Rządząca na Litwie ekipa konserwatystów i liberałów ma wyjątkowo szerokie grono krytyków, do którego należy również prezydent kraju Gitanas Nausėda. Głowa państwa dzisiaj po raz kolejny pokazał rządzącym miejsce w szeregu i mocno skrytykował konserwatystów i liberałów za niewybaczalną pasywność w obliczu wielu kryzysów, z jakimi przychodzi mierzyć się mieszkańcom kraju, w tym kryzysu energetycznego.
Prezydent Nausėda skrytykował po raz kolejny rząd Ingridy Šimonytė w kontekście wypowiedzi nielubianego ministra spraw zagranicznych Gabrieliusa Landsbergisa, który oświadczył bezpardonowo, że na najbliższe posiedzenie Rady Europejskiej powinna się udać premier Ingrida Šimonytė, nie zaś prezydent Nausėda.
Przed udaniem się do Brukseli należy mieć określony koszyk czynów dokonanych. Koszyk zaś obecnego rządu jest zupełnie pusty. Nie podjęto żadnych decyzji, które dałyby nadzieję dla ludzi czy ułatwiłyby ich życie albo przynajmniej zawierałyby sygnał, że władze zadbają o ludzi. Innymi słowy, jeśli udajesz się do Brukseli, musisz się spakować. Zaś w obecnej walizce jak na razie nie widzę nawet szczoteczki do zębów”
– obrazowo Rząd skrytykował Nausėda.
I kontynuował dalej:
Rada Europejska podejmuje decyzje strategiczne i jeśli ktoś uważa, że można się nią zasłonić przykrywając swoją pasywność i zaniechanie – jest to duży błąd. Większość innych rządów już podjęła decyzje bardzo wyraźne, duże pakiety, które pomogą chronić ludzi przed wzrostem cen na energię (…). Pytanie, na co czekamy my i co przyniesie takie czekanie? Jak na razie widzimy jedynie bezradne rozkładanie rąk”.
Prezydent podkreślił, że nie zamierza prawa udziału w posiedzeniu Rady Europejskiej scedować na kogokolwiek innego, w tym premier Ingridę Šimonytė.
Litwa notuje rekordowy wzrost cen na energię elektryczną, gaz i inne nośniki energii.
Źródło: Litwa 24