Gdzie diabeł nie może, tam Polaka pośle. A potem oznaczy jego imieniem miejsca na niebie i ziemi. Ignacy Domeyko, herbu Dankiel, urodzony w Niedźwiadce Wielkiej na początku XIX wieku, na trwałe wpisał się w historię Chile. Jego biografia cieszy się zainteresowaniem, zwłaszcza że Domeyko zakochał się u szczytu kariery i gdy miał 50 lat ożenił się z 15-letnią Enriquettą Sotomayor.
Pasmo górskie Cordilliera de Domeyko, szczyt Cerro Domeyko, miejscowość Pueblo Domeyko czy port Lugareja Domeyko to zaledwie niektóre spośród ponad 140 nazw związanych z uczonym. Domeykitem nazwany został również występujący w Chile arsenek miedzi. Odkryta w kwietniu 1975 r. planetoida nosi imię – jakby inaczej – 2784 Domeyko, zaś Domeykosaurus chilensis to dinozaur z grupy zauropodów.
Znany tam, zapomniany tu
Dziś nazwisko Ignacego Domeyki wymieniane jest w Chile z niemal nabożnym szacunkiem. Zna je każdy uczeń, ulicę Domeyki można znaleźć niemal w każdym większym mieście. Podobnie jak noszące jego imię szkoły i uczelnie. W Ameryce Południowej nikt nie ma wątpliwości, że żaden inny człowiek nie przyczynił się tak do rozkwitu gospodarczego Chile jak słynny Polak.
– To właśnie dzięki jego pracy w ubogim dotąd kraju rozwinęło się górnictwo, które z czasem stało się podstawą chilijskiej gospodarki. – mówi Elżbieta Szumska, właścicielka trasy turystycznej Kopalnia Złota w Złotym Stoku, której patronem jest Domeyko. – Dzięki naszemu naukowcowi Chile osiągnęło pozycję jednego z najbogatszych i najbardziej rozwiniętych gospodarczo krajów Ameryki Południowej. Paradoksalnie imię uczonego ciągle cieszy się znacznie większym uznaniem za granicą niż w Polsce.
Ignacy Domeyko urodził się 1802 r., w zamożnej i wykształconej rodzinie szlacheckiej. Kiedy miał siedem lat, zmarł mu ojciec i chłopiec wraz z matką znalazł się pod opieką braci ojca. Jeden ze stryjów, Józef, studiował mineralogię i górnictwo na Akademii Górniczej we Freibergu. On właśnie rozpalił w Ignacym pasję poznawania.
Trafił zresztą na podatny grunt. Domeyko był od dziecka niespokojnym duchem i chciwie chłonął wiedzę z różnych, często bardzo odległych dziedzin. Na wydziale fizyczno-matematycznym Uniwersytetu Wileńskiego był najmłodszym, zaledwie 14-letnim słuchaczem. Podczas studiów zdobył wszechstronne podstawy wiedzy inżynierskiej, a także, co zaważyło na całym jego późniejszym życiu, poznał Adama Mickiewicza. Maryla Wereszczakówna, cioteczna siostra Domeyki była zresztą wielką i nieszczęśliwą miłością wielkiego wieszcza.
Właściwy człowiek na właściwym stanowisku
O chilijskiej przygodzie Ignacego Domeyki zadecydował przypadek. W latach 30. XIX stulecia Chile cieszyło się uzyskaną przed kilkunastu laty niepodległością. Sukces młodej republiki nie był jednak możliwy bez rozwoju przemysłu i co za tym idzie, bez kadry specjalistów.
Górnictwo i wydobycie kruszców miało być dźwignią rozwoju gospodarki. Rząd podjął więc decyzję o ściągnięciu naukowców ze starego kontynentu, wabiąc ich atrakcyjnymi kontraktami. W październiku 1837 r. Adam Mickiewicz poinformował Domeykę o propozycji rektora Szkoły Górniczej w Paryżu, która dotyczyła posady profesora chemii w Chile. I tak się wszystko zaczęło.
3 czerwca 1838 r., po czteromiesięcznej, pełnej przygód i niemalże awanturniczej podróży, Ignacy Domeyko dotarł do celu. Oprócz osobistych bagaży wiózł ze sobą ponad 500 kilogramów zakupionego we Francji sprzętu laboratoryjnego. Oczekiwano go jako tego, przed którym ziemia chilijska odkryje swe bogactwo i który wykształci specjalistów potrafiących wydobyć jej zasoby.
Ignacy Domeyko miał już 35 lat. Był inżynierem górnictwa i chemikiem, absolwentem Uniwersytetu Wileńskiego i paryskiej Szkoły Górniczej. W La Serenie został wykładowcą chemii i mineralogii w Kolegium Górniczym. W grudniu tego samego roku podpisał sześcioletni kontrakt. Podjął, jak się później okazało, najbardziej brzemienną w skutki decyzję w swoim życiu. Nie przypuszczał wtedy, że spędzi w Chile ponad pół wieku.
Pierwsze miesiące nie były łatwe. Jak pisze Ignacy Wójcik, w książce „Ignacy Domeyko. Litwa, Francja, Chile”: „Jego hiszpańszczyzna początkowo wzbudzała wesołość. Prowadził więc lekcje metodą objaśniania eksperymentów. Uczniowie wykazali swą wyrozumiałość, zwłaszcza, że mogli sami posługiwać się aparaturą”.
Domeyko uczył się szybciej niż jego studenci. Szedł jak burza. Powołał i wybudował laboratorium mineralogiczne, pracownie do zajęć z chemii i fizyki, zorganizował bibliotekę i opracował program nauczania. Opublikował też pierwszy podręcznik do nauki chemii, fizyki i mineralogii.
W drugiej ojczyźnie
Ignacy Domeyko całym sobą poświęcał się pracy. Wkrótce opracował i przedłożył władzom w Santiago projekt reformy systemu oświaty, otrzymał Katedrę Chemii i Mineralogii na Uniwersytecie Chilijskim w Santiago, najważniejszej instytucji naukowej i oświatowej w Chile. Listę jego zasług można by cytować godzinami. Dzięki jego staraniom na uczelni powstał w 1847 roku kierunek górniczy, kluczowy wobec odkrytych w Chile, gigantycznych złóż miedzi, srebra i węgla.
U szczytu kariery nieoczekiwanie się jednak zakochał, jak twierdzą jego biografowie, pierwszą miłością. Człowiek nawykły do przygód i wyzwań, tym razem miał wiele rozterek. Tym bardziej że wybranka była bardzo młoda. Do przyjaciół w Paryżu pisał: „Dziewczyna, z którą się żenię, jest młoda, piękna jak anioł, niewinna, pobożna; nie wiedzieć czemu pokochała mię od pierwszego widzenia […]. Domek mój cichy i spokojny napełni się gwarem”.
Domeyko miał 50 lat, kiedy ożenił się z 15-letnią Enriquettą Sotomayor. Miał z nią czwórkę dzieci, z których jedno wcześnie zmarło. Wkrótce donosił ponownie: „W tej samej izbie, gdzie tyle samotnych wieczorów przetęskniłem […], siedzi żona piękna jak anioł, piętnastoletnia kobieta o wielkich czarnych oczach… […] Wiecie, że się zajmuję chemią, mineralogią geologią, i ogromne foliały popisałem w tych materiach, po francusku i hiszpańsku, że byłem przez cały ten czas zakochany w zimnej, w najzimniejszej naturze, skałach, kruszcach i przedpotopowych stworzeniach. Wielka tedy rewolucja zaszła we mnie; i nie żałuję tego, co się stało. Bogu niech będzie chwała za to wszystko”.
Na ratunek Indianom
Małżeństwo nie było ostatnim wyzwaniem naukowca. Ignacy Domeyko, niespokojny duch, omal nie przypłacił życiem swej naukowej pasji. Podczas naukowej wyprawy w góry Descabezado w 1848 r., obserwując szczelinę wulkaniczną, był świadkiem wybuchu wulkanu i powstania nowego krateru wulkanicznego.
Interesowało go dosłownie wszystko. I czego się nie dotknął, zamieniało się w naukową żyłę złota. W naukowych notatkach Domeyki znaleźć można opisy minerałów i skamielin, obserwacje klimatyczne, meteorologiczne i tektoniczne. Jego zasługą jest założenie w Chile sieci stacji meteorologicznych, dzięki którym zbierano dane służące do prognozowania pogody.
Z równym entuzjazmem poszukiwał złóż minerałów, jak i badał życie chilijskich Indian, których dzięki swoim staraniom uratował od zagłady. Z inicjatywy Domeyki powstało muzeum etnograficzne poświęcone historii indiańskich plemion w Chile.
W 1852 r. władze oświatowe powierzyły Domeyce reorganizację uniwersytetu i reformę szkolnictwa wyższego w całym Chile. Kilkanaście lat później został rektorem uczelni i sprawował tę zaszczytną funkcję przez trzy kolejne kadencje. Pod jego nadzorem rozpoczęto budowę nowego gmachu uniwersytetu, a zreorganizowany Uniwersytet Chilijski w Santiago stał się czołową wyższą uczelnią w całej Ameryce Łacińskiej.
Studenci go uwielbiali. Jeździł z nimi na dalekie wyprawy w dziewicze zakątki gór, z których wracali – jak pisze Zbigniew Wójcik – z bogatymi „łupami” skamieniałości, rud mineralnych, skał i wrażeń. Domeyko wywalczył też, aby studenci dostawali wynagrodzenie za badania laboratoryjne, które wykonywali dla właścicieli złóż i kopalni.
Cała działalność Domeyki przyczyniła się do nowelizacji chilijskiego prawa górniczego, które w niemal niezmienionej formie przetrwało do dzisiaj. W miejscu ubogiego rolniczego kraju powstała jedna z największych potęg surowcowych świata i jeden z najbardziej stabilnych gospodarczo państw Ameryki Południowej.
Święty Domeyko?
Ignacy Domeyko, wciąż jakby nie do końca poznany w Polsce, zostawił po sobie ogromny dorobek. Spod jego pióra wyszło ponad pięćset prac naukowych. Już za życia nazywany był w Chile apostołem nauki i oświaty. Rzadko który kraj zawdzięcza tak wiele jednemu człowiekowi, który w dodatku pochodził z odległego kontynentu.
Po śmierci Ignacego Domeyki w Santiago de Chile ogłoszono żałobę narodową. Uroczystość pogrzebowa stała się manifestacją na cześć uczonego, w której trakcie dawni studenci profesora wyprzęgli konie i sami pociągnęli do katedry prezydencką karocę z trumną Domeyki.
– Wiem od profesora Zdzisława Ryna, autora licznych książek o Ignacym Domeyce, że w Chile trwają starania w sprawie beatyfikacji Domeyki – mówi Elżbieta Szumska z Kopalni Złota w Złotym Stoku. – Profesor mówi, że nasz Domeyko był nie tylko naukowcem, ale i mędrcem, chrześcijaninem i artystą. Nie wiem, czy Domeyko zostanie świętym, ale wiem na pewno, że gdyby nie on, inaczej wyglądałoby dzisiaj Chile.
Źródło: Onet Podróże/Lidia Kawecka