– To, w jaki sposób działa Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Gołdapi zakrawa na kpinę. To Bareja w czystej formie. 26 mieszkańców gminy Banie Mazurskie, właściwie całość jednej z osad, domagała się przeprowadzenia badań wody pitnej, która ma kolor siwy i śmierdzi. Dzisiaj otrzymałam wyniki „badań”. Lokalny Sanepid uważa, że woda jest przydatna do spożycia. W wynikach badań, w rubrykach „barwa”, „mętność”, „zapach”, „smak” Stacja podaje, że woda pitna jest „akceptowalna przez konsumentów i bez nieprawidłowych zmian”. Tak się składa, że w 25 pismach mieszkańcy napisali, że woda jest siwa i „śmierdzi”. Mam obawy o zmowę z lokalnym dostawcą wody. Zatem jeszcze dziś zapraszam urzędników na herbatkę z wody, którą akceptuje Sanepid. Smacznego! – mówi nam Monika Socha-Czyż, przewodnicząca elbląskich struktur Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin i radna Sejmiku Województwa Śląskiego poprzedniej kadencji.
Skandal w Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gołdapi! Według urzędników mieszkańcy jednej z osad w #BanieMazurskie nie widzą i nie czują fetoru, a do tego akceptują taką wodę pitną (patrz video)! @MZ_GOV_PL @GIS_gov @TVP3Olsztyn @WMUW_Olsztyn @RadioOlsztyn @Olsztynska https://t.co/m85wkHJa6A pic.twitter.com/gYK90DzMdk
— Monika SOCHA-CZYŻ (@MonikaSocha2) July 21, 2021
Warto dodać, że Sanepid z Gołdapi stwierdza w badaniu, że woda ma „bardzo słabo roślinny zapach”. Co to oznacza w praktyce? To oznacza, że czuć zgniliznę. Stacja nie wysłała nam nawet dokładnych wyników badań chemicznych wody. Zatem mieszkańców terenów poPGR-owskich traktuje się gorzej od zwierząt, bo za przeproszeniem, takiej wody nie powinno dawać się nawet hodowanym tutaj zwierzętom. Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna uważa, chyba że jak mówi przysłowie „człowiek nie świnia, wszystko zeżre”. Dobre czasy dla urzędników z czasów PRL-u się skończyły.”
– podsumowuje Monika Socha-Czyż z ZChR.
Piotr Galicki