej wolności obywatelskie i prawo podstawowe jakim jest Konstytucja. To wszystko szerzy chaos, prowadzący do – co tu ukrywać – rozpadu państwa. Jednym słowem wybierzmy polityka kochającego ludzi. Od tego trzeba zacząć!

Łatwiej nam będzie sensownie wybrać, jeśli przypatrzymy się jak niektórzy kandydaci na Prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej usiłują „wycinać hołubce”, siląc się na „cyrkowe szpagaty”… Żeby jednak mogli oni spełnić swoje obietnice, musieliby się rozdwoić, czyli pójść w marszu LGBT i jednocześnie sypać kwiatki na Boże Ciało.
Popatrzmy też za ocean; dobrze, że zwyciężyli tam „normalsi” – to otwiera przed światem nadzieję… Zapamiętajmy, że normalność i trwałość zdrowych struktur społecznych są nie tylko fundamentem każdej zdrowej rodziny, lecz też gwarancją ciągłości państwa.
I nie zapominajmy, że wszędzie na świecie, jeśli ktoś sobie nie radzi politycznie, to zawsze posługuje się narzędziami przymusu (lub abdykuje – ale to zdarza się niezwykle rzadko) – dlatego bądźmy czujni, z „podniesioną nogą”, zawsze gotową do … marszu!

Ktoś powie, że mówienie niewiele tu da – i to może prawda, lecz jest ono istotnym wstępem do działania, mimo że stanowi tylko ramy wartości człowieka; a jak te ramy wypełnimy treścią – to już zależy od każdego z nas. Pomyślmy przy tym o naszych dzieciach i wnukach, wtedy lepiej zrozumiemy, że nie warto pozostać pasywnym. Głosowanie nasze będzie wówczas bardziej odpowiedzialne a zwycięstwo zdecydowanie dominujące; tylko takie może okazać się bezdyskusyjne.

Warto też w każdej sytuacji pamiętać, że w życiu tak naprawdę liczą się: otwarty umysł, gorące serce, czyste intencje, wiara i miłość (która na żyznym gruncie rodzinnym najpiękniej rozkwita), a także świadomość skąd wyszliśmy, bo inaczej nie będziemy wiedzieli, dokąd iść mamy…

I znów ktoś może zarzucić mi, że to tylko słowa i to zbyt wielkie słowa, lecz nie należy bać się wielkich słów, jeśli odpowiadają one rzeczywistości i są nośnikiem prawdy. A prawda zawsze zwycięża (choć nie bez oręża!) – bo w prawdzie jest „dusza”.

Zbigniew Herbert w Barbarzyńcy w ogrodzie napisał właśnie tak: „Jesteśmy jako ludzie czymś więcej niż kawałkiem materii, bo posiadamy duszę”. Warto przywołać powszechną wiedzę o tym wielkim twórcy klejnotów literackich, którego myśli kształtują ducha, a ci aktorzy, którzy dostąpili szczęścia i zaszczytu odtwarzać sztuki tego arcymistrza dramatu (a do tego obdarzeni są iskrą Bożą artysty) – pięknie rozkwitają. Zbigniew Herbert podkreśla, że twórczość literacka, jeśli ma przetrwać i karmić społeczność czytelniczą mądrością, odwagą i nadzieją, to powinna charakteryzować się co najmniej trzema podstawowymi cechami: zapewniać „wzruszenie uniwersalne”, zawierać głęboki sens poznawczy i być zanurzona w historii.

Znając historię i jej mechanizmy, można przewidzieć przyszłość i zawczasu obmyśleć ratunek przed dającym się przewidzieć zagrożeniem.

Tak oto rysuje się nam drogowskaz dla zagubionych, by żyć z sensem, z sercem i umysłem złączonym z Absolutem, być głęboko zakotwiczonym w tradycje naszych ojców i pamiętać, że wszelkie decyzje, szczególnie arcyważne – a takie czekają nas w maju przy urnach wyborczych – należy podejmować rozważnie, z gorącym sercem i chłodnym umysłem. I bądźmy przy tym nowocześni. A nowoczesność to nie tworzenie „nowego człowieka”, lecz dotlenienie naszej tradycji i ponad tysiącletniej kultury polskiej – która niech dumą nas wypełnia!

dr Emil Tańczak, przedsiębiorca z branży stomatologicznej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *